Tak pokraczne, że aż fascynujące

Nie będziemy owijać w bawełnę i wymyślać wyrafinowanych określeń. Napiszemy po prostu, nawet jeśli z egzaltacją: piękny spektakl zgotowali nam lalkarze. Czysty i szlachetny

HTML clipboard

Trudno o banalniejszy termin w słowniku recenzenta jak "piękny". Chciałoby się takiemu [recenzentowi oczywiście] popisać erudycją, opisać spektakl wymyślnymi słowami. Wobec porażającej prostoty i autentycznego piękna recenzent musi jednak skapitulować. A taka sytuacja zdarzy mu się podczas oglądania jednego z najlepszych spektakli BTL - "Spowiedzi w drewnie" Jana Wilkowskiego, w reżyserii Krzysztofa Raua. Lalkarze premierę przygotowali na jubileusz 50-lecia teatru. I lepiej ukoronować półwiecza nie mogli.

Białostocka "Spowiedź w drewnie" to mariaż profesjonalizmu i intuicji Krzysztofa Raua (ten, czego się nie dotknie, to kończy sukcesem), talentu aktorów (ci mają go dostatek) i znakomitego, lirycznego tekstu Jana Wilkowskiego. "Spowiedź..." - zainspirowana życiem beskidzkiego rzeźbiarza Jędrzeja Wowry - to historia świątkarza, nad którym czynią sąd rzeźbieni przez niego święci, i Chrystusa, który świątkarza rozgrzesza. Świetna, pełna prawdziwych emocji sztuka grywana jest przez wiele teatrów, teraz zawitała na scenę BTL.

Oto stary Jaśko (świetny Ryszard Doliński) rzeźbi Chrystusa. Jest jednak tak zmęczony i zgorzkniały, że rzeźbienie zupełnie mu nie idzie.

"Nie mam łaski Bożej ani w sobie zachwytu..." - jęczy. Chrystus - rzeźba (Krzysztof Pilat) dobrotliwie dopytuje: "Rychło, Jasiu, bede? I jaki bede?". "Frasobliwy" - odpowiada Jaśko. "A bez co?" - dziwi się Chrystusik. Jaśko: "Bez ten świat...".

I tak sobie gwarzą - Jaśko zgryźliwie, Chrystus dobrotliwie; ten ostatni wyjątkowo jest człowieczy, bo niekiedy narcystyczny - chciałby przecież dobrze wypaść, mieć dostruganą nogę i własną kapliczkę (wdaje się nawet w sprzeczkę ze św. Genowefą - wspaniała Alicja Bach).

Ich rozmowa to jak spowiedź - człowieka ze swoimi ułomnościami i niespełnionego artysty - wobec miłosiernego Boga. Spowiedź co i rusz przerywają inne świątki - rozsierdzone, bo Jaśko wyrzeźbił je nieudolnie. Nie podobają się im ich pokraczne wcielenia, zarzucają rzeźbiarzowi brak talentu, a jeszcze i rozpustę - wyrzeźbił bowiem piękną dziewczynę z rzeźby św. Magdaleny.

Znakomicie znaleźli się w tej sztuce o ludzkiej ułomności, ziemi i niebie lalkarze z BTL. Rzeźby animują tak, jakby te ostatnie naprawdę ożyły; gwarzą jakby urodzili się na Podhalu; wespół zaś tworzą świątobliwą, jazgoczącą przeraźliwie gromadę, jakby wprost przybyłą z dewocyjnego zrzeszenia, które wszystko wie najlepiej. Lalkarze cieniują nastroje, z tekstu Wilkowskiego dobywając co najistotniejsze. Rzeźby - najpierw przekomiczne, potem przerażające - burzą nastrój humoreski, zaś widzowie aż wstrzymują oddechy, patrząc na sąd pobożniejszych nad mniej pobożnym.

Tak oto napisana przed laty sztuka Wilkowskiego nic nie traci na aktualności. Jak znalazł jest na dzisiejsze czasy, dostarczające nam co i rusz nowinek o osobnikach bardziej papieskich od papieża czy takich, co o świętości ponoć wiedzą więcej od Chrystusa.

Nie byłoby tego spektaklu bez mistrzowskiej, sugestywnej (choć jednocześnie jakże prostej!) scenografii Mikołaja Maleszy. Stworzył rzeźby nadzwyczajne - tak pokraczne, że aż fascynujące. A przy tym, ile w nich niespodzianek!

Białostocki Teatr Lalek, ul. Kalinowskiego 1, "Spowiedź w drewnie" Jana Wilkowskiego, reż. Krzysztof Rau, scen. Mikołaj Malesza, muzyka Krzysztof Dzierma, grają: Ryszard Doliński, Krzysztof Pilat, Barbara Muszyńska, Alicja Bach, Ewa Żebrowska, Adam Zieleniecki, Paweł S. Szymański, Mieczysław Fiodorow, Jacek Dojlidko, Wiesław Czołpiński, Iwona Szczęsna; premiera - czerwiec 2003 r.



Monika Zmijewska
Gazeta Wyborcza Białystok
24 czerwca 2003