Trzy godziny wyśmienitej zabawy

Bengt Ahlfors w "Komedii teatralnej" przypomina, że premiera musi się odbyć niezależnie od prywatnych dramatów aktorów i ustami inspicjenta Oskara pyta, dlaczego widzowie chcą oglądać na scenie brud zamiast dobra, piękna i magii. W katowickiej inscenizacji te kwestie wybrzmiewają odpowiednio głośno, ale Grzegorz Kempinsky - podobnie, jak czynił to w "Sinobrodym - nadziei kobiet" czy "Zagraj to jeszcze raz, Sam" - nie stroni również od zabiegów metateatralnych.

Mimo, iż akcja sztuki dzieje się w prowincjonalnym fińskim teatrze, w katowickim przedstawieniu sporo jest aluzji do Teatru Śląskiego. Na czele sceny, mającej wystawić „Matkę i córkę", stoi pani dyrektor (w roli Matildy Violetta Smolińska), a za efekty dźwiękowe w reżyserowanym przez nią spektaklu odpowiada Mikołaj (Lichtański). Ciasteczka, będące poczęstunkiem w trakcie konferencji prasowej, sponsoruje Węglokoks, Bartłomiej Błaszczyński jako Harry przypomina, że grał Trieplewa i Raskolnikowa, a Matilda i Lotta (Natalia Jesionowska) wspominają o „Mayday". Reżyser i tłumacz „Komedii teatralnej" przemycił w tekście nawet aluzję do swojej zabrzańskiej premiery („Związek otwarty" Dario Fo). Na tym nie kończą się odniesienia do śląskiej rzeczywistości teatralnej: recenzent, widzący w każdym przedstawieniu opowieść o szukaniu seksualnej tożsamości, pisuje do... Nowej Fali Krytycznej (nazwa nieprzypadkowa).

W dramacie Ahlforsa postaci dalekie są od jednoznaczności i dlatego są tak prawdziwe. Aktor Per (Andrzej Warcaba) jest cholerykiem, który potrafi straszyć Matildę związkami zawodowymi, wystarczy jednak skomplementować jego grę lub powiedzieć do niego „mistrzu", by stał się łagodny jak baranek. Harry został aktorem chyba tylko po to, by podrywać dziewczyny, ale ma w swoim życiorysie fakt, o którym najchętniej by zapomniał. Lotta potrafi z pasją okładać Harry'ego, więc zaskakuje to, jak łatwo skłonić ją do płaczu. Pisarz Bengt (Dariusz Chojnacki) początkowo sprawia wrażenie osoby nie do końca zrównoważonej psychicznie, ale o tym, co go gnębi, opowie tylko Lotcie.

Autor „Komedii teatralnej" – a za nim reżyser – przypomina teatralne przesądy (na scenie nie wolno gwizdać, upadający egzemplarz należy przydepnąć) i pokazuje, że droga do premiery wcale nie jest usłana różami (przypadkowe kontuzje, wielokrotne powtarzanie jednego dialogu w trakcie prób). Ahlfors mówi, że często w proces twórczy wkrada się proza życia (animozje w zespole, roszczenia finansowe), a w repertuarze czasem musi pojawić się sztuka lekka, łatwa i przyjemna, by teatr było stać na ryzyko pokazywania na scenie eksperymentów. Inspicjent Oskar (Adam Baumann) narzeka na morale zespołu, które sięgnęło już dna (spóźnianie się na próby, wszechobecne niedopałki papierosów) i – podobnie, jak Gustaw Holoubek pod koniec życia - dziwi się, czemu ludzie pragną oglądać na scenie opowieści o „kazirodztwie i seksualnych lękach" zamiast klasyki (w tej kwestii poglądy autora są zbieżne z przekonaniami reżysera „Komedii teatralnej"). Aktorstwo to straszny zawód: widz kupił bilet na premierę i nie interesuje go, że aktorowi właśnie rozpada się małżeństwo lub jest chory i zamiast leżeć w łóżku, występuje z wysoką gorączką. Dwójka wykonawców musi na scenie wiarygodnie zagrać uczucie i nie ma znaczenia, że przed chwilą się pokłócili. Kiedy Adam Baumann cytuje Czechowa, Strindberga, Machiavellego czy Stanisławskiego, a Bogumiła Murzyńska mówi o magii pierwszej próby, dotykamy prawdy teatru. Violetta Smolińska jest w stu procentach wiarygodna, gdy jako żyjąca tylko teatrem Matilda stara się zadowolić zarówno recenzentów, jak i aktorów, widzów i szefa zarządu. Natalia Jesionowska w scenie próby do „Matki i córki" prezentuje się jako znakomita aktorka komediowa. Jerzy Głybin (pomysłowy kostium) w roli alter ego autora lub reżysera mówi tylko kilka zdań, ale jak to robi!

Grzegorz Kempinsky posiada swój – bardzo rozpoznawalny – charakter pisma. Mamy więc w „Komedii teatralnej" rozbijanie na różne sposoby iluzji scenicznej, muzyczne cytaty (zarówno te, tworzące ścieżkę dźwiękową, jak i nucone lub śpiewane przez aktorów) i sceny filmowe. Humor, wykorzystany w spektaklu, nie obraża inteligencji widza, nie rażą również pojawiające się kilka razy mocniejsze słowa. Idźcie do Teatru Śląskiego, by przekonać się, jak urocza jest Alina Chechelska w roli Pani Jansson, zobaczyć mimiczny popis Moniki Szomko jako suflerki na konferencji prasowej, metamorfozę Bartłomieja Błaszczyńskiego czy wielką scenę w wykonaniu Dariusza Chojnackiego (konfrontacja z dziennikarzami). „Komedia teatralna" to prawie trzy godziny wyśmienitej zabawy, okraszonej metateatralnością, która – co ważne – nie stanowi tutaj „sztuki dla sztuki".



Tomasz Klauza
Dziennik Teatralny Katowice
6 listopada 2012
Spektakle
Komedia teatralna