Teatr lalek i artystów pełny

Wydaje mi się, że jeżeli prześledzimy jesień i zimę, to widać, że w teatrze działo się sporo. Jeździliśmy na festiwale, na których zdobyliśmy trzy nagrody. Premiery były moim zdaniem ciekawe. Widownia dopisuje. W związku z tym uważam, że wszystko układa się nam pozytywnie. Z mojego punktu widzenia sytuacje przemian są widoczne dopiero po kilku latach. Tak jak miało to miejsce w Rzeszowie, w teatrze gdzie byłem dyrektorem.

Urszula Krutul: Proszę zdradzić plany na najbliższe miesiące...?

Jacek Malinowski: W nurcie repertuarowym czekają nas w tym sezonie jeszcze cztery premiery. Pierwsza z nich skierowana jest do widza najmłodszego. Jest to spektakl "Lenka". Premiera odbyła się kilka dni temu. Wyreżyserowała go węgierska reżyserka Kata Csato. Przy scenografii pomagał jej przyjaciel z Węgier Matravolgyi Akos, muzyką zajął się Bogdan Szczepański. W kolejnym miesiącu zapraszamy na wycieczkę na Dziki Zachód. Będzie to premiera w konwencji westernu. Reżyserem jest Paweł Aigner.

Jaki tytuł będzie nosił ten spektakl i kiedy możemy spodziewać się premiery?

- Tytuł to "Texas Jim". Spektakl skierowany jest do młodzieży i dorosłych. Sądzę, że będzie to świetna propozycja rozrywkowa na wieczory, począwszy od około 10 marca, kiedy to odbędzie się premiera.

Co jeszcze nas czeka?

- Kolejna premiera skierowana do widzów dorosłych będzie adaptacją bestsellerowej już powieści "Pięcioksiąg Izaaka" (Angela Wagensteina - przyp. red.). Można by powiedzieć, że jest to historia równie komiczna, jak i tragiczna. Opowiada o losach wędrującego Żyda, obywatela pięciu ojczyzn. Akcję sceniczną uatrakcyjni z pewnością muzyka na żywo. Ostatnia premiera skierowana będzie do dzieci i młodzieży a zajmie się nią Petr Nosalek. Zaprezentuje specjalną, nową wersją Bazyliszka. Scenografią zajmie się Eva Farkasova, a muzyką Krzysztof Dzierma. Premiera odbędzie się w okolicach Dnia Dziecka. Na pewno będzie to świetna zabawa. Gwarantuje to reżyser Petr Nosalek znany w Białymstoku choćby ze znakomitego Szwejka.

Są już jakieś plany na nowy sezon, który wystartuje we wrześniu?

- Chcemy we wrześniu rozpocząć próby do kooprodukcji z Figurentheater Wilde&Vogel. Ta praca rozpocznie się jesienią i zakończy prawdopodobnie w styczniu bądź lutym 2014 roku. Prawdopodobnie na jesień, czyli na początek nowego sezonu, sam podejmę się realizacji. Będzie to być może dramat Michała Walczaka. Ciekawe jest to, że bieżący sezon ułożył się nam tak, że wśród premier mamy same prapremiery. I - uchylając rąbka tajemnicy - przyszły też tak się zapowiada. Chcemy być instytucją, która promuje nową dramaturgię. Będziemy na pewno grać spektakl "Słoń i kwiat", który powstał w kooprodukcji z Grupą Coincidentia, "Krainę Śpiochów", "Pieśń o Cieniu" plus repertuar z ostatnich kilku sezonów. Ważnym momentem dla teatru będzie koniec czerwca. Będziemy wtedy obchodzić 60-lecie istnienia BTLu.

A jak się Panu pracuje w teatrze? Jak się Pan odnajduje w tej nowej roli?

- To najlepiej oceni ktoś patrzący z boku (śmiech). Wydaje mi się, że jeżeli prześledzimy jesień i zimę, to widać, że w teatrze działo się sporo. Jeździliśmy na festiwale, na których zdobyliśmy trzy nagrody. Premiery były moim zdaniem ciekawe. Widownia dopisuje. W związku z tym uważam, że wszystko układa się nam pozytywnie. Z mojego punktu widzenia sytuacje przemian są widoczne dopiero po kilku latach. Tak jak miało to miejsce w Rzeszowie, w teatrze gdzie byłem dyrektorem. Po blisko 4 latach, zmienił się tam repertuar, nawyki widzów i oczywiście styl teatru. W Białymstoku, myślę, że póki co się poznajemy. I na razie przebiega to w bardzo twórczej i sympatycznej atmosferze. Nie udałoby się przecież zorganizować tylu zdarzeń w teatrze, gdyby nie opierało się to o wzajemną współpracę, szacunek i wspólny artystyczny cel.

Jacek Malinowski - dyrektor Białostockiego Teatru Lalek, (2009-2012) dyrektor Teatru Maska w Rzeszowie, reżyser teatralny, wykładowca w białostockiej Akademii Teatralnej



Urszula Krutul
Gazeta Współczesna
5 lutego 2013
Portrety
Jacek Malinowski