Rzecz o artyście niepokornym

W zasadzie to sztuka jednego aktora. Czworo pozostałych krótkim słowem lub gestem komentuje jego sytuacje. Tekst wybrzmiewa moralitetem. A rzecz dotyczy życia i jest o życiu artysty, którego los częściej doświadczał niż słał mu róże.

Tekst o Zygmuncie Mycielskim, artyście za życia mniej widocznym na tle innych mu współczesnych, ale z wyraźnie zaznaczonym indywidualizmem wybitnej osobowości Janusz Pokrywka w scenariuszu ubogaca istotnymi tekstami Andrzeja Szypuły, zbieracza i wydawcy listów Mycielskiego i strażnika pamięci o kompozytorze i autorze literackich dzienników.

Mycielskiego życie rzucało po świecie zanim nie dokonało się pochówkiem w rodzinnym grobowcu w Wiśniowej opodal Rzeszowa. Mycielscy, kulturalna rodzina ziemiańska, byli wiele lat właścicielami Wiśniowej. Przed wojną przyjeżdżali tu Czapski, Rudzka-Cybisowa, Czyżewski i Karpiński. Mehoffer uwiecznił parkowy dąb grafiką, która trafiła na przedwojenny stuzłotowy banknot. Ten anegdotyczny motyw Pokrywka wykorzystuje w swoim przedstawieniu.

Mycielski przemierzył całą Europę. Od szkoły w Krakowie, gdzie uczył się muzyki u Włocha organisty i dyrygenta chórów, po 1928 rok, kiedy za radą Szymanowskiego postanowił edukować się u Nadii Boulanger w École Normale de Musique w Paryżu, do 1926 roku daty wstąpienia i wkrótce prezesury Association des Jeunes Musiciens Polonais stworzonego przez polskich muzyków studiujących w Paryżu.

Po wojnie w Warszawie rozpoczął redagowanie "Ruchu Muzycznego". Wkrótce za opublikowaną w "Przeglądzie Kulturalnym" krytykę izolowania polskiej kultury mocno naraził stalinowskim władzom. Po wkroczeniu wojsk Układu Warszawskiego do Czechosłowacji w 1968 zamieścił w paryskiej "Kulturze" "List otwarty do muzyków czeskich i słowackich". W 1975 podpisał memoriał 59 intelektualistów w związku z projektowanymi zmianami Konstytucji. Służba Bezpieczeństwa szykanowała go latami. Mimo to jego utwory wykonywano na „Warszawskiej Jesieni" i mógł wyjeżdżać zagranicę. Kiedy zmarł w Warszawie, pochowano go na jego życzenie w Wiśniowej. Łączył z nią tylko dziecięce wspomnienie wyrzucenia rodziny Mycielskich z ich dworu przez funkcjonariuszy systemu, z którym walczył gdzie mógł i jak mógł słowem i muzyką.

W Wiśniowej w 1988 roku Andrzej Szypuła założył Towarzystwo im. Zygmunta Mycielskiego, które wydaje pismo "Kamerton" dokumentujące mniej znane fragmenty życiorysu i twórczość kompozytora i pisarza. W spuściźnie zdeponowanej w Warszawie są szkice, rękopisy, wydania kompozycji, piśmiennictwo muzyczne i literackie, listy i dzienniki wydawane książkowo, jako „Dziennik 1960-1969", „Dziennik 1950-1959" i „Niby dziennik".

Do swego przedstawienia Pokrywka - malarz, reżyser i scenograf, założyciel i dyrektor artystyczny Teatru Scena Propozycji - dokłada własną oprawę plastyczną. Jak to u niego, a jest twórcą licznych i liczących się spektakli nagradzanych i zauważanych przez krytykę, ją także cechuje skrótowość, z ukrytym i czasem przewrotnym humorem, skromność wskutek nie nadużywania nadmiernej kolorystyki. Pokrywka operuje znakiem magicznym, którego wymowa często bywa na pograniczu symboli ludowych. Na takiej zasadzie przywołuje na scenie makietę dworku w Wiśniowej, ścianę mieszkania w Warszawie i Paryżu, wizerunek parkowego dębu, symbolizującego polskość i siłę polskiego ziemiaństwa, co ma związek z charakterem i przekonaniami Mycielskiego, i wszechobecne sterty książek znaczące stałe przemieszczanie i wędrówkę intelektualisty. Bo o tym głównie, o stabilności charakteru i przekonań, o nie poddawaniu się psychicznej przemocy nawet za cenę wysoką, jest spektakl Pokrywki.

Jest także o starości, starzeniu i przemijaniu. W postać starzejącego się i na starość schorowanego Mycielskiego ambitnie wciela się młody aktor Szymon Dorak. Tworzy postać wielowymiarową z drobnych detali osobowościowych, które w sumie łączy umiejętnie. Widać ogromną pracę Ryszarda Szeteli, doświadczonego aktora i reżysera przedstawienia włożoną w prowadzenie młodego aktora. Jeśli ktoś zna role Szeteli dostrzeże u Dworaka cechy wspólne i do pewnego stopnia naśladownictwo, co absolutnie nie jest niczym złym w relacji mistrz i uczeń. Nie do końca jednak udaje się Dworakowi zapanować nad prostotą przekazu słownego. Czasami deklamuje i niepotrzebnie mówi swe kwestie z emfazą.

Postaciami ze świata realnego i nierealnego komentującymi zdarzenia są Joanna Sitarz, Paulina Zając, Robert Nowak i Jan Wolski. Szetela prowadzi spektakl w sposób wycieniowany, spowolniony jak przystało na przekaz refleksyjny, zarazem dynamiczny zmuszający do śledzenia akcji, czytelnie i precyzyjnie, z dbałością o każdy detal i słowo.

Istotnym dopełnieniem spektaklu jest Chopin i naturalnie muzyka Mycielskiego.



Andrzej Piątek
Dziennik Teatralny Rzeszów
3 lutego 2020
Portrety
Ryszard Szetela