Tangowa tęsknota
W Willi Lentza w czerwcu można zobaczyć najnowszy spektakl, który podobnie jak poprzednie przypomina historię miasta i jego mieszkańców. Tym razem poruszająca opowieść dotyczy życia Tadeusza Millera, powojennego piosenkarza, który mieszkał w Szczecinie. Spektakl pt. "Król tanga" przywraca pamięć o zapomnianym sławnym artyście, jak również przypomina jego repertuar, który cieszył się dużą popularnością.Tadeusz Miller, był amatorem, grał ze słuchu na fortepianie i nigdy nie uczył się śpiewu. Głos miał dźwięczny, o głębokiej barwie i urokliwej subtelności. Bardzo często proszono go o występy na imprez towarzyskich. Za namową żony zadebiutował przed mikrofonem rozgłośni szczecińskiej. Wkrótce zdobył sobie dużą sympatię słuchaczy. Śpiewał w nadawanych wówczas na żywo koncertach życzeń. W audycji „Mozaika muzyczna", w 1946 roku, usłyszał go właściciel największej fabryki płyt gramofonowych MEWA, Mieczysław Wejman – pionier powojennej fonografii. Wkrótce piosenki śpiewane przez Tadeusza Millera znalazły się na dwóch seriach płyt – MELODJE i MEWA.
W 1947 r. stał się jednym z najbardziej popularnych polskich piosenkarzy znanych wszystkim z radia i płyt.
Śpiewał nowe przeboje m.in. Zielony kapelusik, Miłość i smutek, Kwiat paproci, Czy pamiętasz tę noc w Zakopanem oraz znane sprzed wojny szlagiery Tango Notturno, Niebieskie róże czy Portowe światła. Współpracował z Zespołem Jazzowym Charlesa Bovery'ego, a przy nagrywaniu repertuaru tradycyjnego towarzyszyła mu orkiestra pod dyr. Mieczysława Paszkieta.
Sukcesy jakie zaczął odnosić napawały dumą jego żonę - Lunę, ponieważ to ona namówiła go żeby zaczął śpiewać publicznie. Piosenkarz przywoził do domu płyty jej dedykowane. Podczas nagrywania zmieniał oryginalne teksty piosenek, by pasowały do niej np. w piosence Bo jedno serce śpiewał: „dziewczyna moja miła oczy szare ma" – bo ona miała szare oczy. Innym znów razem gdy śpiewał Wszystkiego się mogłem po tobie spodziewać, wspomniał o brydżu, ponieważ oboje lubili grać. Niestety wkrótce płyty, stały się najdroższą pamiątką dla pani Luny.
Kariera jednego z najbardziej obiecujących głosów polskiej piosenki, króla tanga została dramatycznie zakończona przez tragiczny wypadek motocyklowy. Podobno przed wyjazdem Tadeusz Miller kilka razy żegnał się z żoną, jak gdyby przeczuwał, że może zdarzyć się coś niedobrego. Tytuł ostatniej nagranej przez niego w życiu piosenki brzmiał Avant de mourir, co znaczy po polsku Przed śmiercią. Pięć miesięcy później, w grudniu 1947 roku, urodził się jego syn. Kolejne miesiące i lata były tragedią dla jego kochanej żony Luny, która całymi godzinami pełna tęsknoty wsłuchiwała się w głos męża z granych płyt.
Spektakl przypomina tą wzruszającą historię utalentowanego śpiewaka, który rozpoczynał karierę w Szczecinie. Na scenie widzimy młode małżeństwo, które próbuje sobie ułożyć nowe powojenne życie. Tadeusz wykazuje talent wokalny i muzyczny, ale jest pełen wątpliwości, czy poza występami towarzyskimi, scena to miejsce dla niego. Żona nieustannie go wspiera i wierzy w jego talent, roztaczając przed nim plany spektakularnej kariery. Jak się okazuje, ma wiele racji, bo Tadeusz Miller zbiera pochwały za swoje występy, a piosenki, które śpiewa cieszą się coraz większym powodzeniem. Jego obawy wydają się bezpodstawne, a żona nie tylko jest dumna z jego sukcesów, ale zaczyna mieć wątpliwości wobec coraz większego grona miłośniczek jego piosenek.
W spektaklu tłem dla gry aktorskiej są wizualizacje nawiązujące do motywów dekoracyjnych art-deco oraz wzorów tapet, których podobieństwa można dopatrzyć się we wnętrzach Willi Lentza. Reżyser spektaklu Arkadiusz Buszko dokonał trafnego wyboru aktorów. Są młodzi, pełni uroku, dobrze odnajdujący się w tej powojennej stylizacji, także od strony wokalnej i choreograficznej. Natomiast, różne wzory na wizualizacjach, choć ciekawe stylistycznie, czasem przysłaniają sylwetki bohaterów. Jednak poza scenografią, na uwagę zasługują piosenki, które są wykonywane przy akompaniamencie muzyków (akordeon, wiolonczela, pianino). Ta żywa aranżacja przypomina rzeczywiste występy i nagrania z tamtych czasów. Tymczasem warto podkreślić, że narracja spektaklu jest ciekawie poprowadzona, przeplatana piosenkami przypominającymi słynny repertuar Tadeusz Millera. Zatem należy polecić wieczór w Willi Lentza, wszystkim którzy jeszcze nie znają Króla Tanga.
W roli tytułowej: Kacper Kujawa, W roli żony, Luny Miller: Maria Wójtowicz, scenariusz: Sylwia Trojanowska, reżyseria: Arkadiusz Buszko, Kierownictwo muzyczne: Piotr Klimek, akordeon: Roman Rydz, pianino: Rafał Kowalczyk, wiolonczela: Kamila Łuczka, scenografia: Agnieszka Miluniec i Maciej Osmycki, kostiumy: Monika Boska – Nowakowska, wizuale: Anna Wiśniewska i Krzysztof Kuźnicki.
Magdalena Tyczka
Dziennik Teatralny Zachodniopomorskie
10 czerwca 2025