Shakespeare w rytmie "Seven Nation Army" The White Stripes

„Juliusz Cezar" Williama Shakespeare'a to sztuka, która czerpie z prawdziwych historycznych wydarzeń. Opowiada o spisku przeciwko rzymskiemu dyktatorowi, jego zabójstwie oraz następstwach tego wydarzenia. Co ciekawe, Cezar nie jest główną postacią w tym utworze, o wiele ważniejszy jest jego przyjaciel-zdrajca Brutus. Reżyser Nicholas Hytner osadził sztukę w burzliwej współczesności i udowodnił, że dzieło słynnego angielskiego dramaturga wciąż zadziwia swą aktualnością. Co więcej, udało mu się stworzyć spektakl, który zdecydowanie wyróżnia się spośród innych ostatnich interpretacji dzieł Shakespeare'a, pokazywanych przez National Theatre Live.

„Juliusz Cezar" to sztuka o polityce, władzy, ludzkich namiętnościach i przyjaźni. Dramat wystawiany na deskach londyńskiego Bridge Theatre, w rękach Nicholasa Hytnera, stał się dynamicznym, żywym oraz zaskakująco interaktywnym spektaklem. Uwspółcześniona sztuka doskonale oddaje atmosferę XXI wieku, jednocześnie unikając nachalnych aluzji do spraw politycznych i społecznych, a jedynie akcentując niektóre kwestie. Spektakl skupia się na najważniejszych, najbardziej ponadczasowych zagadnieniach (pragnieniu władzy, zdradzie, manipulacji), dzięki czemu jest uniwersalny. Uwspółcześnione realia, nawiązujące do świata polityki i popkultury sprawiają, że na pewno każdy widz odnajdzie w nim coś, co go zaintryguje lub skłoni do refleksji. Nicholas Hytner w swoim „Juliuszu Cezarze" wyciąga do publiczności dłoń – dosłownie i w przenośni.

Sztuka w reżyserii Nicholasa Hytnera, podobnie jak w przypadku innych ostatnich interpretacjach dzieł Shakespeare'a pokazywanych przez National Theatre Live, osadzona jest w teraźniejszości. Mamy tu kilka naprawdę sensownych aktualizacji. W sztuce nie tylko scenografia i kostiumy są współczesne, ale też unowocześnieniu uległ świat polityki (spiskowcy-kobiety, święto-happening wyborczy) oraz ulicy (wróżbita-fan teorii spiskowych, muzyk-hipster). Spektakl zaczyna się od rockowego koncertu, połączonego z politycznym wiecem, a kończy na betonowym gruzie, zgliszczach, których obrazy większość z nas na co dzień ogląda w wieczornych wiadomościach. Co więcej, reżyser zaprosił widzów londyńskiego Bridge Theatre do udziału w sztuce, dzięki czemu stali się statystami i jednocześnie uczestnikami koncertu, zdrady Cezara, jego śmierci, mowy pogrzebowej Marka Antoniusza, czy krwawej bitwy o władze. To wszystko sprawia, że spektakl jest niezwykle interaktywny. Nawet oglądając go z wygodnej kinowej sali Multikina, nie sposób nie wciągnąć się wir tej oryginalnej interpretacji.

Do największych atutów spektaklu, prócz ciekawego uwspółcześnienia, na pewno można zaliczyć grę aktorską. Postacie są energetyczne oraz intrygujące. Ben Whishaw jako melancholijny intelektualista i mściciel idei – Brutus wypada przekonująco, podobnie Michelle Fairley w roli żywiołowej Kasji (Kasjusza), jak również Adjoa Andoh pod postacią sarkatycznej Kaski (Kaska). Wspaniale prezentuje się pewny siebie, łasy na pochlebstwa i oklaski Cezar w wersji Davida Caldera. Wydaje się jednak, że całe show kradnie dynamiczny, przebiegły, ambitny Marek Antoniusz z twarzą Davida Morrisey'a.

Sztuka w wersji Hytner to teatr przez duże T, idealne połączenie rozrywki i refleksji. W spektaklu można zauważyć niewielkie niedociągnięcia oraz niekonsekwencje, ale są na tyle drobne, że nie zakłócają ogólnego obrazu. Interpretacja Hytnera jest dynamiczna, żywa i świetnie zagrana. Spektakl pozwala czerpać radość z siły teatru. Niezależnie do tego, czy widz jest Anglikiem, Amerykaninem, czy Polakiem będzie świetnie bawił się na koncercie ze znanymi oraz znaczącymi przebojami Survivor, Twisted Sister czy The White Stripes. Doceni płynne, wręcz serialowe, przejścia od sceny do sceny i wciągnie się w wartką akcję. Na pewno zastanowi się też nad poruszanymi w spektaklu kwestiami.

Co najważniejsze, „Juliusz Cezar" z londyńskiego Bridge Theatre wyraźnie skłania widza do refleksji nad najważniejszym poruszanym przez Shakespeare'a problemem. Sprawia, że słowa Brutusa „Bądźmy kapłanem tylko, nie rzeźnikiem" brzmią niezwykle niepokojąco i aktualnie. Mimo całego szaleństwa nowinek, efektów specjalnych oraz dodatków, przestroga słynnego angielskiego dramaturga ma w wizji Hytnera bardzo ważne miejsce. Ostrzeżenie Shakespeare'a mówiące, o tym, do czego może doprowadzić chęć chronienia demokracji niedemokratycznymi metodami, jest w tym spektaklu bardzo wyraźne. Słusznie przypomina nam wszystkim, że droga do piekła często może być wybrukowana na pozór przyzwoitymi intencjami.



Karolina Wysocka
Dziennik Teatralny Szczecin
29 czerwca 2018
Portrety
Nicholas Hytner