Strach przed powrotem nie będzie tak wielki

- Internet będzie pełnił funkcję suplementu, żywy kontakt z muzyką jest nie do zastąpienia. Nawet jeśli ogląda się fantastyczne przedstawienie operowe z Paryża, brakuje energii bijącej ze sceny, inny jest rodzaj naszego skupienia - z Katarzyną Meissner, dyrektor Instytutu Muzyki i Tańca rozmawia Jacek Marczyński w Ruchu Muzycznym.

Z Katarzyną Meissner, dyrektor Instytutu Muzyki i Tańca rozmawia Jacek Marczyński

Jacek Marczyński: Co najbardziej dokucza muzykom?

Katarzyna Meissner - Niepewność i poczucie zagubienia, bo nie wiedzą, jak będzie wyglądać ich życie. Są w różnych sytuacjach, jedni mają etat, inni nie, jedni mają kontrakty, drudzy funkcjonowali, prowadząc działalność gospodarczą, ale wszyscy doświadczają obecnych realiów w podobny sposób. Oczywiście chcemy, by wróciła normalność i do tego dążymy, ale pomysł wprowadzenia muzyków do kanału orkiestrowego, by zagrali Toskę, natychmiast zacznie budzić wątpliwości.

I co zrobić z tą niepewnością?

- Powrót normalności na szczęście już się zaczyna. Co ciekawe, bardzo różnie reagują dyrektorzy instytucji. Niektórzy postanawiają wykorzystać lato i organizować koncerty w plenerze. Inni zamknęli już sezon i rozpoczęli przygotowania do następnego, myśląc o kameralnych programach na początek. I są tacy, jak w poznańskim Teatrze Muzycznym, który chce grać przedstawienia w znacznie większej sali na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich. Nie oceniam, które z działań jest najwłaściwsze, wszystko zależy od konkretnej sytuacji i od miejsca, w którym instytucja funkcjonuje. Jak można porównać warunki Opery Narodowej z położeniem zespołów tanecznych niemających własnej siedziby? Do tego dochodzi niewiadoma wynikająca ze spotkania artysty z widzami. Jak zareagują na nowe otwarcie? Czy zaakceptują mało komfortowe siedzenie przez dwie godziny z maseczką na twarzy?

Który ze sposobów otwarcia instytucji jest najczęściej stosowany?

- Wszystko się zmienia niemal z dnia na dzień, także dlatego, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego przy naszym współudziale opublikowało kolejne wytyczne, bardziej szczegółowe niż poprzednie. Określono na przykład, jak powinni postępować muzycy z różnych grup instrumentów lub w jaki sposób dezynfekować kostiumy. Mówimy też o potrzebie zbierania w pierwszym okresie działalności danych od uczestników wydarzenia, by zapanować nad ewentualnymi ogniskami choroby. Wielu widzów przychodziło na koncert czy przedstawienie w ostatniej chwili, teraz zapewne trzeba będzie zarejestrować się online lub przyjść wcześniej, by podać swoje dane.

Widz łatwo zaakceptuje nową sytuację?

- Wierzę, że tak. Ludzie szybko wrócili do restauracji i kawiarni, wraca życie w miejscach publicznych. Wydaje mi się, że strach przed przyjściem do teatru czy filharmonii nie będzie tak wielki, choć trzeba będzie zaakceptować dezynfekcję rąk czy noszenie w pierwszym etapie maseczki.

Chcemy, by jak najszybciej artyści wrócili do pracy, ale granie dla pięćdziesięciu widzów jest ekonomicznie nieopłacalne.

- To prawda bolesna dla tych instytucji samorządowych, których dotknęły cięcia budżetowe. A tak się dzieje, choć na szczęście nie wszędzie. W instytucjach prowadzonych czy współprowadzonych przez ministerstwo redukcji finansowych nie ma. Jest za to opracowywany program rekompensat na pokrycie wynagrodzeń, by można było utrzymać zespoły zarówno artystyczne, jak i techniczne, bo w tych drugich często pracują ludzie o unikalnych umiejętnościach. Rozmawiamy też o możliwości dwuletniego rozliczania dotacji z programów ministerialnych. Byłaby to duża ulga, ale wiązałaby się prawdopodobnie z koniecznością zmiany ustawy budżetowej.

A co będzie z zamówieniami kompozytorskimi, które powinny być sfinalizowane w tym roku?

