Szela naszych czasów

Michał Kmiecik i Piotr Morawski połączyli poemat o Jakubie Szeli Brunona Jasieńskiego i jego dramat "Rzecz gromadzka" w kameralny tekst o korzeniach chłopskiej rewolty.

Scenę pokrywa gruba warstwa ziemi, na ścianie reklamy tanich kredytów, nowej pańszczyzny. Widzowie siedzą naprzeciw siebie, a w środku wznosi się szkielet chłopskiej stodoły. W ciemnym, brutalnym i ciasnym świecie pełnym pogardy, cierpienia i mętnych, stłamszonych uczuć radykalne hasła reformatorskie Szeli (Jerzy Głybin) trafiają na podatny grunt.

Niestety, aktorzy średnio radzą sobie z błyskotliwym i drapieżnym wierszem Jasieńskiego i rewolucyjny gniew gaszą chłodną deklamacją. Najlepszy jest Bartłomiej Błaszczyński w roli Wicka i Pana z Miasta: naturalny, bezpretensjonalny i szczery. Ale najwięcej buntowniczej energii wnosi na scenę znakomita muzyka zespołu Nagrobki. To ona pozostaje z widzem najdłużej.



Michał Centkowski
Newsweek
28 lutego 2017