Stawić czoła wszechogarniającemu złu

Ostatniego dnia festiwalu TRANS/MISJE – TRÓJMORZE rzeszowska publiczność miała okazję zobaczyć jeszcze jeden spektakl przeznaczony dla najmłodszych widzów. Był to „Dzielny ołowiany żołnierzyk" w wykonaniu Teatru Lalkowego w Koszycach.

Przygody słynnego żołnierzyka z baśni Andersena zna zapewne każdy. Baśń jest historią o tym, jak mały chłopiec otrzymał w prezencie zestaw dwudziestu pięciu żołnierzyków, z czego jeden miał krótszą nogę. W fabryce był ostatnim egzemplarzem i dla ostatniej zabawki zabrakło ołowiu. Wśród innych zabawek chłopca, nasz ołowiany wojak poznaje piękną baletnicę, w której się zakochuje i postanawia wyruszyć w przygodę by udowodnić jej swoją miłość.

Reżyser przedstawienia, Peter Palik, pierwszorzędnie ukazuje piękno i uwydatnia wspaniałomyślne przesłanie baśni Hansa Christiana Andersena. Mimo przeciwności losu, swoich własnych ograniczeń, jak i zła, które głęboko jest zakorzenione w naszym świecie, nie warto rezygnować ze swoich marzeń ani postawionych sobie celów. W ten sposób ołowiany żołnierzyk w inscenizacji Palika posłużył jako prawdziwy wzór do naśladowania.

Warto zwrócić uwagę na kreatywny sposób, w jaki twórcy prowadzą baśń Andersena, bo chociaż jest ona przeznaczona dla dzieci, wbrew pozorom jest ona opowiedziana w mało dosłowny sposób. Twórcy pozwalają sobie na elementy niejednoznaczne, wpływające na wyobraźnię dziecka – na przykład, poprzez ukazanie ptaków za pomocą kartek papierów z nutami, czy ryb głębinowych używając jedynie latarek i szklanych butelek. Akcja toczy się wokół pięknego, wielofunkcyjnego kredensu, w którego pułkach zmienia się scenografia. W jednej scenie jest on miastem, w innej oceanem, w kolejnej miejskimi kanałami zamieszkałymi przez strasznego szczura, a w jeszcze innej staje się ciepłym paleniskiem.

Najbardziej chyba uwagę przykuwają jednak dopracowane i bardzo urokliwe lalki, które – jak wyjawili to twórcy w rozmowie pospektaklowej prowadzonej przez Tomasza Domagałę – tworzone są w pracowniach stolarskich istniejących przy koszyckim Teatrze. Jest to o tyle ciekawe, gdyż w Polsce takich pracowni już praktycznie w ogóle się nie prowadzi. Wracając do samych lalek, których autorem jest Naďa Salbotová, zaskakują one swoim przywiązaniem do szczegółu, aspektem estetycznym, jak i w ogóle kreatywnym designem. Znakomity jest konik na biegunach, który początkowo wydaje się być tylko elementem scenograficznym, a po chwili okazuje się być w pełni animowaną lalką. Równie świetny jest wredny szczur, którego zakres ruchu i mechaniczność zaskakują na każdym kroku. Najlepszy jest jednak wyskakujący z pudełka pajac – prawdziwie straszny i mroczny czarny charakter przedstawienia, którego plastyczność i pomysłowość budzi szczególne wyrazy uznania.

Słowacy zaprezentowali w tej edycji festiwalu spektakl prawdziwie piękny w przesłaniu i bardzo oryginalny w formie. Przedstawienie, które obfitowało także w ładne, różnorodne piosenki, w widoczny sposób zaintrygowało najmłodszych widzów, którzy chętnie zostali na pospektaklową rozmowie z twórcami, gdzie mogli zadać pytania na temat sposobu przygotowania lalek jak i samego procesu twórczego.

Ponadto, sam muszę przyznać, że spektakl Teatru Lalkowego w Koszycach sprawił, że znów poczułem się jak sześcioletnie dziecko, które po raz pierwszy zabrano do teatru.



Jan Gruca
Dziennik Teatralny Rzeszów
6 września 2022