Szekspir i Inni
Wywiad rzeka z Krzysztofem Warlikowskim - nowa, spójna propozycja odczytania dzieł Szekspira, pierwsza tego rodzaju od czasu "Szekspira współczesnego" Jana Kotta.Warlikowski: - W "Kupcu weneckim","Poskromieniu złośnicy" i "Otellu" Szekspir zastawia straszną pułapkę na Europejczyka,wydobywając jego rasistowskie przesądy. To jest miernik zakłamania. Obnaża polską kulturę imyślenie,a raczej bezmyślność Szekspir i uzurpator, z Krzysztofem Warlikowskim rozmawia Piotr Gruszczyński, WAB, Warszawa Polska szekspirologia jest zakładnikiem jednej książki: "Szekspira współczesnego". Od lektury zbioru esejów Jana Kotta z 1965 roku zaczynają pracę reżyserzy, na Kotta powołują się krytycy, jest on obowiązkową lekturą teatrologów. Kott zawładnął naszą wyobraźnią, ponieważ jako pierwszy konsekwentnie przeczytał Szekspira jako autora współczesnego. "Hamlet" jest jak gąbka, jeśli go tylko nie stylizować i nie grać antykwarycznie, wchłania w siebie od razu całą współczesność" - ten cytat stał się drogowskazem dla kilku pokoleń twórców teatru. Zafascynowani bogactwem interpretacyjnym książki Kotta nie zauważyliśmy, że współczesność, o której pisał, mocno się zestarzała. Niektóre eseje z "Szekspira współczesnego" liczą sobie niemal pół wieku. Kott pisał je w obliczu totalitaryzmu i zimnej wojny, dostrzegając w szekspirowskich kronikach i tragediach odbicie wielkiego mechanizmu historii, który w XX wieku wstrząsnął światem. Dzisiaj, kiedy mechanizm dziejowy zwolnił swoje obroty (niektórzy twierdzą, że w ogóle stanął), pojawia się potrzeba nowego spojrzenia na dramaty Szekspira, nasączenia szekspirowskiej gąbki innym czasem. Odpowiedzią na tę potrzebę jest rozmowa rzeka, jaką z Krzysztofem Warlikowskim, reżyserem teatralnym, przeprowadził Piotr Gruszczyński, krytyk, dramaturg TR Warszawa. Nie dla dogmatyków Punktem wyjścia "Szekspira i uzurpatora" jest dziewięć inscenizacji szekspirowskich, które Warlikowski zrealizował między 1994 a 2004 rokiem w kraju i za granicą: w Niemczech, Francji i Włoszech. Ale rozmówcy wychodzą poza ten krąg, rozmawiają o sztukach, których reżyser nie wystawił, takich jak "Romeo i Julia" czy "Otello". Nawiązują też do innych, nieszekspirowskich spektakli Warlikowskiego: "Oczyszczonych", "Dybuka", "Bachantek", "Aniołów w Ameryce". Dyskutują nie tylko o teatrze, ale szerzej - o polskim społeczeństwie czasu transformacji. I o tym, co do powiedzenia Polakom ma dzisiaj Szekspir. Ta książka nie jest przeznaczona dla strażników literackiej pieczęci, kustoszy jedynie słusznej wersji interpretacyjnej, dogmatyków literaturoznawstwa ani samozwańczych obrońców autorskiej nietykalności. Krzysztof Warlikowski nie ukrywa, że wobec Szekspira jest uzurpatorem. Uzurpuje sobie prawo do wystawiania jednych sztuk, a pomijania innych, na przykład kronik historycznych. Chce mieć prawo do wywrotowego interpretowania szekspirowskich fabuł, choćby zmieniania szczęśliwych zakończeń, jak również prawo do przenoszenia elżbietańskich dramatów w dzisiejszą rzeczywistość ze wszystkimi tego konsekwencjami i niekonsekwencjami. Jest w tym radykalizmie bliski Kottowi, bo podobnie jak on czyta Szekspira przez pryzmat polskiego doświadczenia. Tyle że dla Kotta tym przełomowym doświadczeniem był Październik '56, który przyniósł polityczną odwilż po stalinizmie, dla Warlikowskiego zaś obyczajowe przemiany, jakie zaszły w Polsce w latach 90. Z perspektywy Innego Jednym z katalizatorów tych zmian było wyjście z cienia Innego: homoseksualisty domagającego się prawa do akceptacji, feministki walczącej o równe prawa dla kobiet, polskiego Żyda upominającego się o miejsce w społeczeństwie. Pojawienie się w jednolitym narodzie Innych wywołało problem nietolerancji zagłuszony przez pół wieku komunizmu. Inny stał się kluczowym problemem społecznym, tematem publicznych debat i przedmiotem politycznej walki. Ten spór Warlikowski przeniósł do teatru, interpretując dramaty Szekspira z perspektywy Innego. Hamleta pokazał jako homoseksualistę niepewnego swojej tożsamości, w Kasi z "Poskromienia złośnicy" dostrzegł ofiarę patriarchalnego świata uwięzioną w tradycyjnej roli kobiety - posłusznej wykonawczyni woli mężczyzn, w Shylocku z "Kupca Weneckiego" zobaczył stereotyp Żyda - lichwiarza, jakim chcieliby go widzieć antysemici. Inny prześladowany, otoczony wrogością, walczący o uznanie stał się główną postacią jego szekspirowskich przedstawień. Drugim kluczem do Szekspira stała się dla Warlikowskiego sfera seksualności. "Chciałem wspierać w Polakach potrzebę znalezienia tożsamości seksualnej, falę, która pojawiła się w latach 80., 90. w całej Europie" - mówi reżyser. Świetnie służyły temu celowi dwuznaczne, rozchwiane seksualnie szekspirowskie