Sentymentalna podróż, która nigdy nie nudzi

Parę lat temu w Nowym Teatrze odbywały się cotygodniowe wykłady Tomasza Kolankiewicza. Były one oparte na książce Siegfrieda Krakauera pt. ,,Od Caligariego do Hitlera. Z psychologii filmu niemieckiego". Pamiętam, jak czekałam na każde ze spotkań i jaką udręką stało się to oczekiwanie. Może teraz z perspektywy czasu nieco romantyzuję ten krótki okres mojego życia, ale z całą pewnością był on dla mnie bardzo szczęśliwy. Co tydzień oglądaliśmy inny film, przy czym wielokrotnie na ekranie pojawiały się dzieła Fritza Langa takie jak ,,Metropolis" czy ,,Doktor Mabuse". Moim ulubionym filmem tego reżysera, po raz pierwszy obejrzanym przeze mnie w Nowym Teatrze, jest ,,Zmęczona śmierć" z 1921 roku.

Na początku warto zaznaczyć, że film ten jest jednym z najdoskonalszych przykładów ekspresjonizmu w kinematografii, z którego słynęli niemieccy reżyserzy. Idea ekspresjonistycznego dzieła narodziła się jednak po raz pierwszy w malarstwie. Przedstawiciele pochodzącej z Drezna grupy ,,Die Brücke" (Most) fascynowali się możliwością zawarcia w dziele malarskim skrajnych emocji, posługując się ostrym konturem, przejaskrawioną barwą i zamaszystą kreską. Ich prace, często brutalne i dojmujące, stanowiły lustro dla niespokojnego społeczeństwa. Choć kierunek ten kojarzymy z wiekiem XX warto pamiętać, że to artyści tacy jak Ensor, van Gogh, Gauguin czy Munch już w XIX wieku zaprezentowali podobną manierę malarską oraz chęć przelania na płótno najgłębiej skrywanych lęków czy wizji podświadomości.

Za pierwszy film zrealizowany w nurcie ekspresjonizmu uważa się ,,Studenta z Pragi" z 1913 roku. O dziele w reżyserii Stellana Rye oraz Paula Wegenera mówi się, jakoby było ono horrorem, choć z tym określeniem można by polemizować. Celem horroru jest wystraszenie odbiorcy, zaś ekspresjonizmu - uwidocznienie jego (obecnego już) lęku, nazwanie go i wskazanie jego przyczyny. Horror obecny w ekspresjonizmie ma więc charakter dziennikarski, nie zaś baśniowy. Choć ,,Student z Pragi" otworzył drzwi nowemu gatunkowi w kinematografii, wciąż najpopularniejszy filmem ekspresjonistycznym pozostaje ,,Gabinet doktora Caligari" w reżyserii Roberta Wiene (pierwotnie reżyserem miał być Fritz Lang). Najwspanialszym aspektem tego dzieła są kostiumy i scenografia, stworzone przez niemieckiego malarza z nurtu ekspresjonizmu - Waltera Reinmanna. Część z nich jest bardzo prosta, zaś część ogromnie dynamiczna, co tworzy kontrast między spokojnym usposobieniem mieszkańców a szaleństwem głównego bohatera.

Ekspresjonizm czerpał z romantyzmu - w obu tych kierunkach nadrzędną rolę grają indywidualizm, emocje i przeżycia wewnętrzne jednostki. ,,Zmęczona śmierć" jest więc filmem ekspresjonistycznym, ale akurat wynika to głównie z silnie obecnego w nim romantyzmu. Zainteresowanie orientalną kulturą, obecność mocy nadprzyrodzonych, motyw miłości zwyciężającej śmierć - wszystko to silnie kojarzy nam się zarówno z literaturą, jak i malarstwem romantycznym.

