Turek dla niewiernych żon

Ci, którzy wolno czytają, będą mieli ogromny problem z odbiorem "Turka we Włoszech". Skupienie się na odczytaniu libretta utrudnia dojrzenie tego wszystkiego, co się dzieje na scenie. A dzieje się dużo, miejscami za dużo.

Reżyser Włodzimierz Nurkowski wprowadził tak wiele elementów gry scenicznej, nagromadził tyle różnych postaci, że trudno to wszystko razem ogarnąć. Nie zmienia to ogólnej oceny widowiska, które trzyma tempo i ma świetnych odtwórców.

W umiejętności Katarzyny Oleś-Blachy nikt nie wątpi. Tu jako Fiorilla, niewierna żona, udowadnia, że znakomicie się czuje w repertuarze komediowym, koloraturowym śpiewie i grze aktorskiej. Świetnie jej asystuje Grzegorz Szostak, sceniczny mąż Geronio, wyrazisty i zmienny, raz gapowaty pantoflarz, a raz przebiegły... rogacz. Nie można nie docenić Mariusza Godlewskiego, który w roli poety jest nie tylko scenicznym cicerone, ale i intrygantem. Kostiumy to dzieło Anny Sekuły. Podobnie jak scenografia I tu zastanawiają duże lustra po bokach sceny. Czyżby widzowie byli lustrzanym odbiciem bohaterów?



Paweł Dybicz
Przegląd
16 marca 2016
Spektakle
Turek we Włoszech