Szczepański w teatrze – pracownik

Krakowski twórca całe swoje życie był blisko sztuki. Odmęty przeminionego wciągały go w różnej jej tereny, co pokazuje życie zawodowe pisarza. Związki Jana Józefa Szczepańskiego z teatrem nie są oczywiste, a wręcz często pomijane, bo momentami zbyt trudne do uchwycenia w natłoku innych działań.

Wątek teatralny był przez badaczy jego twórczości traktowany raczej marginalnie. Prawdopodobnie dlatego, że nie jest on aż tak mocno podkreślony przez samego Szczepańskiego. Jednak pisarz spędził kilka lat w krakowskiej Grotesce, jest autorem sztuki Agencja Rubikon i był aktywnym, świadomym swoich oczekiwań widzem, czego potwierdzenia mamy m.in. w V tomach Dzienników. Opisuje spektakle, a przede wszystkim wrażenia i uwagi po tym, co zobaczył nie tylko w Krakowie, ale także w czasie spontanicznego wyjazdu do Katowic do Teatru Śląskiego.

Przypadek zadecydował, że Jan Józef znalazł się na stanowisku kierownika literackiego w Teatrze Lalek i Aktora „Groteska". Nawet kartkując drugi tom Dzienników pisarza, łatwo można zauważyć, że ta praca, wykonywana od 1958 do 1966 roku nie należała do najprzyjemniejszych. Należy szybko usprawiedliwić i wyjaśnić ten sąd. Szczepańskiego można zaliczać do wąskiego grona wytrwanych rzemieślników pióra, który potrafi napisać ważne opowiadanie, dający do myślenia esej, ale i z pełnym zaangażowaniem odpowiedzieć na list czytelnika. Jego powołaniem było pisanie w czystej formie, a praca w teatrze miała być źródłem stałego dochodu, jak i pracą dającą czas na inne, zawodowe sprawy. Nie było to jasne od początku podjęcia decyzji, gdyż jak można znaleźć pod datą 8 marca 1958 roku: „Sypią mi się propozycje. Iskry, Wydawnictwo Lit.[erackie], pisma. Wszyscy mnie teraz chcą, a ja nie mam nic, ani w szufladach, ani w sercu, ani w głowie. Tym razem jakoś mnie to nie głębi. Czuję, że musze zrobić dłuższą, może nawet bardzo długą przerwę. Wezmę proponowane mi kierownictwo literackie w Grotesce i przycupnę. Jesteśmy bez grosza, ale nie płoszymy się tym. Zawsze jakoś będzie."

Praca w teatrze stała się jednak wyzwaniem dla pisarza. Musiał sprawdzić się nie tyle w nowej roli, co literacko wykazać. W jednym z kolejnych wpisów pojawia się szczere wyznanie: „Byłem pierwszy raz w Grotesce jako kier.[wonik] literacki na naradzie programowej. Zabrałem do domu tekst Opery za trzy grosze do adaptacji, przeczytałem i nie mam pojęcia jak się do tego brać." Jest to szczere wyznanie pisarza. Trudność polegała przede wszystkim na dostosowaniu sztuki do wyzwań stawianych przez scena kukiełkową. Bowiem była to pierwsza adaptacja sztuki dla teatru lalek, a jej premiera miała miejsce w październiku 1959 roku. Ważnym elementem tej premiery był wydany program. Kierownik literacki napisał długi tekst, który nie jest zapowiedzią sztuki, tego, co będzie działo się na scenie i jaka wspaniała jest scenografia. Jest to tekst odwołujący się do historycznej premiery w Paryżu w 1896 roku. Szczepański na dwóch stronach dokonuje szybkiej i sprawnej analizy tego, co dzieje się i będzie się działo w sztuce w ogóle. Zaznacza, że widz zawsze będzie oczekiwać od czas do czasu jakiegoś wstrząsu na scenie, w galerii czy kinie. Przeciętny widz, pisze Szczepański, czułby się zawiedziony, gdyby nie został w końcu sprowokowany, wyrwany ze strefy komfortu i przyzwyczajeń. I jest to fakt, który można obserwować również teraz. Co jest również ważne, pisarz przywołuje fragmenty wstępu do polskiego wydania Ubu króla. Tłumaczenia dokonał Boy, który napisał, iż jeszcze w 1922 roku zastanawiano się nad interwencją w sprawie wznowienia książki, ponieważ żart w niej zawarty pod tytułem Polacy, został potraktowany jako paszkwil na Polskę. Szczepański w kolejnym zdaniu wyjaśnia, że interpretacja w żaden sposób nie powinna zawężać się do najważniejszego państwa na świecie, a uwzględnić również inne z naciskiem na prowadzone pozbawione sensu wojny, grabieże, mordy i zatracanie się w ideologiach. I dalej powołując się na Boy'a pisze, że Alfred Jarry stworzył sztukę w wieku lat 15. wraz ze swoimi kolegami i owszem, miał być to paszkwil, ale na „tępego nauczyciela". Sam tytuł tego wprowadzenia w spektakl i jego klimat jest znaczący: Klasyczny skandal.

Kolejne notatki w dziennikach nie są już aż tak rozbudowane. Teatr w końcu staje się stałym punktem na krakowskiej trasie Szczepańskiego, który daje poczucie bezpieczeństwa. Jest dodatkowym zajęciem, co prawda momentami nie daje dużej satysfakcji, czasami irytuje zawiłą biurokracją. Jednak pożegnanie z pracą jest gorzkim doświadczeniem dla Szczepańskiego. Jak pisze w dzienniku 28 maja 1966 roku: „Złożyłem w Grotesce rezygnację – z inicjatywy Jaremowej, nie własnej. Od września będę musiał obejść się bez tego jedynego stałego dochodu. Nigdy nie cieszyła mnie specjalnie ta praca, ale miała swoje dobre strony. Trochę przykro, że kończy się z uczuciem pewnej zgagi. W końcu moim głównym mankamentem jest bezpartyjność i związany z tym brak chodów."

 

___

Jan Józef Szczepański, jego życie i twórczość znalazły się w kręgu moich literackich zainteresowań już kilka lat temu. Skutkiem tego była m.in. praca magisterska, którą poświęciłam odczytywaniu Rafy, zbioru eseizowanych opowiadań. A skąd Szczepański na stronach "Dziennika Teatralnego"? Jak pokazują zapiski i twórczość, ta instytucja była istotnym elementem w życiu twórcy. Za niecałe półtora roku będziemy obchodzić setną rocznicę urodzin krakowskiego pisarza. Zacznijmy przygotowania.



Agnieszka Markowska
Dziennik Teatralny Katowice
3 lipca 2017