Secik futurologiczny

Tytuł spektaklu Wojtka Ziemilskiego wskazuje na wielką narrację. Polacy, a więc przedstawiciele narodu posiadającego wyrazistą tożsamość i historię, mają wyjaśniać przyszłość, czyli wypowiadać sądy dotyczące nieznanej krainy, ku której można dążyć z nadzieją i entuzjazmem, albo strachem i przeczuciem nieuchronnej katastrofy. Szybko okazuje się, że narracja będzie raczej mała, a Polacy to przede wszystkim nie reprezentanci narodu, a Jaśmina i Piotr, rodzeństwo aktorów Nowego Teatru w Warszawie, noszące nazwisko Polak. Polacy zamiast wyjaśniać przyszłość, z każdą minutą będą pozbawiać widzów złudzeń co do tego, że owa przyszłość może być stabilnym bytem, o którym można wnioskować na podstawie danych naukowych i przewidywań ekspertów opierających się na rzetelnej wiedzy.

Twórcy nadali spektaklowi formę setu didżejskiego, przez co scenografia została ograniczona do sprzętu elektronicznego, który pozwala tworzyć na żywo kombinacje tekstu, sampli i muzyki, do ekranu, na którym wyświetlane są projekcje wideo oraz rzucających kolorowe światło reflektorów. Jaśmina i Piotr, performerzy współtworzący dwuosobowy zespół "Polacy", zajmując miejsca przy elektrycznym pianinie i konsolecie prowadzą opowieść nie tyle o przyszłości, co o mechanizmach rządzących językowym konstruowaniem jej wizji. Spektakl otwiera miks wypowiedzi znanych (a czasem nawet wielkich!) Polaków na temat przyszłości. Pojawiają się głosy Jana Pawła II, ministra Glińskiego, Marcina Gortata i Roberta Lewandowskiego, ale też Mariusza Maxa Kolonko. Zestawione fragmenty wypowiedzi, przez samo to, że pochodzą z różnych kontekstów i stoją za nimi odmienne intencje, tworzą chaotyczny obraz złożony z niepowiązanych ze sobą aspektów. Dowiadujemy się, że za jakiś czas ludzie będą mieli większe głowy, teatr zniknie, a rośliny wyginą. W wyniku rytmicznego miksowania, któremu wykonawcy poddają wypowiedzi, poszczególne głosy, z początku rozróżnialne i związane z konkretnymi nadawcami, z czasem zmieniają się w kakofoniczną kłótnię.

Polką, której wypowiedzi na temat przyszłości poświęca się w spektaklu najwięcej czasu, jest Matka Polaków. We włączonym do didżejskiego setu nagraniu rozmowy telefonicznej Jaśminy z mamą roztoczona zostaje wizja ludzkości dążącej ku zagładzie. Pytanie o przyszłość w tym przypadku jest impulsem do zaprezentowania z jednej strony wszystkich lęków związanych z głupotą współczesnych społeczeństw nietraktujących poważnie ani katastrof ekologicznych, ani konfliktów zbrojnych, a z drugiej autorefleksji obejmującej decyzje podjęte w przeszłości. Matka Polaków - obecna w spektaklu jedynie głosem zapisanym na elektronicznym urządzeniu - staje się obiektem manipulacji podobnych do tych, którym poddano "wielkich Polaków" w pierwszej scenie.

Rodzeństwo podejmuje polemikę z matką, separując i powtarzając wybrane fragmenty jej wypowiedzi, demonstrują ich śmieszność i naiwność. Sugerują, że jej wizja może być zbyt radykalna, że świat nie skończy się, ale zmieni, możliwe, że nawet na lepsze. Żeby odmienić czarną wizję Matki, Polacy wysyłają ją w kosmos, co ma ułatwić jej osiągnięcie innej perspektywy. Symulacja lotu w kosmos odbywa się z wykorzystaniem dostępnych na scenie środków: dymu, świateł i ekranu, na którym wyświetla się zdjęcie Matki Polaków w okienku rakiety kosmicznej. Misja odnosi spodziewane skutki. Kiedy Jaśmina ponownie dzwoni do mamy, dowiaduje się, że wszystkie jej dotychczasowe opinie uległy odwróceniu i jawią się teraz w jasnych barwach. Ludzie zmądrzeją, świat będzie się rozwijał w dobrym kierunku, nie będzie się czego bać. Zmiana wizji przyszłości jest więc operacją językową, a nie wnioskowaniem na podstawie przesłanek naukowych czy empirycznych. Odnosi się do klisz, które znamy z obiegu medialnego i dyskursów tymczasowo obecnych w sferze publicznej, a pomija te aspekty, które nie mają osadzenia w teraźniejszości. Ponadto pozycja wypowiedzi w futurologicznym dyskursie zależy od tego kto jest jej nadawcą, czy jest poważany przez opinię publiczną, czy występuje z pozycji autorytetu, eksperta, czy może nie ma zbyt wielkich szans na podzielenie się swoją opinią z szerszym gronem odbiorców.

Można powiedzieć, że Ziemilski jest o krok od stwierdzenia, że nie ma przyszłości, jest tylko językowy konstrukt. Byłoby to jednak zbytnim uproszczeniem. W jego wizji istotny jest nierozerwalny splot, w jakim trwają przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. kluczowa jest jednak teraźniejszość, bo ciągle na nowo określa zasady formułowania wypowiedzi i najsilniej warunkuje naszą perspektywę.

Spektakl "Polacy wyjaśniają przyszłość" w ciekawy sposób odnosi się do idiomu kuratorskiego sformułowanego przez Tomasza Platę, autora koncepcji cyklu "Teatr 2118" realizowanego w Nowym Teatrze. Przedstawienia wyprodukowane w jego ramach miały podjąć próbę stworzenia wizji przyszłości teatru i jego społecznego otoczenia. Ziemilski nie tyle zdezerterował wobec tak postawionego zadania, co zamiast snuć wizję przyszłości, ujawnił mechanizmy rządzące konstruowaniem projektów futurologicznych. Spektakl kończy się, kiedy Jaśmina Polak wykonuje na elektrycznym pianinie utwór Bacha dedykowany mamie. Gra na pianinie była tą umiejętnością, która według założeń Matki Polaków, miała pomóc jej osiągnąć sukces w przyszłości, do tej pory pozostała jednak nieprzydatna. To jeszcze jeden dowód, że projektowanie przyszłości nie należy do dziedziny wielkich narracji, ale jest praktyką codzienną, powszechną i często umykającą uwadze.



Zuzanna Berendt
e-teatr.pl
16 lutego 2019
Portrety
Wojtek Ziemilski