- Minister Piotr Gliński dał uprawnienia dyrektorom instytucji do akceptacji zmian w zapisach umów dotacyjnych. Dzięki temu możemy wyrazić zgodę między innymi na modyfikację formy nowego utworu czy realizację prawykonania online. Natomiast zgodnie z regulaminem programu nie wchodzi w grę na przykład tylko napisanie utworu, który nie będzie publicznie wykonany. Staramy się teraz wypracować w porozumieniu z MKiDN takie procedury, które umożliwią mimo wszystko realizację pełnego zadania w kolejnych latach.

A festiwale, które się nie odbędą, a dostały dotację na ten rok?

- Część zmienia formułę na imprezę online, część, jak Festiwal Beethovenowski, przymierza się do nowych, jesiennych terminów. Niemal wszystkie wprowadzają zmiany w programie. Nawet jeśli został on mocno okrojony, utrzymujemy wysokość przyznanej dotacji, chcąc zachować ciągłość funkcjonowania instytucji. Prawie wszystkie koncerty i festiwale rezygnują z wykonawców zagranicznych - obecnie nie jest możliwe dogranie z nimi żadnej logistyki. W tym wszystkim jest bardzo dobra wiadomość dla polskich artystów - będą mieli dużo pracy jesienią. W programie festiwalu Jazz Juniors pojawią się tylko młode polskie nazwiska, organizatorzy stwierdzili, że ta grupa najbardziej potrzebuje teraz wsparcia. Większa luka powstaje w imprezach konkursowych. Konkurs Chopinowski odbędzie się za rok, Konkurs im. Wieniawskiego przeniósł się na październik 2022. Konkursy im. Fitelberga i im. Szymanowskiego odbędą się w 2023 roku, w sprawie daty Konkursu im. Lutosławskiego rozmowy trwają, a nasz instytutowy Międzynarodowy Konkurs Muzyki Polskiej pozostał przy planowanym wcześniej terminie - wrzesień 2021. Muszę przyznać, że obawiałam się, iż po okresie ciszy spowodowanej pandemią, w przyszłym roku może nastąpić nadprodukcja wydarzeń przeniesionych na nowe terminy. Wydaje się jednak, że jeśli instytucje muzyczne zaczynają się teraz otwierać, coś zadzieje się już jesienią.

Rozmawiamy o instytucjonalnej stronie życia, środowisko muzyczne jest jednak zróżnicowane, z mnóstwem ludzi pracujących często od koncertu do koncertu.

- Pandemia bardzo ich dotknęła, także tych, o których prawie w ogóle nie pamiętamy, a ja nie deprecjonuję ich pracy. Chodzi mi o muzyków zatrudnianych przy różnych eventach biznesowych. Są też artyści prowadzący działalność edukacyjną, która uległa zawieszeniu.

Jesteśmy w stanie powiedzieć, jak liczna jest to grupa?

- Ten problem zbiega się teraz z pracami nad ustawą o uprawnieniach artysty zawodowego. Profesor Dorota Ilczuk robiła badania pokazujące, ilu mamy artystów w Polsce. Ich liczba co roku się zmienia, przecież uczelnie wypuszczają kolejnych absolwentów. Poza tym, czy mówimy o muzykach profesjonalistach, czy także o amatorach? A jeśli włączamy tych drugich, to czy uwzględniamy i tych zajmujących się muzyką tradycyjną, która staje się coraz bardziej popularna?

No właśnie, naszą rozmowę zdominowała muzyka zwana poważną. A co z artystami z kręgu jazzu, muzyki klubowej, muzyki pop?

- Nie odniosłam wrażenia, że rozmawiamy wyłącznie o muzyce klasycznej, bo problemy są podobne. W innych gatunkach też mamy festiwale, które się nie odbyły, w programie „Kultura w sieci" reprezentowane są wszystkie środowiska. Do przestrzeni wirtualnej przenosi się na przykład Konkurs im. Seiferta dla skrzypków jazzowych. Każdy gatunek muzyki stoi przed problemem odzyskania kontaktu z publicznością, co przy reżimie sanitarnym może być zresztą trudniejsze w klubie niż w filharmonii. Łatwiej za to będzie zorganizować teraz latem koncert w plenerze. Przypomnijmy dawniejsze Warsaw Summer Jazz Days i świetną atmosferę koncertów w Królikami.