To ciekawe, jak częsty w tym czasie wydaje się temat zawierania umów z siłami pozaziemskimi. Literackim pierwowzorem tego fenomenu jest postać Fausta, znanego z dramatów Marlowe'a oraz Goethego, która bez wątpienia zainspirowała wielu twórców dwudziestowiecznego kina. ,,Rapsodia satanica" to włoski film z 1917 roku w reżyserii Nino Oxilia, dla którego inspiracją jest Faust, jest to jednak kobieca interpretacja tej postaci.To opowieść o starej kobiecie, która zawiera pakt z Mefistem, aby odzyskać młodość, w zamian zaś musi trzymać się z dala od miłości. Po zawarciu umowy poznaje dwóch braci, którzy zakochują się w niej. Gdy kobieta wychodzi za mąż pojawia się Mefisto i zamienia ją z powrotem w starą kobietę. ,,Zmęczona Śmierć" z kolei opowiada o losach młodej kobiety (granej przez wspaniałą Lil Dagover) i jej narzeczonego (Walter Janssen), którego przedwcześnie zabiera Śmierć (rewelacyjna rola Bernharda Goetzke). Zrozpaczona kobieta nie widzi sensu życia bez ukochanego, więc negocjuje ze Śmiercią warunki jego powrotu do świata żywych. Odnajduje wrota prowadzące za ścianę losu i trafia do bezkresnej sali, niemal w całości wypełnionej świecami - reprezentują one żywoty ludzkie. Te najwyższe palić się będą długie lata, zaś tym najkrótszym pozostało niewiele czasu, zanim zgasną. Trzy najkrótsze świece wyraźnie dogasają, ponieważ ich właścicielom grozi śmiertelne niebezpieczeństwo. Jeśli kobiecie uda się uratować choćby jedno z trzech żywotów, Śmierć zwróci jej ukochanego.

Film sam w sobie jest bardzo spektakularny, bowiem każda z zagrożonych osób pochodzi z innego zakątka świata. Opowieść rozpoczyna się i kończy w Niemczech, środek podzielony jest zaś na trzy części: arabską, włoską (wenecką) oraz chińską. Kostiumy, dekoracje oraz makijaż różnią się w zależności od części świata, w jakiej obecnie się znajdujemy, co wzmaga wiarygodność każdej z podróży kobiety. Scenografia naśladuje architekturę, roślinność oraz krajobrazy każdego z krajów, co przybliża nam formy charakterystyczne dla ich tradycji. W filmie zaskakuje również zupełnie niesamowite na ten czas użycie efektów specjalnych. Latający dywan, dusze opuszczające ciała, armia malutkich żołnierzyków - można by tak wymieniać bez końca. Choć oczywiście nierzadko efekty te wydają nam się zabawne w swej naiwności, ja odczuwam prostotę i jakość artystyczną tych zabiegów bardzo pozytywnie.

W latach 20. niezwykłą popularność zdobył typ postaci kobiecej, jakim była femme fatale (lub jej przeciwieństwo - niepokalana niewiasta), by później podbijać ekrany w latach 40. i 50. jako esencjonalny element kina noir. Choć w ,,Zmęczonej śmierci" wszystkie działania kobiety są motywowane miłością do mężczyzny, to sama jej osobowość nie ogranicza się do tego. Daleko jej do femme fatale, nie jest także bezmyślną owieczką.

Bohaterka wykreowana przez Lil Dagover ma w sobie ogromną odwagę, bezczelność, determinację. Choć nie udało jej się uratować żadnego z żywotów, przy każdej próbie wykazała się silną wolą i naturalną zdolnością obmyślania strategii. Gdy pod koniec filmu Śmierć oferuje kobiecie możliwość poświęcenia małego dziecka, by przywrócić życie jej ukochanemu, ta poświęca własne życie, ratując dziecko. Jest zdecydowana, zaradna i przede wszystkim bardzo uparta, a zazwyczaj gdy kobieta reprezentuje sobą wszystkie te cechy, automatycznie staje się antagonistką - na przykład bezwzględną morderczynią. Lil Dagover wykreowała jednak bohaterkę, która obok swojej determinacji i odwagi jest również wyjątkowo dobra, przyjazna i życzliwa.

Niemieckie kino ekspresjonistyczne bazuje na zetknięciu malarstwa z fotografią, literatury z filozofią, kinematografii z teatrem. To filmy pełne kontrastów, ale także i interdyscyplinarnych więzi. Dla mnie osobiście są szczęśliwym miejscem, sentymentalną podróżą, która nigdy nie nudzi. Jeśli żaden z powyższych aspektów do Państwa nie przemawia, warto obejrzeć te filmy ze względu na piękne liternictwo napisów.



Delfina Kotlińska
Dziennik Teatralny Warszawa
30 listopada 2021
Portrety
Fritz Lang