Teatrom niezależnym powiało chłodem

Jesień i zima nie sprzyjają grupom z teatralnego offu. Z nieogrzewanego Browaru Mieszczańskiego tymczasowo muszą wynieść się Zakład Krawiecki i Ad Spectatores

Szymon Turkiewicz, szef Teatru Zakład Krawiecki: - Szukamy nowego miejsca, gdzie moglibyśmy przetrwać zimę, ale tymczasem, póki trwa w miarę ciepła jesień, za własne pieniądze będziemy próbowali dogrzewać salę w Browarze Mieszczańskim. Grzejniki gazowe są najtańsze. By obniżyć koszty, musimy też zmniejszyć objętość sali, zawieszając w różnych miejscach folię. Od tego, czy teatrowi uda się walka z chłodem albo czy powiedzie się szukanie nowej siedziby, zależą losy najbliższej premiery przygotowywanej przez zespół. Za miesiąc Szymon Turkiewicz i jego zespół chcieliby pokazać swój nowy musical pt. 'Spot'. Może się jednak zdarzyć, że z powodu chłodu do premiery dojdzie dopiero w kwietniu. - Spektakl opowiada o świecie reklamy i o jego wpływie na nasz język. To także sztuka o kupowaniu: rzeczy potrzebnych, ale także tych zupełnie zbędnych - mówi Turkiewicz. - Stawiam w niej np. pytanie, czy wyjeżdżać z Polski, czy jednak warto tu zostać i dlaczego. Turkiewicz nie tylko reżyseruje spektakl, ale jest także autorem scenariusza, tekstów do piosenek i muzyki. Temat sztuki jest mu bliski - na co dzień pracuje jako scenarzysta reklamowy. Grupa Ad Spectatores nawet nie będzie próbowała ogrzewać swojej sali w Browarze Mieszczańskim. - To byłoby zwykłe szaleństwo. Pomieszczenie ma zbyt cienkie ściany i do tego nieszczelne - mówi Maciej Masztalski, szef teatru. Grupa zamierza w połowie listopada przeprowadzić się do pomieszczeń w podziemiach Dworca Głównego, gdzie od czasu do czasu występuje od trzech lat. Nie wiadomo jednak, czy w tym roku PKP udzieli Ad Spectatores gościny. Zespół jest winny kolei 15 tys. zł za dzierżawę pomieszczeń. To dług jeszcze z 2003 r. Teatr zaproponował, że będzie go spłacał w ratach przez 12 miesięcy. Natomiast PKP zażądało dwóch wpłat w wysokości 7,5 tys. zł, na co teatr nie może sobie pozwolić. - Z Dworcem jestem związany twórczo i emocjonalnie. To niezwykłe miejsce na teatr. Szkoda, że kolej nie może zrozumieć, że też może mieć korzyść z naszej działalności. Zmieniamy negatywny wizerunek Dworca Głównego, o którym wiadomo, że jeśli gdzieś można oberwać, to właśnie tam, i że jeśli gdzieś śmierdzi, to właśnie tam - mówi Masztalski. - Będą mnie musieli zabić, żeby mnie stamtąd wyrzucić.

Magda Nogaj
Gazeta Wyborcza Wrocław
23 października 2006