Tran kontra Biały Wieloryb

Teatr Gdynia Główna zmierzył się z morską legendą i pokazał spektakl w oryginalnej oprawie kompozycyjnej i scenograficznej.

Grzegorz Kujawiński, niczym Izmael - morski żółtodziób i bohater powieści "Moby Dick" Melvilla, dzielnie zmierzył się z głebią... teatru i przygotował jako debiutant barwne przedstawienie dla dzieci. Z precyzją i humorem reżyser prowadzi widza przez niecodzienne historie, w które wplecione są nietuzinkowe postacie i zadziwiające dźwięki. Młody odbiorca ma okazję poczuć się niemal jak odkrywca rzeczy tajemnych, prowadzony przez trzy przestrzenie, w tym paszczę wieloryba.

Historia niespokojnego ducha, jakim jest Izmael, może wydawać się banalna. Chłopak jest zdeterminowany i żądny morskich przygód, dlatego robi wszystko, aby dostać się na statek wielorybniczy "Pequod". Udaje mu się podstępem. W "nagrodę" musi szorować pokład i być na posyłki. W chwili decydującej o dalszym ciągu opowieści - wyręcza kapitana Ahaba, "chwilowo" uwięzionego na statku, i wyrusza z indiańskim członkiem załogi na spotkanie z Białym Wielorybem. Niecodzienne rozwiązania i nieszablonowe myślenie okazują się być najlepszą drogą do znalezienia rzadkiego okazu, a właściwie pozwalają na znalezienie się w jego brzuchu. I jak to bywa w tego typu opowieściach, wszystko zmierza za szybko do... szczęsliwego finału, chociaż zupełnie innego niż sugeruje się widzowi na początku i jaki wynika z wyjściowej powieści. W postaciach następują przeobrażenia, źli stają się dobrzy, dobrzy stają się jeszcze lepsi, a świat nabiera sensu, czyli wykluczony zostaje motyw zemsty, a wcześniejsze traumy znikają jak za wypiciem czarodziejskiego trunku (trochę myląca jest nazwa tego trunku - tran zamiast rumu).

Wspólny wysiłek zaproszonych aktorów, Piotrów - Srebrowskiego i Rogalskiego oraz Oliwiera Zyppera, przynosi dobre rezultaty. Z przyjemnością przypatrywałam się zaangażowaniu wymienionych, którzy uwijali się niemal jak w ukropie, aby sprostać inscenizacji - występując w kilku rolach i wprawiając w ruch wielofunkcyjne elementy scenografii. To właśnie scenografia autorstwa Bartosza Dobrowolskiego i Grzegorza Kujawińskiego stanowi m.in. o wysokiej ocenie tego spektaklu dla dzieci, choć nagromadzenie pomysłów na dźwięk i formę spowodowało, że sam Kujawiński (z nieschodzącym uśmiechem) również musiał animować przedmioty. Bardzo dobrze ocenić należy wykonanie lalek przez Kingę Tomaszewską-Smolarczuk, co widoczne jest przede wszystkim w sprawnym ich prowadzeniu przez aktorów. Najlepiej w tej roli wypada Piotr Srebrowski, który z ogromną wprawą i delikatnością ożywia poszczegolne postaci.

"Dzielny kapitan Ahab" to udany debiut człowieka od PR Teatru Gdynia Główna. To również przykład szacunku wobec najmłodszego, wymagającego widza, poszukującego potwierdzenia swoich tęsknot za niestandardowymi rozwiązaniami. Niestety, całość bajki nie nawiązuje do ducha powieści, kluczowego motywu, jakim jest obsesja Ahaba, zabrakło pochylenia się nad symboliką proponowaną w powieści "Moby Dick". Nie ujmując spektaklowi, warto powrócić albo sięgnąć po raz pierwszy do książki, aby odkryć w niej uniwersalne prawdy.



Katarzyna Wysocka
Gazeta Świętojańska
8 marca 2018