Strauss wiecznie żywy

Wystawiony po raz pierwszy w Theater an der Wien w 1885 roku "Baron cygański" Johanna Straussa syna zajmuje wyjątkową pozycję - i w dorobku uznanego już wówczas kompozytora, i w całej historii operetki. Nie tylko dlatego, że prapremiera zakończyła się wielkim sukcesem, a utwór do dziś cieszy się popularnością

Kompozytor pisząc swe dziesiąte dzieło sceniczne czynił to z wielką pieczołowitością. Zdawał sobie sprawę z tego, że drugi raz w karierze trafił na prawdziwie dobre libretto - dzieło Ignaza Schnitzera osnute na wątkach opowiadania Mora Jokaia Saffi (pierwszym był tekst Karla Haffnera i Richarda Genee do "Zemsty nietoperza"). Postanowił zatem napisać operę, marząc o jej wystawieniu w Hofoper. Los zrządził inaczej, ale to pierwotne zamierzenie niewątpliwie wpłynęło na stopień trudności, jakie stwarzają śpiewakom piękne arie i ensemble "Barona cygańskiego", wymagające rozległej skali i doskonałej techniki wokalnej. Mało jest podobnie trudnych pozycji w literaturze operetkowej. Do historii gatunku "Baron cygański" przeszedł przede wszystkim dlatego, że na scenie operetkowej po raz pierwszy pojawili się Cyganie i węgierskie melodie ludowe - nie tylko jako dodatek, ubarwienie jak choćby czardasz Rozalindy we wspomnianej "Zemście nietoperza", ale jako protagoniści.

Jednym z wydarzeń Letniego Festiwalu Opery Krakowskiej, który od trzynastu lat wieńczy każdy sezon artystyczny, była premiera "Barona cygańskiego" w reżyserii Laco Adamika, ze scenografią i kostiumami Barbary Kędzierskiej i w choreografii Katarzyny Aleksander-Kmieć; kierownictwo muzyczne sprawował Tomasz Tokarczyk. To nie pierwsza praca tego zespołu nad operetką Johanna Straussa.

Przed dwoma laty również podczas Letniego Festiwalu inscenizatorzy pokazali "Barona" w plenerze, u stóp królewskiego zamku w Niepołomicach. Wówczas było to interesujące widowisko, bo "Baron cygański" jak żadne inne muzyczne dzieło sceniczne nadaje się do wystawienia na wolnym powietrzu, z wioską cygańską, przemarszami wojsk, itp., itd. Wystawienie operetki na scenie (i to w dodatku niewielkiej) wymusiło zmianę koncepcji reżyserskiej i scenograficznej.

Laco Adamik i Barbara Kędzierska są doświadczonymi ludźmi teatru, więc uczynili wszystko, by na małej scenie pozostawić jak najwięcej miejsca wykonawcom. Scenografia była raczej umowna, a śpiewacy tak prowadzeni, by stworzyć na scenie wrażenie dużej przestrzeni. Nie zawsze to się udawało, szczególnie w finale II aktu. Nie widziałam pierwszego spektaklu, oglądałam kolejne dwa i wnoszę, że artyści z czasem lepiej "ogarną" przestrzeń sceny. Najwidoczniej "Baronowi" poświęcono zbyt mało prób scenicznych, jeśli przedstawienie "dociera się" dopiero w kolejnych spektaklach.

Mocną stroną krakowskiej inscenizacji "Barona cygańskiego" jest przygotowanie muzyczne. Orkiestra pod batutą Tomasza Tokarczyka na obydwu spektaklach grała starannie, szlachetnym dźwiękiem i z temperamentem nieodzownym w muzyce Straussa. Ładnie brzmiał chór (przygotowanie Marek Kluza). Dobrze wywiązali się ze swych zadań soliści.

W Sandora Barinkaya wcielił się Adam Sobierajski. Z radością obserwuję rozwój tego młodego artysty, bardzo muzykalnego i mającego wiele młodzieńczego wdzięku i scenicznej swobody. W rolę Saffi wcieliły się dwie artystki, tworząc interesujące acz zupełnie inne postaci. Dorota Laskowiecka obdarzona lirycznym sopranem była dziewczęco delikatna. Ewa Vesin dysponująca znacznie mocniej szym głosem o ciemnej barwie (artystka z powodzeniem śpiewa Carmen) stworzyła postać bardziej zdecydowaną, chwilami wręcz drapieżną. W partii Ottokara dobrze spisali się Jan Nosal i Marcin Kotarba. Wybornie partnerowały im - głosowo i aktorsko - Joanna Moskowicz i Katarzyna Oleś-Blacha obsadzone w roli Arseny. W akcie III obie brawurowo zaśpiewały Straussowskie "Odgłosy wiosny" stanowiące tło dla interesującego układu baletowego. Do pełni obrazu dodać jeszcze trzeba pełnych dowcipu Bogdana Kurowskiego i Przemysława Reznera w partii Kolomana Żupana, demoniczną Bożenę Zawiślak-Dolny w roli Czipry, dostojnego Homonaya w wykonaniu Krzysztofa Witkowskiego i Przemysława Firka, Małgorzatę Ratajczak jako Mirabellę oraz Janusza Dembowskiego i Franciszka Makucha jako zabawnego komisarza Carnero. Dobrze spisali się także wykonawcy mniejszych ról. Sądzę, że muzyczny poziom inscenizacji "Barona cygańskiego" w Operze Krakowskiej zapewni jej powodzenie u melomanów.



Anna Woźniakowska
Ruch Muzyczny
2 sierpnia 2010