Słodko, gorzko

Sceniczny świat Iwana Wyrypajewa bywa słodko lub gorzko prawdziwy. W każdej kolejnej sztuce artysta konsekwentnie zgłębia wypracowaną przez siebie problematykę. Posługując się techniką verbatim, jako reżyser przybiera postać uczuciowego psychologa, zaś jako aktor – staje się zupełnie apsychologicznym narratorem rzeczywistości. Te przeciwstawne wcielenia Wyrypajewa można było obserwować równocześnie podczas sztuki „Sakhar" wystawionej w ramach festiwalu Avnt Art we Wrocławiu.

„Cukier" to okruchy większej historii, kilka opowiadań w formie teledysków (konwencja znana z filmu „Tlen"). Stojący na scenie mężczyzna i kobieta mówią razem i osobno o swojej cudownej, nowoczesnej rodzinie. Ona – ekscentryczka w białej, długiej sukni i skórzanej kurtce, wyzwolona, rozentuzjazmowana, woła „to jest taki stan, że po prostu chce mi się krzyczeć z zachwytu". Po powrocie do domu zauważa na stole kartkę z napisem „jesteś najbardziej niesamowitą kobietą na świecie", podpisaną przez męża i dzieci. On – w koszulce z napisem „say no to bad drugs" zachwala weganizm i jogę, swój zawód PR-owca i pracę swojej partnerki, która zajmuje się sztuką. Wykrzykuje „Zajebiście! Sam cukier".

Dwójce statycznych aktorów i ich pośredniemu dialogowi towarzyszy cały czas grupa muzyków w składzie: gitara elektryczna, gitara basowa, perkusja, czasami fortepian, trąbka albo harmonijka ustna. Tematy grunge'owe przeplatają się z post-rockowymi, czasem jazzowymi lub bluesowymi w stylu Morphine. Dźwięki są tłem lub motywem przewodnim, jak w piosence country „Hare Krishna Mr John", czy „Mario", bazującej na popularnej grze. Na ekranie pojawiają się wizualizacje, światła zmieniają kolor jak na koncercie, to prawdziwe show.

Niezauważenie coś zaczyna się psuć. Myśl: „Głębia wszystkiego co się z nami dzieje nie mierzy się tylko jakością miłości" dopiero po jakimś czasie nabiera znaczenia i zaczyna niepokoić. Wolność z każdą kolejną sceną przestaje być pozytywną wartością, przeszkadza w tworzeniu relacji. Indywidualizacja budzi nadmierną samoświadomość i emocje niechęci względem drugiej osoby, która nie przeżywa tego samego w tym samym momencie. Rozczarowanie nie pozwala dalej być razem.

Wyrypajew wychodzi z założenia, że aktor nigdy nie powinien doświadczać emocji postaci którą gra, gdyż to rodzi poczucie nieprawdziwości, musi jedynie bronić idei - wtedy jest wiarygodny. Tak właśnie dzieje się w spektaklu „Sakhar", oprócz różnorodnej ekspresji głosów nie dzieje się na scenie prawie nic, trzeba skupiać się na tekście. Pod prostą, powtarzalną warstwą językową, kryje się symbolika (wciąż przywoływana cyfra siedem, znana już z „Tańca Delhi") i filozofia, z której wynika, że wszystko się zmienia i trudno uczestniczyć w tych zmianach razem. Spektakl kończy się utworem –epilogiem, ze słowami: „W moim życiu wszystko jest takie prawidłowe, bo jestem jeden. Po prostu patrzę, po prostu kocham".

Sztukę Iwana Wyrypajewa trudno ocenić w konwencji teatru, koncertu czy jakiegokolwiek innego widowiska. Jest świetnym przeżyciem wizualnym, muzycznym i duchowym. Zobaczenie rosyjskiego artysty interpretującego swój własny tekst, pozwala lepiej zrozumieć sens używanej przez niego techniki gry. Ta hałaśliwa forma wykrzykiwania i zupełnie potoczna mowa trafia do widzów, ale czy pozwala im skupić się na znaczeniu i pojąć je?



Gabriela Kwarta
Dziennik Teatralny Wrocław
1 listopada 2013
Spektakle
Sakhar