Szalona i mniej krwawa Medea

Katarzyna Siergiej ma nie tylko niebywały talent aktorski, ale także wokalny. Oba mistrzowsko zaprezentowała w swoim pierwszym monodramie "Medea. Moja sympatia" Mit o antycznej morderczyni nabrał nowej jakości.

Inteligentna zabawa antycznym mitem, finezyjne wyczucie tekstu Jeremiego Przybory przy minimalnej scenografii, z interesującą muzyką - tak po krotce można opisać sztukę "Medea. Moja sympatia", czyli efekt stypendium prezydenta Białegostoku dla Katarzyny Siergiej. Ta niezwykła aktorka związana z Teatrem Wierszalin obdarzona niecodziennym talentem zagrała szalony, dynamiczny spektakl w wisielczym klimacie. Autor sztuki - Jeremi Przybora - stwierdził niegdyś, że "klasycy pisali za długie przedstawienia. Stąd konieczność skreśleń, skrótów, które z kolei narażają reżysera na zarzuty krytyków, że skreślił nie to, co trzeba. W takiej sytuacji najlepiej jest, moim zdaniem, napisać sztukę od nowa, w wersji krótszej". Tak też uczynił i napisał nową wersję antycznego dramatu Eurypidesa. Reżyser sztuki Jacek Malinowski (zawodowo dyrektor Białostockiego Teatru Lalek, a prywatnie mąż aktorki) ironiczny tekst legendarnego polskiego satyryka zaadoptował na nowo. Wspólnie z litewskimi artystami - scenografką Giedre Brazyte, kompozytorem Antanasem Jasenką - oraz Krzysztofem Kiziewiczem, który jest odpowiedzialny na multimedia stworzyli frywolną makabreskę kipiącą czarnym humorem.

"Medea. Moja sympatia" to prawdziwy kalejdoskop niezwykłych postaci, w które co chwila z gracją i łatwością wciela się aktorka. Raz będzie to truchło wyskakujące z amfory, szkielet ręki, doczepiany świński ogonek czy dwa czerwone gałganki na sznurkach, czyli synowie Medei, którzy ostatecznie zostaną ocaleni.

Katarzyna Siergiej frazy Eurypidesa mistrzowsko łączy ze współczesnymi żartami. Losując pytania z czarnego melonika wciąga widzów w ironiczny quiz na temat Medei. Przeglądanie zdjęć bohaterki (rodzinne wakacje - zapewne na Krecie, święta z teściami - ostatnie) to pretekst do wtrącenia kilku uwag na temat aktualnych zarówno w czasach antyku jak i współcześnie niejasnych relacji damsko-mę-skich czy skrajnych emocji jakim ulegają bohaterowie. Klasyczny mit o bezwzględnej Medei przeszedł sporą metamorfozę głównie dzięki pomysłowości Jere-miego Przybory. Realizacja, którą zobaczymy na scenie Teatru Wierszalin dodaje mu nowej jakości. Wbrew oryginałowi insce-nizator nie tylko skrócił utwór, ale także znacznie uciął rzeź i zamiast pięciu trupów mamy tylko trzy. Taki finał z pewnością nie rozczarowałby Eurypidesa, przeciwnie - zachwyciłby i urzekł.

Okazja, by zobaczyć ten monodram to najbliższy weekend. Przed wizytą w teatrze warto sobie odświeżyć mroczną historię rodem z antycznej Grecji. Specjalne pokazy odbędą się w sobotę i niedzielę, o godz. 18, na scenie supraskiego teatru. Rezerwacja biletów pod nr tel. 85 710 88 45.



Anna Kopeć
Kurier Poranny
4 stycznia 2013