Trzy światy w nieziemskich wymiarach

Trzy opowiadania jak trzy odrębne światy zrodzone w fantastycznej literackiej wyobraźni Hoffmanna. A do tego mistrzowskie tłumaczenie Elizy Pieciul-Karmińskiej, z mnóstwem przypisów i ciekawym Posłowiem. I wyobrażeniowe ilustracje Aleksandry Kucharskiej-Cybuch, utrzymane w konwencji nadprzyrodzonych, magicznych obrazków, oddających moc zawartego w książce słowa. Wszystko to sprawia, że ten zbiór opowiadań staje się nie tylko zjawiskiem literackim, plastycznym, ale i artystycznym, bo Hoffmann trafia na deski teatru dla dzieci i dorosłych, do kin, na sceny baletowe, a także i operowe. Czyż można chcieć jeszcze więcej od jednego pisarza?

Tytułowy „Złoty garnek", „Piaskun" oraz „Don Juan" to opowiadania dla dorosłych. Idealne na zimowy czas, do czytania przy zapadającym zmierzchu, a najlepiej w tak zwanej szarej godzinie, w której mogą wydarzyć się rzeczy nadzwyczaj osobliwe... Zwłaszcza, że patrząc na ilustracje Aleksandry Kucharskiej- Cybuch, ma się wrażenie, że pozujący do zdjęcia, kruk na jej ramieniu, sfrunął na karty tej książki i nadał jej oniryczne, mroczne klimaty, idealnie wpełzające w treść opowiadań. Szczególnie pierwszego i drugiego, podkreślając ich związki z nurtem tzw. czarnego romantyzmu w literaturze niemieckiej.

Ale i on sam staje się poniekąd kompozycyjną dominantą tych opowiadań. Ich częścią wspólną. Bo oto w pierwszym, student Anzelm zostaje wplątany w bieg wydarzeń nadzwyczajnych, wprost nieziemskich. W drugim, dziecięcy strach konstruuje z przeżywanych emocji w wyobraźni Nataniela przerażającego Piaskuna, przybierającego postać starego adwokata Coppeliusa, regularnie odwiedzającego ojca, a parającego się alchemią. I ostatnie, będące wspaniałą literacką recenzją opery Wolfganga Amadeusza Mozarta „Don Juan", w którą to wpisany został wątek z nieznanego królestwa duchów i magiczny czas konkretyzujący się w godzinie drugiej w nocy.

W przypadku twórczości E.T.A. Hoffmanna istnieje realne niebezpieczeństwo polegające na tym, że nie tylko czytanie jego nowel, krótszych czy dłuższych, ale i opowiadanie ich treści drugim sprawia przeogromną satysfakcję i przyjemność. A zatem, dla dobra tych czytelników, którzy sięgną po tę książkę, żeby nie pozbawić ich podobnego odczuwania radości, kilka słów o wyjątkowości tego tomu.

W „Złotym garnku" osobliwą postać ma narracja ujęta w dwanaście części pisanych nocą, a opatrzonych określeniem „wigilia". A jest ich dwanaście, czyli tyle, ile rok ma miesięcy. Są i cztery żywioły, magiczne rytuały, ród Salamandrów, zrodzony z ognia. Jest i ponadnaturalna wiedza i zdarzenia oraz przedmioty. Zakochany student Anzelm zostaje wciągnięty w wir niesamowitych nierealnych zdarzeń. Ale i sam czytający może zakochać się w poetyce języka autora, zwłaszcza w partiach opisujących świat natury. Zapachy, dźwięki, kolory oraz wrażenia mają swoje barwy. Ta synestezja to prawdziwy gejzer silnie działający na zmysły czytelnika. Jest sporo humoru i typowej romantycznej ironii. I jest najbardziej zaczarowany ze wszystkich przedmiotów – złoty garnek, jako znak osiągnięcia stanu najwyższej szczęśliwości i miłości w małżeństwie.

I warto tu jeszcze dodać, że Ingo Zimmermann na podstawie tego opowiadania napisał libretto, a kompozytor Wilhelm Petersen stworzył muzykę i tak powstała opera „Złoty garnek"; wystawiana do dzisiaj.

Z kolei „Piaskun" to rzecz mocno trzymająca w napięciu. Co więcej, rośnie ono z każdym akapitem i zdaje się nie mieć końca. Nataniel, którego obsesją staje się lęk przed adwokatem Coppeliusem utożsamianym z potworem Piaskunem, coraz bardziej popada w obłęd. To bardzo pogłębione studium psychologiczne człowieka, nie umiejącego poradzić sobie z własnymi strachami. To także obraz tego, jak dziecko odbiera świat i funkcjonujących w nim ludzi. I jak lęki z dzieciństwa, spotęgowane nadmierną wrażliwością oraz wykreowane siłą wyobraźni doprowadzają do tragicznego końca.

