Talent, cierpienie, sława

Barwa. Światło. Mrok. To tytuły rozdziałów biografii Stanisława Wyspiańskiego porządkujące jego życie. A w każdym z nich są i podtytuły, jakże celnie oddające poszczególne etapy życia twórczego i prywatnego. Monika Śliwińska opisała historię niezwykłego artysty i człowieka. Opowiedziała o życiu dotkniętym przez chorobę, która stygmatyzowała nie tylko Wyspiańskiego, ale i rodzinę.

Barwa. To czas chłopięco-młodzieńczy wypełniony pierwszymi plastycznymi poszukiwaniami, odnajdywaniem sposobów na wyrażanie siebie i odbieranie świata. Wyspiański był bardzo wrażliwy, nie tylko na barwy. Ale „czas Barwy" to także okres wkraczania w życie; pierwsze zauroczenia i szukanie dla siebie odpowiednich kolorów na „palecie życia". To czas studiów i wyjazdu do Paryża. Monika Śliwińska wypreparowała z tego okresu życia artysty wszystkie zdarzenia, osoby, konstruujące jego życie, mające na nie wpływ, będące dla niego drogowskazami.

Część druga to Światło. I ten rzeczownik ma swoje symboliczne znaczenie. Światło prowadzi go nie tylko w meandry artystyczne, ale także i życiowe. Kieruje go ku artystom, zamówieniom na obrazy, witrażom, projektom wnętrz. To czas pełni sił twórczych, pomysłów. Realizacji artystycznych zamierzeń. Światło jest na tyle mocne, że oświetla mu drogę do nowych obszarów wyrażania przeżywanych emocji. A są nimi wiersze, dramaty sceniczne. W tym okresie życia pojawia się „Wesele", jak i inne jego sztuki. Teatr staje się dla niego ważnym miejscem, a razem z nim aktorzy, dyrektorzy. Stanisław Wyspiański odkrywając nowe dla siebie regiony twórczości artystycznej, zmaga się z podstępnie rozwijającą się chorobą weneryczną. Fizycznie doświadcza jej destrukcyjnych przejawów, przekładających się na jego działania artystyczne. Rozpoczyna się czas walki o tracone powoli prawo do bycia sobą, do tworzenia, do cieszenia się rodziną. Do większej ilości pieniędzy, a tym samym warunków bytowania – lepszych mieszkań, poczucia bezpieczeństwa. Choroba zatruwa jego radość smakowania sławy, uznania, szacunku, podziwu dla jego niezwykłej „polifonii" artystycznej.

Lecz światła powoli ubywa i pojawia się „Mrok". Ta ogarniająca go ciemność wkraczająca w jego życie i zawłaszczająca coraz więcej jego obszarów, wypychająca go z twórczego wymiaru, ograniczająca jego świat do wymiarów łóżka, sprawia, że egzystencja artysty zaczyna wpadać w bezdenną otchłań. Stanisław Wyspiański znika. 38 lat to zbyt wcześnie, by zostawić wszystko to, co się kocha...

Monika Śliwińska stosuje w biografii Stanisława Wyspiańskiego wiele ciekawych narzędzi literackich, zabiegów kompozycyjnych. Książkę otwiera reportażowy opis pogrzebu artysty w dniu 2 grudnia 1907 roku, a kończący się w drobiazgowym, niemal księgowym rozliczeniem kosztów ceremonii pożegnalnej. To zakłócenie chronologii zdarzeń pozwala czytelnikowi na konstatację, że życie artysty nie zakończyło się złożeniem ciała do grobu. Bo autorka dopowiada w epilogu noszącym tytuł „Wdowa", jakie były dalsze losy nabytego domu w Węgrzcach, a przede wszystkim, jak potoczyło się życie Teodory Wyspiańskiej. I dlaczego odebrano jej drogą urzędową prawo do opieki nad dziećmi. I co najważniejsze, jaki wpływ miała choroba artysty i odejście na dalsze życie jego ukochanych dzieci.

Ileż w tej biografii jest ciekawych narzędzi literackich, którymi portretowany jest nie tylko sam Stanisław Wyspiański, ale także i Kraków, jego ulice, domy, profesorowie Szkoły Sztuk Pięknych. Cudownie opisany jest klimat naukowy, artystyczno-obyczajowy Krakowa. Ileż tu słynnych nazwisk, które przeszły do historii sztuki, literatury... Śliwińska uzyskuje tak pełny i ciekawy obraz dzięki narracji, opisom, formom reportażowym. Cytuje wyciągi i zapisy ze źródeł bibliotecznych – kwerenda, jaką przeprowadziła nie ma w sobie równych. Dotarła do wielu źródeł dotąd niepublikowanych. Warto dodać, że okres preparacji to najcenniejszy i najbardziej emocjonujący czas dla autora. Wzrusza opis małej koszulki jednego z dzieci artysty. Wielość źródeł wykorzystanych w biografii decyduje o jej wartości historyczno-literackiej. Autorka cytuje zapisy Wyspiańskiego prowadzone w kalendarium, zamieszcza listy wysłane i niewysłane. Przy pomocy tych ostatnich w mistrzowski wręcz sposób konstruuje ostatnie miesiące, tygodnie, dni i godziny artysty. To z listów dowiadujemy się o jego stanie zdrowia, o ostatnich nadludzkich wysiłkach włożonych w poprawianie, przeredagowywanie tekstów literackich, w porządkowanie całej swej twórczości. Dramaturgia ostatniego okresu życia artysty jest pełna napięć, ale też i zachowująca stosowny dystans.

Autorka biografii tworzy też bardzo bogate portrety psychologiczne. Sam Wyspiański przedstawiony jest w wielu wymiarach. Ciekawie czyta się fragmenty o powstawaniu witraży do kościołów, o pasji portretowania dzieci, o ozdabianiu ubogich pracowni, o miłości do przyrody i ludowości. Wciąga opis powstawania sztuki teatralnej „Wesela". Co ciekawe, autorka pozostawia czytelnikowi sporo miejsca na własną interpretację meandrów osobowości artysty. Ale i pozostałe postaci również są interesująco zaprezentowane, na przykład ciotka artysty – Stankiewiczowa, czy najbliżsi artyście malarze epoki. A wszystkich odnajdziemy na licznych fotografiach zamieszczonych w biografii.

Kilka słów na temat szaty edytorskiej książki. Leszek Kamiński wykonał znakomicie jej redakcję, a i projekt graficzny Andrzeja Bareckiego, jest perfekcyjny. I tak jak życie artysty zdominowały dwie przeciwstawne sobie siły: genialna potęga twórcza oraz wyniszczająca go choroba, tak i obwoluta oraz okładka są sobie przeciwstawione. Obwoluta przedstawia autoportret naszkicowany na miesiąc przez śmiercią, natomiast okładka to obraz „Planty o świcie", zatopione w porannym błękicie nasączonym światłem wschodzącego słońca.



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
22 września 2017