postaci kobiet przebranych za mężczyzn, i mężczyzn grających kobiety. Czym jest dla Violi z "Wieczoru Trzech Króli" męskie przebranie? Maską, rolą społeczną czy może wewnętrzną potrzebą ucieczki od kobiecości? Czym jest miłość Tytanii do osła? Snem, żartem czy może niewypowiedzianym pragnieniem? Na czym polega fascynacja Desdemony czarnym Otellem? Zadając te pytania, Warlikowski kontynuował myślenie Kotta z jego późnego tomu esejów "Płeć Rozalindy". Trzecim kluczem była pamięć o Holocauście, która odżyła w Polsce na początku nowego wieku dzięki sprawie Jedwabnego. Problem winy i przebaczenia znalazł wyraz w "Burzy" pokazanej jako opowieść o pułapkach wolności i trudnym pojednaniu. W historii Prospera i Mirandy wyrzuconych z Mediolanu na samotną wyspę można było dopatrzyć się odniesień do losów polskich Żydów. Kiedy w finałowej scenie książę przebaczał swym niegdysiejszym prześladowcom, przed oczami stawały sceny z uroczystości w Jedwabnem. Szekspir, czyli Polska Rozmawiając o Szekspirze i teatrze, Gruszczyński i Warlikowski w gruncie rzeczy mówią wciąż o Polsce, polskich nieodpokutowanych winach, skrywanych kompleksach, trudnym dziedzictwie historii. Dramaty Szekspira stają się pomostem prowadzącym do burzliwej rzeczywistości epoki transformacji, do sprawy współwiny za Zagładę, do ksenofobii, podziałów społecznych, nietolerancji. Najważniejszym z polskich problemów jest według Warlikowskiego stosunek do wszelkich mniejszości - czy to narodowych, czy seksualnych. "Nasze społeczeństwo bucha od nienawiści za każdym razem, kiedy pojawia się temat żydowski. Miasta są pokryte antyżydowskimi napisami. To wytrąca z poczucia bezpieczeństwa czy spokoju. W taki miejscu jak Polska łatwo można stać się prześladowaną mniejszością, jakąkolwiek" - mówi reżyser. Polski antysemityzm Warlikowski łączy z homofobią: "To są dwie kwestie, które pokazują, jak jeszcze nie dojrzeliśmy mimo wszystkich ekonomicznych sukcesów". Dlatego zamiast "Makbeta", wielokrotnie wystawianego w ostatnich sezonach w kontekście wojny w Iraku, chciałby widzieć na polskich scenach "Kupca weneckiego" albo "Otella". "W "Kupcu", "Poskromieniu" i "Otellu" Szekspir zastawia straszną pułapkę na Europejczyka, wydobywając jego rasistowskie przesądy. To jest miernik zakłamania. Obnaża polską kulturę i polskie myślenie, a raczej bezmyślność" - mówi reżyser. Warlikowski rzucił na szekspirowskie zwierciadło polskie winy i polskie zakłamanie, dotknął spraw seksu i ciała, które są u nas tematami tabu, nie mógł więc pozostać bezkarny. Do niedawna był jednym z najbardziej atakowanych polskich artystów, obiektem napaści zarówno kołtunerii, jak i elit. Pisano, że jest wtórny, propaguje ekshibicjonizm, a jego przedstawienia to wylewanie brudów i dewiacji. Czołowy piosenkarz nazwał jego twórczość "żałosnym procederem", wybitna krytyczka na łamach "Twórczości" skarżyła się, że rozbiera aktorów, inny krytyk zarzucał mu "nachalną goliznę". Nawet inteligentni komentatorzy nie widzieli w jego spektaklach nic poza marginalnymi scenami nagości. Trzeba było dopiero serii zagranicznych nagród, aby został uznany w kraju. Dopiero w tym roku miesięcznik "Teatr" zdecydował się przyznać Warlikowskiemu swoją Nagrodę im. Swinarskiego dla najlepszego reżysera. Stało się to dziesięć lat po jego warszawskim debiucie. Lepiej późno niż wcale. Dialog z człowiekiem Pierwsza książka o teatrze Warlikowskiego nie jest pozbawiona wad, brakuje w niej obszerniejszego biogramu reżysera, który pozwoliłby umieścić jego szekspirowskie inscenizacje w kontekście innych przedstawień. Przeszkadza pompatyczny ton niektórych pytań niepasujący do charakteru rozmowy ("Czy człowiek jest istotą, która w ogóle ma szansę być szczęśliwa?"). Przydałoby się więcej informacji o odbiorze spektakli, zwłaszcza zagranicznych. Mimo to "Szekspir i uzurpator" jest jedną z najciekawszych książek o teatrze ostatnich lat. Największą jej wartością jest zejście z utartych ścieżek, na które chcą wepchnąć polski teatr tak zwani obrońcy tradycji. Warlikowski tak na scenie, jak i w rozmowie nie poprzestaje na uformowanej przez wieki konwencji grania, która z Szekspira uczyniła bajkopisarza. Nie ucieka w bezpieczną stylizację, ale próbuje przepuścić dramaturgię stratfordczyka przez osobiste doświadczenie swoje i aktorów. Prowadzi z nim dialog na wszystkich poziomach. Nie jak z Wielkim Klasykiem, ale z człowiekiem żyjącym w konkretnych okolicznościach dziejowych. Homoseksualistą i outsiderem. Może dlatego jego przedstawienia są tak dotykające. Są z życia, nie ze spekulacji. "Szekspir i Uzurpator. Z Krzysztofem Warlikowskim rozmawia Piotr Gruszczyński" Wydawnictwo WAB, Warszawa 2007.
Roman Pawłowski
Gazeta Wyborcza
19 grudnia 2007