Skarga na matkę i ojczyznę

Marcin Liber kontynuuje współpracę z Teatrem Współczesnym w Szczecinie. Po sukcesie spektaklu "ID", którym zdobył najwyższe laury XII Ogólnopolskiego Festiwalu Sztuki Reżyserskiej "Interpretacje" w Katowicach, kontrowersyjny reżyser bierze na warsztat tekst Bożeny Keff "Utwór o Matce i Ojczyźnie"

Już przed premierą informowano, że tworzony przez Libera spektakl nie należy do tych, które ogląda się łatwo. Jest pełen zgrzytów, hałasów, antysemickich okrzyków i populistycznych haseł oraz nienawiści , która uniemożliwia wszelkie porozumienie. Porusza tematy, o których przez długi czas łatwiej było milczeć; łatwiej bowiem skrywać złamane serce. Historia córki Usi (w tej roli fenomenalna Beata Zygarlicka, która już przy wcześniejszej współpracy z Liberą zdobyła szerokie uznanie), piszącej na oczach widzów „Utwór o Matce i Ojczyźnie”, oraz jej Meter (postać ta nabrała niesamowitej mocy dzięki mistrzowskiemu warsztatowi Ireny Jun) to niekończące się pasmo wzajemnych skarg i pretensji.  Przeżywająca spóźniony bunt córka nie może w żaden sposób uwolnić się od matki, zrzędzącej w kółko o przeżytej tragedii. Staje się w rezultacie emocjonalnym wrakiem, zmuszonym do słuchania niekończących się narzekań „plantatorki uprawiającej tylko cierpienie i macierzyństwo”. Każde wypominanie wad matce staje się nieuchronnie przyczyną konfliktów. Trudno rozmawiać, gdy każda forma dialogu została zastąpiona przez monolog. I chociaż Usia odczuwa związek z traumą matki, nie zostaje dopuszczona do uczestniczenia w jej tragedii. Nie ma przecież nic wspólnego z tymi „herosami przeszłości”. Z drugiej strony, matka ma świadomość, że teraz, kiedy przeżyła wojnę i Holokaust, kiedy nie zabił jej ani Hitler, ani Stalin, to właśnie Usia jest jedyną najbliższą jej osobą. To córka nadaje matce tożsamość.

Konflikt pomiędzy matką i córką ukazuje jednak jeszcze jeden, o wiele bardziej kontrowersyjny problem. Obie kobiety są Żydówkami i chociaż w obecnych czasach nie można już mówić o Holokauście, to jednak Żydzi wciąż stanowią mniejszość tłamszoną i poniżaną. „Zawsze będą mówić o nas przeklęte Żydy” – brzmi pełen bólu wyrzut ze sceny. Trudno jest przecież żyć w kraju, w którym jest się piętnowanym za pochodzenie. Na stole Usi ląduje słynny komiks „Maus” Arta Spiegelmana (ukazujący Polaków jako antysemitów z głowami świń) oraz „Strach” Tomasza Grossa. Wykorzystujący w mistrzowski sposób technikę videoartu oraz mieszający teatralne stylistyki Marcin Liber obrazoburczo komentuje ksenofobiczne nastawienie społeczeństwa. Wyświetlany na ekranach medialny chór to prymitywny tłum noszący ludowe stroje, wymachujący flagami Solidarności oraz prowadzący w poczekalni konwersacje o tym, że „Żydy to lesby”. Ksenofobiczny jazgot i ludowe przyśpiewki wzmocnione są poprzez hałaśliwą ścieżkę dźwiękową, przygotowaną przez Aleksandrę Grykę.

Uprawiając teatr obywatelski, kieruje Liber serię wyzwisk w stronę matki-hieny oraz ojczyzny-zniewolonej poprzez mit. Tworzona przez niego psychodrama to spektakl odważny, obrazoburczy, kontrowersyjny. Można się pod nim podpisać i przytaknąć, można go również opluć, ale za każdym razem będzie budził on emocje dalekie od obojętności. Zawsze patrzy się jednak z niechęcią i niesmakiem, gdy ktoś bombarduje pomniki, które sami sobie stawiamy.

B. Keff, "Utwór o matce i ojczyźnie", reż. M. Liber, Teatr Współczesny w Szczecinie prem. 26 III 2010.



Ewa Uniejewska
AICT
6 maja 2010