Rozgrzeszenia nie będzie

Yankel prowadzi w piwnicy swojego domu burdel. Wie, że robi źle. Nie jest przecież pozbawiony sumienia. Zdaje sobie sprawę z losu zatrudnionych u niego kobiet - są bite, poniżane, gwałcone.

Yankel prowadzi w piwnicy swojego domu burdel. Wie, że robi źle. Nie jest przecież pozbawiony sumienia. Zdaje sobie sprawę z losu zatrudnionych u niego kobiet - są bite, poniżane, gwałcone. Yankel jednak nie mieszka w piwnicy, a ponad nią. Jego dom jest czysty, nieskalany, dobrze prowadzony. Piekło znajduje się pod nim, na tyle daleko, że jego płomienie nie dosięgną pokoi na górze. I tu się główny bohater "Boga zemsty", dramatu Shaloma Asha, wystawionego przez Szkołę Sztuk Teatralnych Beit Zvi z Ramat Gan w Izraelu, pomylił. Nie dość, że ognie piekielne dosięgły pomieszczeń jego domu, to jeszcze strawiły je doszczętnie.

Yankel ma córkę, Rivkeli. Chce ją wychować na porządną, bogobojną żydówkę. Nie dlatego, że wierzy, iż taka postawa życiowa daje szczęście, zaspokaja wszystkie potrzeby. Robi to raczej po to, aby odkupić swoje winy. Tworząc dobrego, szlachetnego, niezdolnego do popełnienia grzechu, człowieka-anioła ma Yankel nadzieję na dostąpienie zbawienia albo przynajmniej na zrównoważenie własnych win. Ćwiczy zatem wraz z żoną (współprowadzącą z nim piwniczny interes) Rivkeli w byciu porządną. Szczególnie widoczne jest to w scenie nauki, by tak rzec, kroku defiladowego sił dobra, czyli odpowiedniego sposobu chodzenia, charakterystycznego dla panien z praworządnych żydowskich domów. Rivkeli zgadza się na tę swoistą musztrę, ale robi to bez przekonania i zaangażowania. Myśli bowiem o czym innym - o miłości. Niestety adresatem namiętnych uczuć jego córki nie jest, jak chciałby Yankel, wybrany na jej męża student jesziwy (wyższej szkoły talmudycznej). Nie ma szans, na kolejny argument dla Boga, aby jednak nie skazywał sutenera na wieczne potępienie.

Rivkeli ma romans z jedną z prostytutek. Gdy kochanki spotykają się po raz pierwszy, na scenie panuje półmrok rozświetlany jedynie przez słabe światło. Jego źródło znajduje się gdzieś za tajemniczymi kratami. Ich cienie padają na zakochane w sobie dziewczyny, określając w ten sposób los, jaki spotka ich miłość - los więźniarki zamkniętej w mieszczańsko-publicznym domu, w którym drzwi prowadzą tylko do kolejnych cel, nigdy zaś na zewnątrz.

Ważnym elementem scenografii jest stół. Niezależnie od miejsca, w jakim się znajduje, pełni on rolę ołtarza. Z tym, że w domu Yankela, nakryty długim, białym obrusem, służy do odprawiania mieszczańskiego ceremoniału praworządności, w piwnicy natomiast, gdy leży na nim czerwony, błyszczący materiał - czarnej mszy grzechu, żądzy i występku. Mebel jest tu metaforą zakłamania świata, łatwości, którą porównać można jedynie do zmiany okrycia stołu, z jaką przeistacza się on z czystego, uświęconego w skalany, upadły, potępiony.

Tym, co w domu Yankela najlepsze jest zakazana miłość Rivkeli. Z religijnego punktu widzenia dziewczyna jest tak samo, a może nawet bardziej, zepsuta niż inni bohaterowie sztuki Asha. Bóg jednak rozgrzeszy ją chyba za szczerość i bezkompromisowość jej uczucia. Karząc Yankela samobójczą śmiercią jego córki, zbawia jednocześnie Rivkelę, która, już martwa, uśmiecha się, a na jej pogodnej twarzy widać ulgę, jaką dać może jedynie odzyskane szczęście.



Antoni Winch
Teatrakcje Festiwalowe 5/09
26 czerwca 2009