Sara Lech w monodramie

Metaforę lasu jako miejsca, w którym drzewa osaczają, a ich korzenie głęboko zapuszczają się w świadomość bezbronnej dziewczyny sygnalizuje plakat do spektaklu Joanny Rusinek. Lecz na scenie w piosence NOLI, las staje się bardziej drapieżnym i niebezpiecznym miejscem. Jak z mrocznej baśni, przenikającej do świata realnego.

Monodram „Te sprawy", oparty na na motywach i fragmentach „Pestek" Anny Ciarkowskiej oraz piosenek Noli, którego scenariusz oraz adaptację stworzyli Sara Lech oraz Tomasz Kaczorowski odkrywa te regiony psychiki i uczuć dziewczyny, które są modelowane i zapełniane emocjami przez rodzinę, innych dorosłych oraz rówieśników. Bycie dzieckiem to bardzo poważna sprawa, o której zapomnieli dorośli, bo... stali się dorosłymi. Ale czy to wszechobecne pouczanie, to krytykanctwo, które słyszy się od rodziców, będąc dzieckiem, nie wdrukowało się tak silnie w ich psychikę, że pozostało z nimi już na zawsze? I objawia się w stosunku do własnych, bo jako rodzice, nie wypracowali swojego modelu postrzegania dziecka. Nie wyszli z lasu, który się w nich ukorzenił.

Ale metafor i symboli w tym monodramie jest znacznie więcej. A to sprawą rekwizytów. Kreda, tablica, plecak, peleryna, rękawiczki. Ich obecność na scenie jest rewelacyjnym pomysłem reżyserskim oraz interesującą koncepcją scenograficzną autorstwa Tomasza Kaczorowskiego. Zwłaszcza rękawiczki stają się rekwizytem wyposażonym w zdolność kreowania spektaklu razem z Sarą Lech oraz oddziałują bezpośrednio na widzów. Rękawiczki w zależności od koloru, kształtu oraz materiału, z którego są wykonane symbolizują matkę, ciotkę, babkę, nauczycielkę... Założenie tylko jednej rękawiczki daje Sarze Lech możliwość manipulowania nią oraz drugą ręką i własnym ciałem, tak, by stały się nie tylko pretekstem do wcielania się w poszczególne osoby, ale i do zmiany barwy głosu, do cytowania ich wypowiedzi. Rękawiczki stają się także znakiem fizycznego osaczania... Aktorka materialność rękawiczek zamienia w niematerialną osobowość osób, których są symbolami. Brawo! Poza tym, Sara Lech również i posługując się kredą, którą na tablicy wyrysowuje swój pokój, daje pokaz fenomenalnego wykorzystania rekwizytów do budowania napięcia dramaturgicznego monodramu.

Ale w takiej grze bardzo wspiera Sarę Lech autorka kostiumu, Justyna Banasik, Zaprojektowanie obszernej i prostej w kroju sukni z głębokimi kieszeniami umożliwia jej swobodne posługiwanie się rękawiczkami, przenosi punkt skupienia widzów na samą postać i przeżycia, o których opowiada. Szczególnie na „te sprawy", o których mówi, ujawniając głęboką artystyczną wrażliwość.

Monodram ma charakter muzyczny. Gabriela Cybuch oraz Adam Komorowski stworzyli w nim ciekawy dźwiękowo wymiar, w którym bardzo wyraziście zostało osadzone aktorstwo, warstwa literacka, choreografia, i co najważniejsze - koncepcja reżyserska Tomasza Kaczorowskiego. Jest to ten rodzaj muzyki, która uwalnia na scenie emocje postaci, ale też działa na widzów, co ma szczególne znaczenie, gdyż monodram powstał dla publiczności od 10 lat wzwyż. A więc w czasie dojrzewania, nadwrażliwości, buntu, przemyśleń, zagubienia i przeżywania wszystkiego na najwyższych rejestrach uczuć. Ta muzyka budzi razem ze słowami autentyczne mega-emocje. Co więcej, takie mam odczucia, że odblokowuje nie tylko uczucia i stany napięcia głównej bohaterki, ale również i widzów. Z mocą wulkanu wyrzuca z wnętrza wszystkie emocje, które chce się wykrzyczeć, wyśpiewać, wypowiedzieć i... wyszeptać. Które chce się na głos powiedzieć tylko sobie, by siebie ocalić. Wzmocnić!

Niemałą rolę w dramaturgii monodramu pełnią piosenki NOLI, w wykonaniu Sary Lech, dysponującej czystym, dźwięcznym i silnym głosem. Piosenki nie tylko dopełniają ideę scenariusza, ale są z nim bardzo zharmonizowane. Świadczą o świetnym literackim wyczuciu, a składają się z uczuć, pragnień i marzeń, ale też i pochodzą z ciemnych głębokich obszarów serc nastolatków. Słowa, które wypowiada w końcowej fazie monodramu, główna bohaterka są niczym promyk nadziei, niczym jasne światło zmieniające ciemny las w jasną żywą zieleń, skierowane są w stronę dorosłych i wreszcie do nas wszystkich, bez względu na wiek.

I jeszcze jedna ważna rzecz. Jest to kolejna, bardzo wnikliwa teatralna impresja psychologiczna, tym razem w formie monodramu, zrealizowana przez Tomasza Kaczorowskiego, po „#ciemności", na podstawie „Jądra ciemności" Josepha Conrada, jaką widziałam w Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu, również adresowana do nastolatków.

Spektakl bierze udział w 28. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
11 grudnia 2021
Spektakle
Te sprawy