Świntuszenie na życzenie

Pierwszy prywatny teatr w Łodzi, czyli Teatr Mały w Manufakturze proponuje widzom ponad godzinne spotkanie z piosenkami Georgesa Brassensa, jednego z najwybitniejszych francuskich bardów, kompozytorów, pieśniarzy. To idealna rozrywka dla tych, którzy lubią słuchać frywolnych teksów w dobrym wykonaniu, bowiem świntuszenia w spektaklu nie brakuje. Na szczęście do przekroczenia granic dobrego smaku jeszcze daleko.

Scenografia jest prosta, jednak niezwykle funkcjonalna i przemyślana. Naszym oczom ukazuje się małe bistro, w którym przy stole zasiada trzech pijących piwo mężczyzn obsługiwanych przez sympatyczną barmankę (Loretta Cichowicz). Widzimy ladę, za którą stoi kobieta oraz biały kształt usytuowany z prawej strony sceny, który układa się w etui kontrabasu. Na ścianach wiszą obrazy, a we wnętrzu panuje kawiarniana atmosfera. Aktorzy śpiewają pojedynczo lub wspólnie, udaje im się jednak wydobyć z utworów przewrotnego ducha twórczości Brassensa. Francuski artysta był buntownikiem nieznoszącym mieszczańskiej moralności, obłudy i prostych podziałów, dlatego jego twórczość charakteryzuje określony sposób postrzegania rzeczywistości.

Na szczególne brawa zasługuje Krzysztof Pyziak, który piosenkę o buszującym w zoo gorylu (tytuł oryginału: „Le Gorille”) wykonał w taki sposób, że nie jesteśmy w stanie zapomnieć jego występu. Faktem jest, iż Brassens bohaterami swoich utworów czynił często postaci z półświatka, dlatego potrzebne jest wyczucie specyfiki twórczości tego wykonawcy. Udało się to zarówno reżyserowi spektaklu, jak i aktorom. Melodyjność utworów oraz trafność tekstów sprawiły, że aktorzy zostali „zmuszeni” do bisowania przez entuzjastycznie reagującą publiczność. 

Dużej odwagi wymagało interpretowanie piosenek, które w polskiej wersji znamy ze scenicznych występów Jacka Bończyka, który umieścił je na swojej płycie „Następny” (chodzi przede wszystkim o „Le Temps Ne Fait Rien A L’affaire” oraz „Je Me Suis Fait Tout Petit”). Trzeba przyznać, że momentami można było wskazać wyraźne mankamenty nowego tłumaczenia oraz sposobu interpretacji, choć znacząca może być w tym wypadku siła przyzwyczajenia. Jednak z całością materiału aktorzy poradzili sobie całkiem dobrze, zapewniając widzom rozrywkę na przyzwoitym poziomie. W pamięć zapadają w szczególności wykonania piosenek takich jak „Putain De Toi” (Ty dziwko zła), „Mechante Avec De Jolis Seins” (Tyle krzywd i taki ładny biust), „Fernande” (Maja), czy „Brave Margot” (Dzielna Margot).

Teatr Mały w Manufakturze musi się zmagać z wieloma problemami, przede wszystkim natury finansowej - nie ma żadnych dotacji ze strony miasta, więc może liczyć jedynie na dobrą wolę mieszkańców Łodzi. „Piosenki z pianką” są przedstawieniem, na które warto się wybrać. Na tym spektaklu będą się dobrze bawić nie tylko miłośnicy twórczości francuskiego barda, ale wszyscy ci, którzy lubią tzw. piosenki z tekstem.



Olga Ptak
Dziennik Teatralny Łódź
17 września 2009
Spektakle
Piosenki z pianką