Smutny śmiech

Jak to dobrze, że w Rondzie tworzy Magdalena Płaneta. Inaczej pewnie nigdy nie zobaczylibyśmy znakomitego monodramu "Ćma".

- Wiem, że nigdy nie będę szczęśliwa, ale mogę być przynajmniej wesoła - te słowa Marilyn Monroe najlepiej pokazują, jak bardzo sceniczny wizerunek ikony urody i jednej z największych gwiazd światowego kina był daleki od jej prywatnego życia. Nie wszystkim znaną historię aktorki przedstawiła w sobotni wieczór w teatrze Rondo Magdalena Płaneta, aktorka, instruktorka teatralna i reżyserka.

Publiczność zobaczyła w Marilyn Monroe kobietę po przejściach, upokarzaną, pełną kompleksów, ofiarę przemocy, człowieka. Osobę niezwykle wrażliwą, a przede wszystkim pragnącą miłości i zrozumienia. Bo taka była prawdziwa Marilyn, gdy zgasły jupitery, gdy nie widział jej świat.

Zmierzyć się z postacią, którą znają wszyscy, zawsze jest wyzwaniem. Zmierzyć się z legendą Marilyn Monroe, opowiedzieć jej historię niebanalnie, odejść od jej wyobrażeń jako aktorki wyśpiewującej życzenia prezydentowi Stanów Zjednoczonych i zalotnie przytrzymującej sukienkę, jest dla aktorów piekielnie trudnym zadaniem. Ale przecież Rondo ma Magdalenę Planetę, aktorkę stworzoną do roli Marilyn Monroe.

Magdalena Płaneta nie tylko zagrała w "Ćmie", ale również napisała scenariusz i wyreżyserowała przedstawienie. Był to dla niej debiut aktorski na scenie Ronda, bo wcześniej dała się poznać m.in. jako reżyserka spektakli granych przez grupy młodzieżowe. Wiosną zagrała tytułową rolę w komedii "Poskromienie złośnicy" w słupskim Nowym Teatrze.

Aktorka znakomicie grała emocjami publiczności. Z gracją balansowała między dramatem i komedią, pozwalając widzom wzruszyć się, zachwycić, a czasem nawet uśmiechnąć.

"Ćma" to przedstawienie nie tylko dla kobiet, które kiedyś, w dzieciństwie, marzyły o tym, żeby być tak sławną i bogatą jak Marilyn. To spektakl dla tych, którzy chcą poznać prywatne życie gwiazdy filmu, a przede wszystkim dla tych, którzy przez prawie godzinę chcą uczestniczyć w bardzo dobrze skonstruowanej opowieści o człowieku.



Daniel Klusek
Głos Pomorza
17 września 2014