Tragiczni kochankowie w Rzymie

Tego lata (jak co roku) Opera di Roma zaproponowała serię przedstawień plenerowych poświęconych genialnemu kompozytorowi Giacomo Pucciniemu. Tło dla przedstawień nie mogło być bardziej sugestywne: ruiny Karakalli, ślady wszechmocnego Cesarstwa Rzymskiego, które zostało zdewastowane przez wieki. Jedna z najznamienitszych oper Pucciniego „Madame Butterfly" poprowadzona została przez fenomenalnego artystę – dyrygenta Yvesa Abla, a spektakl wyreżyserował kataloński kolektyw „La Fura dels Baus".

Richard Wagner stwierdził kiedyś, że opera jest „sztuką totalną" (Gesamkunstwerk), czyli idealnym połączeniem wielu dyscyplin: muzyki, literatury, poezji, teatru, scenografii i architektury. W przypadku rzymskiej produkcji „Madame Butterfly" tak właśnie można określić wynik pracy całego tworzącego spektakl zespołu: bezsprzeczna artystyczna symbioza. Sama tytułowa postać ukazuje to najlepiej. Cio Cio San od początku opery do samego jej końca chyli się ku upadkowi. Cierpi z powodu ostracyzmu rodziny z względu na wyrzeczenie się japońskiej kultury i dokonuje samobójstwa, gdy zdaje sobie sprawę, że jej ogromna miłość została nieodwzajemniona. Można powiedzieć, że ruiny Karakalii stały się idealną alegorią upadku małej Cio Cio San.

Reżyser Alex Ollé („La Fura dels Baus") poruszył publiczność subtelnym dialogiem między trzema kulturami: japońską, amerykańską oraz kulturą starożytnego Rzymu. Monolityczne kamienie ruin zostały przekształcone w ciemne, złowrogie chmury zapowiadające nadchodzącą tragedię finału. Reżyser posługiwał się głównie projekcjami multimedialnymi, ale i te zachwycały jakością prezentowanych obrazów. Niestety zdarzyło się też kilka reżyserskich wpadek, które mocno rażą zwłaszcza wybredną włoską widownię. Jednak wszystkie błędy tuszowała muzyka i śpiewacy na poziomie światowym.

W obsadzie spektaklu pojawiło się polskie nazwisko. Był to młody baryton Andrzej Filończyk, który niestety bardzo rzadko występuje w Polsce, a najbardziej znany jest ze swojej kreacji Figara z „Cyrulika sewilskiego", którą przedstawił w niejednym teatrze operowym o randze światowej. Andrzej Filończyk wcielił się w postać Sharplessa i pomimo swojego młodego wieku (26 lat!) był niezwykle wiarygodny jako amerykański konsul w Nagasaki.

Spektakle plenerowe to niezwykle wielkie wyzwanie dla całego teatru. Niestety coraz mniej jest ich już w Polsce... Jeszcze niedawno mogliśmy takie zobaczyć regularnie każdego roku w czerwcu we Wrocławiu jako „superprodukcje" tamtejszego teatru operowego. Miejmy nadzieję, że te duże przedsięwzięcia wrócą do łask i w naszym kraju.

Madama Butterfly Teatro dell' Opera di Roma premiera 16.07.2021
TWÓRCY: reżyser: Àlex Ollé (La Fura dels Baus) kostiumy: Lluc Castells światła: Marco Filibeck projekcje:Franc Ale



Kamila Dutkowska
Dziennik Teatralny Kraków
29 września 2021
Portrety
Àlex Ollé