Skazany na banał

"Skazany na bluesa" według scenariusza filmu z 2005 r. o chorzowianinie Ryszardzie Riedlu, zmarłym przed dekadą frontmanie bluesowo-rockowej grupy Dżem, to rodzaj biedamusicalu.

Wyreżyserowany przez Arkadiusza Jakubika, twórcy wybitnych kreacji aktorskich w filmach Wojtka Smarzowskiego spektakl ma jeden wielki atut: Tomasza Kowalskiego w głównej roli, z fenomenalnym głosem i genialnym wyczuciem bluesa. Piosenki Dżemu w jego wykonaniu brzmią mocno, przejmująco i prawdziwie. Reszta zaś to niezdarna próba połączenia opowieści biograficznej z wyświechtaną wizją magicznego Śląska rodem z obrazów tamtejszych prymitywistów, Grupy Janowskiej. Rysiek śpiewa albo ucieka od szarego życia, a po scenie plączą się bez pomysłu: naga, gruba kobieta, św. Barbara - patronka górników, oraz karzeł, milicjant z anielskimi skrzydłami, Murzyn-górnik i Budda z olbrzymim brzuchem...

Riedel marzył o wolności: od Śląska, ślunskiej godki (świetna riposta dyrektorki domu kultury, każącej mu śpiewać wiersz Tadeusza Kijanki: A Murzyni w Missisipi to niby śpiewali literackim angielskim?), życia typu praca-dom. Skończył jako niewolnik heroiny, ale w spektaklu odnosi moralne zwycięstwo, godzi się z rodziną, przestrzega przed narkotykami i staje się kolejną z figurek Śląska magiczno-biesiadnego. I raczej nie jest to happy end ironiczny. Zachwycona publiczność bije brawo na stojąco i odśpiewuje z artystami hity Dżemu.



Aneta Kyzioł
Polityka
20 marca 2014
Spektakle
Skazany na bluesa