Rzecz o krzyżu

Na zakończenie Konfrontacji obejrzeliśmy udaną inscenizację dramatu Zygmunta Krasińskiego. Trudne w lekturze, niemożliwe do wystawienia w całości dzieło Piotr Kruszczyński zgrabnie przykroił i unowocześnił, nie tracąc tego, co jest w "Nie-Boskiej" najważniejsze.

Osadzony we współczesności "dramat rodzinny" ma charakter uniwersalnej opowieści o nieudanym życiu - Hrabia Henryk jest niespełnionym artystą i ojcem niepełnosprawnego dziecka, i mężem, który zostawia żonę dla kuszącej kochanki.

Nim rozpocznie się część społeczno-rewolucyjna, z radyjka słuchamy wykładu o wyższości plemion słowiańskich nad germańskimi, a zwłaszcza ich duchowej przewadze. Jak ironia brzmią słowa o naszym braterstwie i religijności, która "godzi politykę z chrześcijańską miłością". Za chwilę rozpocznie się na scenie dyskusja o wierze i krzyżu, która jest absolutnym zaprzeczeniem i miłości, i jedności. Reżyser trafnie kojarzy problematykę drugiej części "Nie-Boskiej" z aktualną sytuacją na polskiej scenie politycznej. Klasycznego tekstu używa jako pełnego dystansu komentarza. Uczestnicy politycznego wiecu przekrzykują się w swoich racjach o miejscu religii i krzyża, ale nikt nikogo nie słucha. I choć dostaje się wszystkim bohaterom społecznej debaty - od polityków po lud, twórcy nie zniżają się do łatwej publicystyki. Gnieźnieńskie przedstawienie jest jasno skonstruowane i komunikatywne. Trochę jednak szkoda, że odbyło się to kosztem poetyckości.



Iwona Kłopocka
Nowa Trybuna Opolska
28 maja 2014