Rozum śpi, serce się wyrywa

Wielki sceniczny felieton Tomasza Jachimka sprawił, że publiczność dopiero po zakończeniu spektaklu zaczęła się zastanawiać "nad sobą", bo w trakcie trwania widowiska była tylko świetna zabawa, żarty z prasowania, jedzenia (bądź niejedzenia), telewizji

A dopiero później uświadomiliśmy sobie, że my też mamy koszulę do wyprasowania i tak bardzo nam się nie chce. I krok po kroku zaczęliśmy rozumieć, że po raz kolejny Jachimek postawił każdego z nas przed krzywym zwierciadłem i wyciągnął nasze słabostki. Ale wcale nie mamy mu tego za złe, bo dzięki temu spędziliśmy czas zaśmiewając się do łez.

Spektakl reklamowany jest jako prześwietlenie mężczyzn, wyciągnięcie na światło dzienne ich największych, tajemnie skrywanych ułomności. Ale ja mężczyzną nie jestem, a w felietonie Jachimka odkryłam także mnóstwo przytyków do moich cech. Czy więc obie płcie różnią się od siebie w znacznie mniejszym stopniu niż  jest to powszechnie uważane? Drogie panie, może przejdziemy na dietę. Od jutra?! Dobrze, bardzo dobrze!

Ktoś mógłby stwierdzić, że spektakl „[Ja]3” świetnie sprawdziłby się jako monodram, ale czy nie stracilibyśmy wówczas żywiołowości i różnorodności jakich dostarczyło nam te sceniczne trio. Gdyby stanął przed nami człowieczek i zaczął zwierzać się ze swej nieudolności – zanudzilibyśmy się. A tak, zarówno publiczność, jak i aktorzy świetnie się bawili zaskakując się nawzajem. Panowie improwizowali i starali się, aby widzowie nie zobaczyli, że właśnie się „gotują”. A właśnie dzięki tym scenom widać było, że spektakl nie został zrobiony na zasadzie „masz tekst i graj”, tylko jest za każdym razem inni, a sami aktorzy mają na tyle udane poczucie humoru, że są w stanie wyjść obronną ręką z każdej pułapki podstawionej przez kolegów. Spektakl w dużym stopniu opiera się na żywym kontakcie z widzem, jak wiadomo tu też czekają niespodzianki.

I jedna tylko mała rzecz przeszkadzała na scenie – autor. Niestety jego dykcja pozostawia wiele do życzenia, ale chyba udało mu się tę niedogodność zrekompensować świetnym prześmiewczym tekstem i byciem mózgiem tej całej operacji.



Magda Deptała
gazeta festiwalowa „Sztajgerowy Cajtung”
5 września 2011