Teatr Nowy bez imienia Dejmka?

Czy imię Kazimierza Dejmka zniknie z nazwy Teatru Nowego? Żąda tego Piotr Dejmek, syn słynnego reżysera, w proteście przeciw decyzji prezydenta Jerzego Kropiwnickiego o zwolnieniu Zbigniewa Brzozy, dyrektora artystycznego Nowego

Wczoraj syn Kazimierza Dejmka skierował list otwarty do prezydenta Łodzi. Domaga się usunięcia imienia ojca z nazwy teatru. "Po raz kolejny (po kompromitującym epizodzie dyrekcji Grzegorza Królikiewicza) szarga Pan zawodowy dorobek Kazimierza Dejmka" - napisał. List drukujemy obok.

W nocy z niedzieli na poniedziałek młodzi łodzianie zorganizowali pod teatrem "pogrzeb wolności". Skrzyknęli się sms-ami. Blisko 70 osób - ludzie z dredami i irokezami, ubrani w szerokie spodnie, ze słuchawkami na szyi - zapalili świece i cmentarne znicze. - Przyszliśmy, żeby opłakiwać śmierć dobrego teatru - mówi Mateusz Marcinkowski, uczeń trzeciej klasy jednego z łódzkich liceów. - Dopiero w ubiegłym sezonie zaczęliśmy przychodzić do Nowego, zobaczyliśmy tu kilka świetnych spektakli i liczyliśmy na więcej.

- Podejrzewam, że cała akcja ze Zbigniewem Brzozą to strategia promocyjna urzędu miasta, taki performans, który ma rozsławić Teatr Nowy. Teraz Łódź jest widoczna w całej Polsce. Tylko u nas dzieją się tak wyjątkowe rzeczy - ironizował aktor Łukasz Chrzuszcz.

Jak przebiegał konflikt

Decyzja, by nie przedłużyć z Brzozą obowiązującej do końca roku umowy, zapadła w czwartek. O planach prezydenta, by pozbyć się Brzozy, "Gazeta" pisała na początku lipca.

Pomysł wydawał się absurdalny. Brzoza w ciągu jednego sezonu przywrócił martwy teatr do artystycznego krwiobiegu. Przemeblował zespół, ściągnął obiecujących aktorów i znanych reżyserów. Namówił na przygotowanie premier Piotra Cieplaka, Leszka Bzdyla i Łukasza Kosa, artystów rozpoznawalnych w całej Polsce. Powołał Centrum Edukacji Teatralnej i kawiarnię literacką. Na "Brygadzie szlifierza Karhana" byli krytycy wszystkich najważniejszych mediów w Polsce. "Polityka" nazwała ją wydarzeniem sezonu, łódzcy recenzenci przyznali Złotą Maskę dla najlepszego łódzkiego spektaklu. Nowy pokazał dziesięć premier - najwięcej ze wszystkich scen w mieście. Ale i tak Zbigniew Brzoza nie przekonał do siebie prezydenta.

O losie dyrektora miała przesądzić opinia specjalnej komisji, powołanej do oceny minionego sezonu. Troje jej członków głosowało za Brzozą. Przeciw była tylko Bożenna Jędrzejczak, radna PiS-u i sekretarz literacki teatru, chwilę potem awansowana na stanowisko kierownika literackiego. Kropiwnicki, pytany, czy weźmie pod uwagę pozytywną dla Brzozy opinię, stwierdził: - To zależy, jaka będzie.

Z pomysłu zmiany dyrektora nie zrezygnował. Zwołał w teatrze kuriozalne referendum, w którym o przyszłości dyrektora decydowali pracownicy, m.in. bufetowe, kasjerki czy techniczni. Żaden teatr w Polsce nie stosował podobnych metod. Większość aktorów zbojkotowała głosowanie. Prezydent był obecny podczas referendum, ale dziennikarzy wyproszono, by "pracownicy mogli wypowiedzieć się w nieskrępowany sposób".

52 osoby zagłosowały przeciw dyrektorowi, pięć za. Brzoza został zwolniony. Dzień później jego obowiązki przejęła Mirosława Marcheluk, jedna z siedmioosobowej grupy aktorów, którzy przyszli na głosowanie.

Brzoza czy lipa?

Wydarzenia w Nowym poruszyły środowisko teatralne i zwykłych widzów. - To gesty rodem z PRL-u, kiedy pierwszy sekretarz mógł na swoim terenie zrobić to, co tylko chciał. To kolejna odsłona katastrofy i zarazem farsy, która rozpoczęła się, gdy prezydent Kropiwnicki zaczął ręcznie sterować teatrem - powiedział "Gazecie" Mikołaj Grabowski, były dyrektor Nowego, obecnie szef Starego Teatru w Krakowie.

Pod uruchomioną w internecie petycją kropastop.pl widnieje ponad tysiąc podpisów. Na chodnikach i murach w lipcu pojawiły się stemple "Elita pyta - Brzoza czy lipa" i "Przyjaciele Nowego wyrzuceni na ulicę". Pismo w obronie Brzozy zredagowali dramatopisarze, kierownicy literaccy i krytycy teatralni (m.in. znany publicysta Piotr Gruszczyński oraz młodzi autorzy sceniczni: Paweł Demirski, Magdalena Fertacz czy Maria Spiss). Kolejny list napłynął od byłych aktorów Teatru Nowego (m.in. Anity Sokołowskiej, Ireneusza Czopa, Błażeja Peszka, Mariusza Saniternika). Osobny protest napisali liderzy i członkowie teatrów alternatywnych.

Głos w sprawie Nowego zabrał nawet senator Maciej Grubski, który pisał w liście otwartym: "Nie dopuszczam myśli, iż Pan Prezydent mógłby pozwolić na odejście osoby tak ważnej dla łódzkiej sceny teatralnej".

Pan prezydent jednak pozwolił...



Monika Wasilewska
Gazeta Wyborcza Łódź
26 sierpnia 2009
Portrety
Piotr Dejmek