Świat na niby

Każda kwestia tej sztuki brzmi fałszywie. Wypaleni bohaterowie nie są w stanie nawiązać porozumienia.

Największym walorem tego spektaklu jest aktorstwo, choć w obsadzie nie znajdujemy gwiazd. Bohaterowie to ludzie niespełnieni. Żona marzyła o tym, by zostać aktorką, jest zaledwie asystentką niezrównoważonego artysty. Mąż marzył, by dostać się do ekipy Lekarzy bez Granic, a gdy otrzymuje taką szansę, wydaje mu się, że nie poradzi sobie z ogromem zagrożeń. To oczywiście wywołuje wzajemne agresje, które najłatwiej skierować na najbliższych. W ten sposób rodzina jako wspólnota przestaje istnieć. To zaledwie sfrustrowane, obce sobie istoty.

Niemiecki dramatopisarz Marius von Mayenburg proponuje nam komedię, która nie śmieszy. Bohaterowie to karykatury matki, żony, ojca, syna. Jedyna obsesja, która ich łączy, to obsesja czystości. Jeżeli wszystko w środku się rozpada, ład, który tych bohaterów otacza, ma porządkować to, co nie istnieje. "Kapłanką" staje się więc sprzątaczka, dziewczyna ze ścierką, która jest atrybutem władzy. Kilkunastoletni syn znajduje w niej bratnią duszę, ojciec realizuje przy niej swoje obsesje, matka wykorzystuje swoją wątpliwą władzę. A ona zna swoje miejsce w szeregu i twardo stąpa po ziemi. Magdalena Smalara, Waldemar Barwiński i Sławomir Grzymkowski wpisują się idealnie w konwencję groteski. Zaletą sztuki niemieckiego dramaturga jest uniwersalizm dotykanej problematyki. Ci plastikowi ludzie, którzy udają, że są matkami, ojcami, synami, żyją wśród nas. Bełkot, którym zastępują myśli, już dawno zwietrzałe, nie buduje żadnych związków. Syn chce zmienić płeć, bo wokół siebie nie ma żadnych wzorców. Rozpadają się priorytety, relacje rodzinne nie istnieją, wokół zostaje jedynie pustka.

Pretensjonalne zachowanie matki wyraża się w pretensjonalnym stroju. Spiętrzony kok na głowie i niebotycznie wysokie obcasy mają jej dodać autorytetu. Bezskutecznie.

Reżyser Grzegorz Chrapkiewicz tworzy kalki, które bez trudu rozpoznajemy. Ten świat jest śmieszny, ale zarazem przerażający, zaczynamy się w nim dusić. Być może osaczeni otaczającym nas niebytem, spróbujemy coś w tej rzeczywistości zmienić. Być może wyzwolimy się z tego plastikowego świata i spróbujemy stworzyć świat rzeczywisty. Taką nadzieję zapewne żywi autor, toteż widzowie słuchają tekstu sztuki w ciszy i wyciągają wnioski zgodnie z intencją twórców. Dlatego warto wybrać się do Teatru Dramatycznego i zapoznać się z twórczością autora, który debiutuje na naszej scenie.



Hanna Karolak
Gość Niedzielny
28 lipca 2017
Spektakle
Plastiki