Sądzić wedle dzieła

Świątki Jędrzeja Wowry, snycerza samouka, są dziś celem gorączkowych poszukiwań muzeów i kolekcjonerów sztuki ludowej. Legendę artysty, powsinogi beskidzkiego, jeszcze za jego życia utrwalał słowem poeta Emil Zegadłowicz i etnograf Tadeusz Seweryn.

Zainspirowany ich pracami nieodżałowany twórca teatru lalkowego Jan Wilkowski napisał o Wowrze sztukę Spowiedź w drewnie, którą niedawno wystawił wspaniały kontynuator jego dzieła, reżyser Krzysztof Rau.

Do chaty-pracowni głównego bohatera, Jasia (Ryszard Doliński), przychodzą wyrzeźbieni przezeń świeci. Tyś mnie spartolił cłeku, jedna ręka po tela, a druga po tela, dlaczegoś mnie tak zrobił? - skarżą się niepocieszeni. Wypominają artyście, że z braku zdatnego lipowego drewna figurkę św. Marii Magdaleny przerobił na... Kukaśkę (Ewa Żebrowska), dziewczynę ze wsi, która pięknie giena się w biodrach. W dodatku wystrugał ją, bezwstydnik, nagą!

Wszyscy domagają się kary dla grzesznika. Wedle cego sądzić człeka, jak nie według dzieła jego? - pyta Matka Boska z Siedmi Miecami (Iwona Szczęsna). Przepełniony wyrzutami sumienia artysta zwraca się w desperacji do Stwórcy, że skoro już obdarzył go talentem, to dlaczego tak niewielkim? Przejmująca skarga ludowego twórcy, który staje się igraszką w rękach świętych, czyni zeń bohatera na miarę antycznej tragedii.

I nie wiadomo, jak by się ten sąd zakończył, gdyby nie interwencja samego Chrystusa (Krzysztof Piłat), jedynego, który zrozumie Świątkarza. I rozgrzeszy: Jestem Frasobliwy, bo niedostrugany, na wzór i na podobieństwo twoje.

Piękne widowisko, stworzone z iskrą prawdziwego bożego talentu - nie tylko fascynuje, ale i wzrusza".



Janusz R. Kowalczyk
Rzeczpospolita
17 września 2004