Słowa to za mało

- Słowa w teatrze zawsze próbowały i próbują opowiedzieć o czymś najważniejszym - o życiu wewnętrznym bohaterów. Ale one nie wystarczą. Są nieporadne, brak im siły, muszą się podpierać językiem ciała, muzyką, dekoracją - mówi reżyserka Izabela Cywińska.

Nie boi się wyzwań, głośno krytykuje środowiskowe układy i chadza własnymi drogami. Nowym spektaklem w teatrze na woli Izabella Cywińska powraca w najlepszym stylu.

W połowie zeszłego roku zrezygnowała z dyrekcji artystycznej teatru Ateneum, oświadczając: "Przez te trzy lata nie odniosłam sukcesu i szansy na sukces w najbliższych sezonach nie widziałam". Jednak reżyserować nie przestała. Swój najnowszy spektakl przygotowała w Teatrze Na Woli. Z połączenia dwóch dramatów Jona Fossego, jednego z najlepszych młodych dramatopisarzy europejskich, powstało przedstawienie "Matka i dziecko/Letni dzień". Możemy w nim zobaczyć m.in. Pawła Domagałę, Katarzynę Figurę, Małgorzatę Zajączkowską i Halinę Skoczyńską.

"Matka i dziecko" to historia spotkania po latach matki i niechcianego syna, a "Letni dzień" jest opowieścią kobiety szukającej odpowiedzi na pytanie, dlaczego On wypłynął kiedyś łódką na wzburzone morze i nie wrócił. Czy popełnił samobójstwo i dlaczego?

Połączyłam te dramaty, zapraszając ich bohaterów do spodcania podczas jednego teatralnego wieczoru i uznając, że los syna występującego w "Matce i dziecku" znajduje swoją kontynuację w "Letnim dniu". Poza tym Fosse pisze w każdej ze swoich sztuk jakby o tych samych bohaterach, dodając kolejny fragment ich życiorysów. To są historie ludzkie, stany duszy, emocje, w których autor z determinacją usiłuje dobić się do prawdy, dojść do najgłębszej tajemnicy człowieczeństwa.

Język tych tekstów jest jak podsłuchana rozmowa - pozornie nieatrakcyjny: potoczny, pełen pauz i powtórzeń. Dlaczego ma wciągnąć widza?

Zupełnie się z panią nie zgadzam! Rzeczywiście Fosse używa języka potocznego, ale dyscyplinuje aktora poprzez formę, ponieważ pisze prozą rytmizowaną. Dzięki temu nie jest to teatr obyczajowy ani tym bardziej serialik telewizyjny, tylko dramat - w sensie formy - bliższy tragedii greckiej. Rzeczywiście tak jak w tragedii greckiej akcja rozgrywa się tu w sferze słów. Słowa w teatrze zawsze próbowały i próbują opowiedzieć o czymś najważniejszym - o życiu wewnętrznym bohaterów. Ale one nie wystarczą. Są nieporadne, brak im siły, muszą się podpierać językiem ciała, muzyką, dekoracją. A Fosse podstępnie używa jeszcze ciszy... Teatr jest sztuką polifoniczną! Autor czerpie z najlepszej tradycji: z Czechowa, Becketta, Bergmana. Ma też komfort pracy. Tak, rząd norweski przyznał mu dożywotnie stypendium. Może spokojnie eksperymentować i nie bać się, że jakaś jego propozycja nie chwyci i zabraknie mu na chleb.

A co Pani myśli o swoim pierwszym projekcie po rozstaniu się z Ateneum?

Jestem szczęśliwa. Reżyseruję w świetnej atmosferze Teatru Na Woli, z ludźmi, którzy naprawdę chcą pracować. Sama stworzyłam sobie zespół na potrzeby tego spektaklu. Wszyscy są zadowoleni, co w Ateneum było rzadkością.

IZABELA CYWIŃSKA - reżyserka filmowa ("Boża podszewka, 1997, "Kochankowie z Marony", 2005) i teatralna ("Bóg mordu", 2010). Dyrektor teatrów: im. Bogusławskiego w Kaliszu, Nowego w Poznaniu oraz Ateneum w Warszawie. W latach 1989-90 minister kultury i sztuki.



Kamila Łapicka
Pani
2 marca 2012