Słowo ciałem się nie stało

Agnieszka Bednarz, Paulina Jóźwicka i Kasia Kostrzewa, czyli trzy studentki wydziału Teatru Tańca w Bytomiu wzięły na artystyczny warsztat "Trzy siostry" Czechowa i tak powstał ich autorski "Projekt" (koprodukcja Teatru Nowego i Instytutu Muzyki i Tańca)

Z trudnego czechowskiego dramatu został wyłuskany aspekt więzi siostrzanej i psychologia młodych, nieszczęśliwych kobiet – stąd też ograniczenie obsady do trzech artystek. Pozostali bohaterowie dramatu zostali w przedstawieniu pominięci, choć ich dialogi pojawiają się częściowo w wypowiedziach sióstr (przeplatają się z nimi, albo są ich uzupełnieniem). Trwale powtarzającym się tematem, refrenem, niejako mantrą jest marzenie powrotu do ukochanej Moskwy. Teraz jest źle, smutno, praca za ciężka, miłość nieprawdziwa, a tam? Tam na pewno byłoby lepiej, krzyczą z pustej sceny Olga, Masza i Irina, ale można mieć wątpliwości związane z ich identyfikacją, bo postaci nie zostały wyraźnie zarysowane. Pusta scena obrazować może niezakorzenienie w teraźniejszości, tworzy przestrzeń dla wspomnień i przyszłych myśli, ale jest też miejscem popisów choreograficznych i tanecznych rozmów, bo „Projekt: 3 Siostry” to w założeniu spektakl taneczny. 

Określenie „spektakl taneczny” nie do końca jednak oddaje istotę sztuki. Co prezentują artystki poza kilkoma niezbyt interesującymi i niezsynchronizowanymi układami choreograficznymi? Przepychanie, odpychanie, skoki, szamotania – mają symbolizować napięte, siostrzane emocje – ale zdają się być niedopracowane i za mało zróżnicowane. Sam pomysł jest ciekawy, ale żeby „bawić się” Czechowem, doprawdy warto by mieć jakąś głębszą intencje, której zabrakło tancerkom. Taniec nie dojrzewa z czasem, a sądzę, że powinien się zmieniać wraz z postępującą sytuacją sceniczną i upływem czasu. Kilka scen jest na szczęście pomysłowych, ale co zaskakujące, nie są to momenty tańczone. Nerwowe obgryzanie jabłka, czy picie wódki oddają szczyptę koniecznej dramaturgii. Lecz to za mało.

Spektakl jest krótki, to zaledwie próba zmierzenia się z Czechowem, próba pozbawiona chęci zaczerpnięcia z dna, głębi tematu. Być może „Projekt: 3 siostry” ma do tego prawo, bo to przecież studencki debiut. Nie mniej jednak, nawet jak na studentki, to czegoś tu zabrakło. Nie znajdzie widz przyciągania ze sceny płynnym gestem, ani młodym i świeżym wykonaniem. Słowo ciałem się nie stało, więc siostry, wracajcie do Moskwy!



Karolina Kiszela
Dziennik Teatralny Kraków
6 grudnia 2011
Spektakle
Projekt 3 siostry