W czasie pandemii muzycy się do was zgłaszają?

- Dużą rolę odegrało ministerstwo, uruchamiając stypendia i program „Kultura w sieci". Instytut dostaje różne pytania, otrzymał też świetną propozycję od studentów, którzy chcą latem organizować zajęcia dla muzyków o zarządzaniu kulturą, o prawie autorskim, o tym, co bardziej się opłaca - umowa o dzieło czy zlecenie i czy warto zakładać własną działalność gospodarczą. Artyści wciąż nie zawsze wiedzą, co i kiedy jest dla nich korzystniejsze. Uruchomiliśmy też pomoc prawną i psychologiczną - projekt „wspieraMY". Jeśli chodzi o porady psychologów, mamy zabukowane wszystkie terminy. Porady prawne cieszą się mniejszym zainteresowaniem, ale też jest więcej tego typu informacji online. Artyści korzystają także z dostępnego na naszej stronie zbioru wszystkich możliwych źródeł dofinansowania.

Jak psycholog może dziś pomóc muzykowi?

- Niepewność może prowadzić do depresji. Spotkanie z psychologiem pozwala uświadomić sobie, czy potrafimy sami się z problemami uporać, czy potrzebny jest inny rodzaj wsparcia. Artyści bywają często ekstrawertyczni, potrzebują kontaktu, a nagle zostali zamknięci w domu. Widzieliśmy na YouTube czy Instagramie mnóstwo grających muzyków, tańczących tancerzy, tak silna była ich potrzeba ekspresji. To także jest forma radzenia sobie z problemami psychicznymi. Zachęcamy muzyków, by byli aktywni, a także, by dbali o jakość takiego zapisu.

Sądzi pani, że ta internetowa fala streamingowa przyniesie muzyce coś trwałego?

- Internet będzie pełnił funkcję suplementu, żywy kontakt z muzyką jest nie do zastąpienia. Nawet jeśli ogląda się fantastyczne przedstawienie operowe z Paryża, brakuje energii bijącej ze sceny, inny jest rodzaj naszego skupienia. Ale czas pandemii uświadomił nam możliwość dotarcia z muzyką w sieci do tych, którzy nie dojadą na koncert czy spektakl i dobrze byłoby, aby zainteresowanie tym medium się utrzymało. Artyści i instytucje powinni dziś promować swą muzykę online. Ostatnie miesiące udowodniły, że wiele wydarzeń jest zarejestrowanych. Instytut chce zająć się archiwizacją tych nagrań i stworzyć ogólnodostępną platformę. Ze szczególną atencją musimy podejść zwłaszcza do sztuki tańca, która jest niesamowicie ulotna, a bardzo rzadko bywa dobrze rejestrowana. Chcemy, by w projektach, które będzie wspierał Instytut, rejestracja była elementem obowiązkowym dla celów archiwalnych, naukowych, również dla popularyzacji. Trzeba będzie pokonać sporo kwestii prawnych, zwłaszcza związanych z prawami autorskimi, ale w rozmowach, które prowadziliśmy w ostatnich miesiącach, powszechnie zgłaszano wniosek stworzenia takiej ogólnopolskiej platformy.

Zaczęła pani kierować Instytutem Muzyki i Tańca dwa miesiące temu. Czy spodziewała się pani, co ją czeka?

- Miałam wielkie nadzieje i na razie się nie zawiodłam. Pracują tu ludzie pełni pasji, świetni merytorycznie - dzięki temu łatwiej było mi odnaleźć się w nowym miejscu. Po latach spędzonych w biznesie bardzo chciałam wrócić do kultury, aczkolwiek prowadzone teraz rozmowy o sposobach dezynfekcji kostiumów scenicznych czy o wentylacji w budynkach teatralnych to dla mnie nowy obszar tematyczny. Niemniej rozmawiając o takich konkretach, w błyskawicznym tempie zobaczyłam, jak dzisiaj funkcjonują instytucje kultury i nauczyłam się znacznie więcej, niż zdołałabym w spokojniejszym okresie. Przede mną kolejny etap - zacznę jeździć po Polsce, by zobaczyć, jak działają instytucje taneczne i muzyczne, jakie mają wyzwania i marzenia. I jak możemy im pomóc.



Jacek Marczyński
Ruch Muzyczny
6 lipca 2020