Szmeroszepty klonowe

Pamiętacie zabawy z dzieciństwa polegające na udawaniu, ze stół jest pianinem, a sztućce - perkusyjnymi pałeczkami? Jako dzieci, z niesłabnącym zapałem i radością badaliśmy możliwości akustyczne przedmiotów codziennego użytku. Niestety, dość awangardowa muzyka tworzona w ten sposób zazwyczaj nie była dobrze odbierana przez dorosłych, a młodzi eksperymentatorzy trafiali do szkoły muzycznej, aby studiować kanony, lub - przy mniejszym szczęściu - na terapię leczenia ADHD. Tymczasem "Stolik" zespołu Karbido przypomina nam, że najciekawszym na świecie instrumentem jest ludzka wyobraźnia i że muzykę można tworzyć dosłownie ze wszystkiego

Sami wykonawcy opisują przedsięwzięcie jako „szmeroszepty klonowe, czyli partyturę na stół i czterech panów”. Tych czterech panów to Marek Otwinowski, Paweł Czepułkowski, Michał Litwiniec i Igor Gawlikowski, czyli niepełny skład wrocławskiej formacji Karbido, zajmującej się muzyką teatralną i wszelkiego rodzaju eksperymentami dźwiękowymi. Zasiadłszy przy kwadratowym stole, zabierają nas w podróż dookoła świata.

Stół okazuje się przemyślnie skonstruowanym instrumentem, każdy jego element wydaje inny dźwięk wydobywany za pomocą stukania, pukania, szurania, piłowania, dmuchania i wyciągania szufladek,a mężczyźni okazują się za to genialnymi muzykami i wynalazcami. Wykonują swoje utwory jednocześnie z dziką radością i niesłychaną precyzją – wbrew pozorom, w „Stoliku” nie ma miejsca na improwizacje, nie pojawia się ani jeden przypadkowy dźwięk czy gest. Ciężko jest mi określić, czy mam do czynienia jedynie z koncertem, czy już ze spektaklem, performansem. Występ Karbido jest po to, aby dać się mu uwieść i porwać.

Inspiracje do tej niecodziennej muzyki zostały zebrane w cztery bloki tematyczno-klimatyczne odpowiadające czterem stronom świata. Wykonawcy malują nam te przestrzenie dźwiękami, muzyką opowiadają tradycję i kulturę, tworzą na ich temat niezliczone wariacje. Stwarzają przy tym atmosferę czasami zabawy i śmiechu, czasami grozy lub zadumy. Podczas koncertu możemy usłyszeć ludowe przyśpiewki, muzyczne cytaty z Komedy, Iggy\'ego Popa śpiewane hipnotyzującymi głosami, a także melodie z najdalszych zakątków świata.

Jednym z głównych atutów spektaklu jest surowość, coś, co narzuciło mi przywołane wcześniej skojarzenie z dziecięcą zabawą przy stole. Dźwięki wydawane ze stołu rzadko są przetwarzane komputerowo. Jednak, porównując występ grupy w Imparcie podczas październikowego festiwalu Wrocławski Sound z nagraniem „Stolika” wydanym na DVD przez Hermetyczny Garaż, zauważam, że ta surowość gdzieś się na nagraniu zagubiła, pewnie w sposobie montażu i w efektach wizualnych. Nie ma się co dziwić – koncert grany na kilkudziesięciu zagranicznych scenach, mający na koncie wiele nagród, między innymi Avant Premiere na festiwalu Midem w Cannes, zasługuje na efektowną oprawę.

Na koniec ciekawostka; premiera „Stolika” miała miejsce na XVII Przeglądzie Piosenki Aktorskiej, gdzie zresztą zdobyła Grand Prix. Miało to być pierwsze i ostatnie przedstawienie. Na szczęście, entuzjazm publiczności był zbyt wielki, aby projekt tak szybko uśmiercić i bardzo dobrze, bo mielibyśmy jednorazowy wybryk dostępny jedynie nielicznym, zamiast jednego z najjaśniejszych przykładów polskiego offu. Polecam teatromanom i melomanom, oraz tym wszystkim, którzy lubią być zadziwiani.



Karolina Rospondek
teatrakcje.pl
2 grudnia 2010
Spektakle
Stolik