Twardy jak stal?

Zestaw cech określających "typowego mężczyznę" nie zmienia się od lat, choć rzeczywistość, w której ów "typowy mężczyzna" ma spełniać przypisane mu tradycyjnie role, zmieniła się radykalnie

Czasy współczesne to przede wszystkim wiek feminizmu i okres gwałtownych przeobrażeń społeczno-ekonomicznych. Te dwa czynniki wprowadziły dość znaczny zamęt w pojęciu męskości i tożsamości mężczyzny. „Prawdziwy mężczyzna nie płacze, prawdziwy mężczyzna niczego się nie boi, prawdziwy mężczyzna nigdy się nie poddaje…”- i tak można wymieniać w nieskończoność. Mężczyzna po prostu musi być silny. Musi, bo taka była (i w wielu miejscach nadal jest) jego rola społeczna, bo takie było i w wielu przypadkach nadal jest jego miejsce w kulturze. Większość z nas tak przyzwyczaiła się do tego stanu, że nawet sami przed sobą nie potrafimy przyznać się do słabości, do strachu, do niepewności czy też zwykłego zmęczenia. A co się dzieje, kiedy nie jesteśmy już w stanie sprostać narzuconym rolom? Kiedy sytuacja zaczyna nas przerastać? Kiedy oczekiwania innych skierowane pod naszym adresem przytłaczają nas, odbierając resztki powietrza?

Pojawia się kryzys. Wywołany bezradnością i poczuciem bezsilności. Przychodzi depresja. Kiedy inne metody zawodzą i nie widać możliwości wyjścia z impasu, brutalnym przerwaniem depresji staje się ostateczność. Samobójstwo… Niesłusznie zwykło się przyjmować, że samobójcami zostają osoby dotknięte chorobą psychiczną. Większość samobójstw popełniają osoby zdrowe. Psycholodzy twierdzą, że samobójca to człowiek, który podcinając sobie żyły, jeszcze woła o pomoc – to przykład stałej walki pomiędzy siłami autodestrukcyjnymi a samozachowawczymi. Człowiek podejmując każdą decyzję waha się, a decyzja o śmierci budzi maksimum wahań i wątpliwości. Dlatego – jak mówią statystyki - 8 na 10 osób próbuje ostrzec, zapowiedzieć swoje samobójstwo. Na różne sposoby…

W każdym samobójstwie jest bardzo silna doza agresji do innego człowieka, agresji, która nie została wyrażona. Freud twierdził, że nie zabija siebie, kto uprzednio nie pragnął zabić kogoś innego lub przynajmniej nie życzył mu śmierci.

Psychoanalitycy nazywają samobójstwo odwróconym zabójstwem. Zabijając siebie, równocześnie zabijam kogoś, bo wyrządzam mu cierpienie, zabijam w nim tę część swojego ja, z którą ta osoba jest utożsamiana. Oprócz tego wymierzam komuś ból. Samobójstwo jest rodzajem zemsty. Samobójstwo poprzedza nienawiść do drugiej osoby. Nienawiść, która nie została wyrażona bezpośrednio.

Chęć bycia zabitym to drugi element każdego aktu samobójczego. Można przypuszczać, że chęć ta ma związek z sumieniem. W sumieniu bowiem mieszczą się zarówno elementy świadome jak i nieświadome. W skrajnych przypadkach do samobójstwa doprowadza nas też poczucie winy. Jest to przykry stan emocjonalny, który wiąże się z pogwałceniem zasad moralnych ustanowionych przez jednostkę.
Badania socjologiczne dowodzą, że wskaźnik samobójstw mężczyzn jest wyższy niż kobiecy (dane mówią, że nawet sześciokrotnie!). Oznacza to, że mężczyźni znacznie trudniej adoptują się do zmian, a także gorzej od kobiet odnajdują się w sytuacjach stresowych. Zmieniający się model rodziny i społeczeństwa, także przymus ciągłej pogoni za kobietami sukcesu (a nie jak dawniej za samym sukcesem), potęguje kryzys męskości. Kryzys ten dotyczy nie tylko mężczyzn, odbija się także na kobietach.

Czy zatem jesteśmy skazani na życie w świecie stereotypów, przypisanych społecznie ról, coraz trudniejszych do spełnienia oczekiwań?
Mayenburg w „Eldorado” subtelnie wskazuje kilka możliwych postaw wobec przytłaczającego wyścigu szczurów, w którym wygrywają najsilniejsi i najbardziej bezwzględni.

Mayenburg daje nadzieję. Mówi, że nie musimy być herosami. Mamy prawo do słabości. Mężczyźni mają to prawo w takim samym stopniu jak kobiety. Wszyscy jesteśmy ludźmi… Niedoskonałymi. Próbującymi  odnaleźć się w coraz trudniejszych i coraz bardziej niesprzyjających okolicznościach. Zachować własną tożsamość. Uczucia. Wrażliwość. Staramy sie to robić na różne sposoby: rozpaczliwie poszukując Absolutu, popadając w nałogi, pragnąc bliskości z drugim człowiekiem lub w popłochu ją redukując. Albo – tak jak Thekla – uciekając w Sztuki, by lepiej zrozumieć chaotyczny świat i móc odpowiedzieć sobie na kilka ważnych pytań.
Z najgłębszego kryzysu można wyjść. Zobaczyć jasną stronę. I przewartościować swoje życie, mając w pamięci zdobyte doświadczenia. W każdej chwili warto podjąć tę walkę. Nigdy nie jest za późno…



Anna Kulpa
Materiały Teatru
15 grudnia 2011
Spektakle
Eldorado