Ale to nie wszystko. Autor zdaje się podpowiadać nam, jaką eksplozję namiętności w człowieku może wywołać lalka-automat. Bo Olimpia, za którą szaleje Nataniel, to drewniany manekin, który zdaje się być prototypem cyborga. Ale i jest jeszcze dreszcz grozy wywołany tym, że człowiek nie odróżnia sztucznej postaci od człowieczej. To jednak nie wszystko – motywy alchemiczne, a szczególnie motyw oczu ma tu decydujące znaczenie. Oczy jako odbicie duszy są kluczowym leitmotivem.

Warto dodać, że opowiadanie „Piaskun", librecista Arthur Saint-Léon razem z Charlesem Nuitterrem wykorzystał do stworzenia fabuły choreograficznej „Coppellia". Muzykę napisał Leo Delibesa i tak powstał balet komiczny w dwóch aktach. Prześledzenie drogi, jaką przebyło opowiadanie Hoffmanna do baletu jest zajęciem arcyciekawym. Motyw automatu dziewczyny, nazwanej w nim Coppellią, okazał się znakomitym pretekstem do kontrastowego zestawienia dwóch światów – ludzi oraz automatów. Już 9 listopada tego roku Opera Nova w Bydgoszczy po raz pierwszy w swojej historii wystawi balet ten w choreografii Jacka Tyskiego.

Ale motywy z „Piaskuna" przenikają również do literatury. Także i kryminalnej! Włoski pisarz, Maurizio de Giovanni w swych kryminalnych powieściach akcję umieszcza w operze, w teatrze. A jego komisarz Riccardi zakochuje się w dziewczynie w oknie naprzeciwko swego mieszkania. Wszak piękna i tajemnicza Enrica, na którą co wieczór o godzinie dziesiątej wieczorem spogląda komisarz, przypomina właśnie hoffmannowski motyw.

I ostatnie opowiadanie „Don Juan", powstałe z zachwytu Mozartem i jego operą „Don Giovanni", a także oddające hołd znanej wówczas sopranistce Elizabeth Roeckel, kreującej partię Donny Anny. Narrator, jeden z gości hotelowych, obudzony gromkim - „Teatr się zaczyna", przechodzi łącznikiem z hotelu do teatru, prosto do Loży dla gości nr 23. To przejście jest jak przekroczenie granicy pomiędzy światem realnym a nadprzyrodzonym. Bo czyż takim ono nie jest w istocie, kiedy wchodzi się do gmachu teatru lub opery. I rzeczywiście w tej operowej scenerii dzieją się rzeczy niezwykłe. Hoffmann daje tu popis znakomitej wiedzy operowej i muzycznej, a przede wszystkim wspaniale poprowadzonej narracji relacjonującej to, co dzieje się na scenie. Ale w loży dochodzi do zjawisk nieziemskich. Jakich? Warto się dowiedzieć! Ostatnie zdanie puentuje całość tej osobliwej opowieści-recenzji.

I jeszcze kilka zdań. Wydawnictwo Media Rodzina po to wydaje wybrane dzieła z światowej literatury klasycznej, by współczesny czytelnik mógł nie tylko skonstruować własną biblioteczkę, ale głównie dlatego, by w mógł je przeczytać w nowym, współczesnym językowym i składniowym tłumaczeniu. By, dzięki doświadczeniu i wiedzy tłumaczy, mógł poczuć sens intencji towarzyszących pierwowzorom. Prof. Eliza Pieciul-Karmińska, nie dość, że rzuca na czytelnika urok swych perfekcyjnych przekładów, to jeszcze stosuje mnóstwo odnośników, tłumaczących na język polski nazwy, czy stosuje też odnośniki topograficzne, kulturowe, literackie. Harmonia towarzysząca czytaniu, zwłaszcza głośnemu, powoduje całkowite zatopienie się w hoffmanowskim świecie. A ilustracje Aleksandry Kucharskiej-Cybuch potęgują jego klimat. Plastyczka iluminuje słowa, wyczuwając doskonale ich znaczenie i sens.

I jeszcze okładka. Ogniskująca w sobie to, co jest wspólne w tym tomie. Piękna, pełna tajemnic kobieta, kusząca swą urodą w geście niepewności i zawstydzenia unosi dłoń. Ta jej niewinność zniewala wszak głównych męskich bohaterów opowiadań. A kot i jego oczy? Połączenie dwóch symboli. I do tego jeszcze ta smuga światła wpadająca przez okno i rozświetlająca mroczność w pokoju. Warto się w nim znaleźć.

___

E.T.A. Hoffmann, Złoty garnek; Wydawnictwo: Media Rodzina; Tłumaczyła: Eliza Pieciul-Karmińska; Projekt okładki oraz ilustracje: Aleksandra Kucharska – Cybuch; Rok wydania: 2015; Format: 240 x 145 mm; Liczba stron: 200; Okładka: twarda; ISBN 978 83 8008 128 4.



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Bydgoszcz
6 listopada 2019