Rozpad społeczeństwa

Spektakl „Nie jedz tego! to jest na święta!" został udostępniony online w sobotę 28 listopada w ramach 38. Festiwalu Szkół Teatralnych, który odbył się online. Zrealizowany został przez studentów Państwowej Wyższej Szkole Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. L.Schillera w Łodzi. Za reżyseria, dramaturgię, oprawę wizualną odpowiedzialny był Mariusz Grzegorzek, który jest reżyser filmowym i teatralnym, scenarzystą, twórcą teledysków. Pełni również funkcję rektora na łódzkiej uczelni.

W opisie spektaklu można przeczytać: „Spektakl dyplomowy nie do sklasyfikowania". To doskonale oddaje o czym jest ta sztuka. Historia kryminalna, opowiadana w formie filmu dokumentalnego, przerywane fragmentami opisujące wojsko czy broni tomowej, skeczami o polskiej drogówce. Wszystkie te wątki splatają się opowieść o społeczeństwie, nie tylko polskim oraz o tym, jak się ono rozpada.

Spektakl zaskakuje prostotą oprawy. Pusta scena, na której wyklejone są białą taśmą pasy, przypominające pas startowy. Krzesła wyłaniające się z mroku sceny. Identyczne, białe kostiumu zaprojektowane przez Tomasza Armanda. Na tym tle wyróżnia się oprawa świetlną, która w niektórych momentach, podkreśla tajemnicę wydarzeń, które widzimy na scenie. W spektaklu użyto również materiałów audiowizualnych, które ilustrowały kwestie aktorów. Wyświetlane były kolorach czarnym oraz białym, dzięki czemu wpisywały się w kolorystykę przedstawienia.

Ważnym elementem spektaklu była muzyka. Historie opowiadane w spektaklu, przeplatane były piosenkami i pieśniami, wykonywanymi przez aktorów. Dzięki Leszkowi Kołodziejskiemu, który odpowiadał za opiekę muzyczną, Izabelę Połońską, która zajęła się opieką wokalną oraz Wadimowi Radziszewskeimu, który był realizatorem dźwięku, odtwórcy ról mogli wykazać się swoimi umiejętnościami wokalnymi, a zadanie mieli bardzo trudne, ze względu na różnorodność stylów muzycznych. Dodatkowo aktorzy wykonywali bardzo złożone układy choreograficzne, opracowane przez Darię Szymańską., które wykonywali z niesamowitą precyzją.

Wielkie wrażenie zrobiło na mnie przede wszystkim gra aktorów. Musieli zmierzyć się z wieloma wyzwaniami. Śpiewali, tańczyli, wymieniali się rolami, co wymagało od nich zbudowania nie jednej, a kilku postaci, a w każdej z nich byli wiarygodni. Jednak zdecydowanie wyróżnić trzeba Irminę Liszkowską, która pokazała całą gamę emocji jako matka , Dominika Mironiuka, który wcielił się w charyzmatycznego konferansjera, który nie bał się wejść w dialog z widzami spektaklu oraz Michała Włodarczyka, który stworzył bardzo różniące się postacie Brajana oraz ojca.

Reżyser stworzył widowisko, złożone z wielu elementów. Aktorzy zostali przypisani przez niego do wielu postaci, co pomogło pokazać ich talent aktorski, pokazać całą gamę emocji, ale też mogło spowodować, że poprzez brak czasu, nie będą mogli stworzyć postaci z równym zaangażowaniem. Jednak dzięki umiejętnemu poprowadzeniu młodych aktorów przez reżysera, tak się nie stało. Ciekawym zabiegiem było użycie plakietek, z których widz wiedział od razu, kim jest grana przez aktora postać. Z jednej strony był to zabieg, który na pewno uprościł odbiór przedstawienie, jednak był on również zgodny z wizją reżysera w której postaci wyglądały tak samo, a cechy zarówno fizyczne jak i psychiczne, musiały zostać odegrane przez aktorów. W sztuce oprócz poruszania historii błędów innych, wplecione były kwestie, które obśmiewały niedoskonałości samych aktorów. Spektakl przez to był bardzo samoświadomy oraz autoironiczny.

Interesującym wyborem było poruszanie sprawy kryminalnej, co z jednej strony było nawiązaniem do coraz większej popularności spraw true crime, a z drugiej strony pokazania że stoi za nimi ludzka tragedia, o której często zapominamy w dobie gonienia za jak największa sensacją.



Zofia Kwiatkowska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
30 listopada 2020