Roman Pawłowski ocenia spektakl z Iranu
Niedawno na prośbę Instytutu Teatralnego miałem zastanowić się, jakie polskie przedstawienie warto polecić organizatorom Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego 'Fadjr' w Teheranie.Nie jest to prosta sprawa, zważywszy na obowiązującą w tym kraju islamską cenzurę obyczajową. 'Kowal Malambo' z Laboratorium Dramatu odpadł w przedbiegach - wspólny taniec kobiet i mężczyzn, do tego tak zmysłowy jak tango jest wykluczony. Może w takim razie któraś ze sztuk Przemysława Wojcieszka - 'Darkroom' albo 'Cokolwiek się zdarzy, kocham cię'? Niestety, z powodu orientacji homoseksualnej bohaterów żadna nie przejdzie - w Iranie za tego rodzaju kontakty grozi kara śmierci. 'Dybuka' Warlikowskiego nie da się pokazać ze względu na żydowski temat, 'Made in Poland' z Legnicy - z powodu zabronionego w Iranie piwa, które pije jeden z aktorów, 'Merlina' z Narodowego dyskwalifikuje nagość jednej z aktorek. Przejrzałem repertuar wielu scen i okazało się, że oprócz bajek dla dzieci i niektórych spektakli Teatru Polskiego nic nie spełnia kryteriów islamskiej cenzury. O cenzurze myślałem, oglądając na warszawskich Spotkaniach przedstawienie Mehr Theatre Group z Iranu pod tytułem 'Amid the Clouds' o dwojgu irańskich emigrantów, którzy przez Bośnię uciekają do Europy. Jest ono ilustracją paraliżu, do jakiego prowadzą zakazy w sztuce. Otóż duża część spektaklu odbywa się w ciemności, tak jakby aktorzy bali się pokazać na scenie. Kiedy w końcu wychodzą, trzymają się z daleka od siebie, aby przypadkiem się nie dotknąć, co byłoby złamaniem kodu obyczajowego. Jest to o tyle absurdalne, że między bohaterami zawiązuje się coś na kształt romansu, którego ślad pozostaje tylko w słowach. W scenie miłosnej leżą oddzieleni drewnianą kratą, którą gładzą w zastępstwie ciała partnera, a ich palce mijają się o centymetry i nigdy nie spotykają. Zwolennicy teatru opartego na metaforach i niedomówieniach będą triumfować - jakże pięknie Irańczycy potrafią mówić o uczuciu bez brzydkiego brutalizmu i dosłowności właściwych zachodniemu teatrowi. Mnie na zachwyt nie pozwala świadomość, że te niedomówienia nie są do końca efektem artystycznego wyboru, lecz wynikiem kompromisu z mułłami. Wolałbym, aby reżyser Amir Reza Koohestani zrealizował swoją piękną, poetycką opowieść poza zasięgiem tych smutnych panów w czarnych turbanach. A wtedy przekonalibyśmy się, jaki jest naprawdę teatr irański. Kolejny spektakl teatru z Iranu 'Recent Experiences' w sobotę 28 października o godz. 19 w Teatrze Montownia, ul. Konopnickiej 6.
Roman Pawłowski
Gazeta Wyborcza Warszawa
28 października 2006