Tragedia w cieniu zaklęta

"Widmo Antygony" w reż. Fabrizio Montecchi w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze (uk) w Gazecie Współczesnej

Białostocki Teatr Lalek po raz kolejny pokazał, jak się powinno robić dobry teatr. Spektakl "Widmo Antygony" w reż. Włocha Fabrizio Montecchi to półtorej godziny prawdziwej magii.

Autor "Widma Antygony" Nicola Lusuardi wziął z antycznej tragedii Sofoklesa wszystko co najlepsze. Co więcej, połączył to z współczesnym nam światem. I tak na scenie widzimy Kreona, Antygonę i Ismenę, a równocześnie znajdujemy się w szpitalu i musimy zastanowić się nad faktem eutanazji. Wszystko podane w przepięknej, zapierającej wręcz dech w piersi formie wizualnej. W spektaklu wykorzystano maski i lalki cieniowe autorstwa Nicoletty Garioni. Scenografka sprawiła, że jawi się przed nami świat wielowymiarowy. Na pierwszym planie mamy aktora noszącego maskę. Widzimy go nie tylko "en face". Maska jest tak rozbudowana, że jej bok rzuca cień (profil innej twarzy) na ekran, znajdujący się za aktorami. Niesamowite jest to, co aktorzy potrafią zrobić ze swoimi dłońmi. Świetnie widoczne jest to w scenie, gdzie Antygona (Sylwia Janowicz-Dobrowolska) odchodzi od zmysłów. Zachwyca też gra aktorów. Kreon (Ryszard Doliński) naprawdę przeraża i zmusza do zastanowienia się nad prawami rządzącymi światem. Kto nie widział, niech się wybierze. Warto!



(uk)
Gazeta Współczesna nr 214
8 listopada 2011