Styczeń, 2019 (cd)

Czy tragiczna śmierć prezydenta Gdańska czegoś nas nauczy? W audycji radiowej słuchałem wypowiedzi b. premiera Leszka Millera (nie moja bajka, ale mówi na ogół rozsądnie), który twierdził, że nie, bo w narodowym sporze nie chodzi tylko o walkę o władzę, ale o kształt państwa, a jego odmienne wizje są nie do pogodzenia. Koncepcja autorytarna (może z pewnymi elementami demokratycznymi) wyklucza liberalną demokrację – nareszcie to zostało powiedziane głośno i wyraźnie – i choćby z tego powodu quasi-dyskurs, sprowadzany do obrzucania się błotem o imponderabilia powinien zostać zastąpiony przez prawdziwy dyskurs o pryncypia. (17.01)

***
Wielkie, przejmujące i niezwykłe misterium żałobne! Theatrum funebris, jakże zakorzeniony w naszej tradycji i współczesny zarazem, pomieszanie sacrum i profanum, rytuał gestów i słów, formalny ceremoniał najbliższy teatrowi, wzbogacony o zachowania symboliczne (np. prezydenci innych miast wnoszący trumnę do Bazyliki Mariackiej), ale też potężna, intymna sfera uczuć, najbardziej prawdziwa i wzruszająca, wreszcie budzenie się wspólnoty. Zdarzają się pogrzeby, które dzielą, ten łączy, oby jak najdłużej: cześć pamięci Pawła Adamowicza! (19.01)
***
Dla mnie zawsze Anna Polony będzie częścią Narodowego Starego Teatru (arcyważną), który ją ukształtował, gdzie zagrała najważniejsze i najwybitniejsze role, i nie rozumiem dlaczego 60. lecie pracy artystycznej połączone z „okrągłym" jubileuszem urodzin obchodzi w Małopolskim Ogrodzie Sztuki. Parę lat temu Wielka Aktorka w dramatycznych okolicznościach rozstała się z macierzystą sceną, ale nigdy nie obraziła się na czcigodne mury, ani na swoje koleżanki i kolegów, którym dzisiaj bardzo by się przydało jej solidarne wsparcie. Tak czy owak, przed czcigodną Jubilatką chylę czoła! (20.01)
***
Wybitny teatrolog zapytał mnie po niedzielnej premierze, czy budując Małopolski Ogród Sztuki przewidywałem, że kiedyś zagości w nim taka literatura? Nie przewidywałem, a „Spóźnionych kochanków" (najwyraźniej podobnie jak on) uważam za najsłabszą powieść Williama Whartona, poważnie ocierającą się o kicz. Na szczęście wersja teatralna została przez reżysera i adaptatora (Błażej Peszek) oczyszczona z najbardziej pretensjonalnych ozdobników (na tyle, na ile było to możliwe), a Anna Polony i Jan Peszek zagrali swoje role świetnie, zwłaszcza Polony, która jest w rewelacyjnej formie aktorskiej zjawiskowo wykreowała postać siedemdziesięcioletniej ślepej, samotnej i złaknionej miłości kobiety. (21.01)
***
„Trzy kobiety", zadziwiająca premiera w Miniaturze, złożona z trzech (prawdopodobnie najlepszych) etiud (monodramów) wyjętych ze spektaklu „Labirynt", inspirowanego Wyspiańskim, a zrealizowanego przez młodych reżyserów w Małopolskim Ogrodzie Sztuki, gdzie pokazany był tylko dwa razy. Monodramy grane w Miniaturze grzeszą przede wszystkim scenariuszami wtórnymi i banalnymi oraz nieco pretensjonalnymi, skompilowanymi ze strzępów słów Wyspiańskiego i własnych, odreżyserskich dopisków. Najlepszy wydał mi się monolog pierwszy (Marta Waldera), w którym twórcy odnoszą się do zmysłowych korzeni dzieł Mistrza, do kreski, koloru, światłocienia... (24.01.)
***
Ryszard Peryt spoczął w Panteonie Wielkich Polaków, w Świątyni Opatrzności Bożej, ale gorzka prawda jest taka, że za życia nigdy nie był prawdziwie doceniany ani z lewa, ani z prawa, ani ze środka, a przez dużą część środowiska teatralnego był bardzo często lekceważony. Człowiek tytanicznej pracy, niezwykłej wrażliwości i wielu talentów, również niezłomnej wiary, niezmiennych poglądów i stałych przekonań to za dużo jak dla naszych krajowych udawaczy i pozerów. Nikt nie chciał zrozumieć istoty złożonej wyłącznie z pasji zmieszanej ze skromnością i dlatego dopiero teraz, po śmierci, okazało się, że straciliśmy Wielkiego Polaka! (26.01.)
***



Krzysztof Orzechowski
Dziennik Teatralny
1 lutego 2019