Uczta operowych koneserów

Aż trudno w to uwierzyć, ale za rok będzie świętować srebrne wesele. Od jutra melomanów czeka prawdziwa uczta. Rozpoczyna się XXIV Bydgoski Festiwal Operowy.

 

Bydgoszcz po raz kolejny, na kilkanaście dni, stanie się operową stolicą Polski. Oczywiście za sprawą Bydgoskiego Festiwalu Operowego. Dziś pewnie nie wszyscy pamiętają, że festiwal operowy narodził się z... buntu i sprzeciwu. Byt początek lat 90. ubiegłego wieku. Mijały kolejne lata, a budowa budynku opery ślimaczyła się niemiłosiernie. Pierwsza przerwa w pracach nastąpiła w latach 80.

Gdy w 1993 roku pojawiło się zagrożenie, że budowa znowu stanie, zaświtał pomysł zorganizowania w surowym gmachu Bydgoskiego Festiwalu Operowego. Chodziło o zwrócenie uwagi na inwestycję oraz zdobycie środków na ukończenie budowy obiektu.

I chociaż wnętrza straszyły jeszcze surowym wyglądem, a goście siedzieli na drewnianych krzesłach pożyczonych od wojska, I Bydgoski Festiwal Operowy odbył się w 1994 roku.

Jak wspominał w jednym z wywiadów Maciej Figas, dyrektor Opery Nova, pierwsza edycja festiwalu była swego rodzaju "operowym happeningiem". Co ważne, spartańskie warunki nie odstraszyły wykonawców zaproszonych z różnych ośrodków operowych Polski.

- W dodatku osiągnął (BFO) zamierzony cel: wpłynął na decyzje, które doprowadziły do zakończenia budowy naszej siedziby. Festiwal spotkał się z tak wielkim zainteresowaniem mieszkańców Bydgoszczy i mediów, że zdecydowaliśmy się na jego kontynuację - opowiadał Maciej Figas.

Dziś, po kolejnych edycjach, festiwal operowy to uznana marka. Do Bydgoszczy zjeżdżają melomani i krytycy z najodleglejszych zakątków kraju.

24. edycję festiwalową rozpoczynają, co jest już tradycją, gospodarze, czyli zespół bydgoskiej Opery Nova. Jak mówi Maciej Figas, dyrektor opery, to tradycja trochę wymuszona przez technikę. - Premiera to zawsze wiele przygotowań i ze względów logistycznych trudno by nam było zrealizować ją w trakcie festiwalu - dodaje.

Przedstawienie wyreżyseruje Wojciech Adamczyk, znany przede wszystkim z realizacji niezwykle popularnego telewizyjnego serialu "Ranczo". Przez operową publiczność znany natomiast jako reżyser "Księżniczki czardasza", którą na festiwalu zobaczyliśmy w 2014 roku.

"Wesele Figara" wraca na bydgoską scenę po 38 latach. Realizatorzy poprzedniego spektaklu, który wystawiono jeszcze na scenie Teatru Polskiego, już niestety nie żyją. Przedstawienie w 1979 roku reżyserował Sławomir Żerdzicki.

- Z poprzedniej obsady współpracuje jeszcze z nami w rolach operetkowych Edward Stasiński, który wówczas wcielił się w postać Hrabiego Almavivy - mówi Ewa Chałat, specjalista do spraw reklamy Opery Nova.

Miłośników spektakli realizowanych z rozmachem i rosyjskiej twórczości ucieszy z pewnością spektakl, który przywiezie poznański Teatr Wielki "Borys Godunow" Modesta Musorgskiego. Reżyserem przedstawienia jest Iwan Wyrypajew, prywatnie mąż znanej polskiej aktorki Karoliny Gruszki. Zespół z Poznania będzie najbardziej licznym na festiwalu, bo aż 175-osobowym.

"Dokręcanie śruby" Benjamina Brittena to propozycja Opery na Zamku w Szczecinie. Spektakl okrzyknięty "najważniejszym wydarzeniem artystycznym sezonu 2015/2016". Dzieło, którego libretto czerpie z noweli Henry'ego Jamesa, znalazło się w światowym kanonie najwybitniejszych dzieł operowych XX wieku. Jest znane również pod tytułem "W kleszczach lęku". Nazywane pierwszym horrorem operowym, chociaż dyrektor Maciej Figas ma nadzieję, że to określenie nie odstraszy prawdziwych melomanów.

Do obejrzenia spektaklu powinna też zachęcić postać reżyserki. Natalia Babińska w wyjątkowo udany sposób poradziła sobie z "Halką" Stanisława Moniuszki, która miała swoją premierę na deskach bydgoskiej sceny w 2013 roku.

- "Dokręcanie śruby" wymaga zamontowania na naszej scenie "obrotówki", którą zaraz po tym spektaklu demontujemy - mówi Ewa Chałat.

Po kilku latach przerwy na bydgoskim festiwalu zagości Opera Wrocławska z tytułem, o który często dopominają się melomani. Będą to "Poławiacze pereł" Georgesa Bizeta, znanego przede wszystkim ze słynnej "Carmen".

Po raz trzeci odwiedzi nas Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu z Wilna. Tym razem pokaże balet "La Piaf". Libretto powstało na podstawie biografii słynnej francuskiej pieśniarki Edith Piaf.

Na Bydgoskim Festiwalu Operowym nie może zabraknąć musicalu. Publiczność wręcz się tej formy domaga, a i dyrektor Figas pozwala nam w jeden wieczór "odpocząć" od klasycznej opery.

W tym roku zobaczymy "Młodego Frankensteina" - przebojowy spektakl chorzowskiego Teatru Rozrywki. Reżyserem polskiej inscenizacji jest znany aktor Jacek Bończyk, a współautorem musicalu reżyser kultowych już filmów: Mel Brooks.

Festiwal zakończy występ Moskiewskiej Opery Kameralnej, jednego z najbardziej znanych rosyjskich teatrów muzycznych. Artyści przywożą utwór, który powstał zaledwie 5 lat temu. "Bystronogi. Historia konia" - opera Wladimira Kobekina, zaliczanego do najlepszych współczesnych twórców operowych Rosji, jest nowym spojrzeniem na arcydzieło Lwa Tołstoja.

Bydgoski Festiwal Operowy to jednak nie tylko wydarzenie muzyczne, ale również niezwykle skomplikowane przedsięwzięcie logistyczne. - To norma, że przez cały festiwal pod budynkiem opery niemal bez przerwy kursują TIR-y - opowiada Ewa Chałat. - Kiedy po zakończonym przedstawieniu jedne ciężarówki odjeżdżają, kolejne już czekają na rozładowanie.

W tym roku najdłuższą trasę będą musiały pokonać dekoracje do spektaklu "Bystronogi". Przyjadą aż z Moskwy.

- Na pewno trudny będzie musical z Chorzowa. W tamtejszym teatrze jest znacznie mniejsza scena, a przedstawienie musi dobrze wyglądać na naszej, która jest o wiele większa - wyjaśnia Ewa Chałat. - Z kolei Opera Wrocławska ma głębszą i węższą od bydgoskiej scenę. Trzeba też wypożyczyć dodatkowe oświetlenie, by oddać urodę tego spektaklu.

Festiwal operowy to jednak nie tylko przedstawienia już uznanych artystów, ale również tych, którzy karierę muzyczną mają dopiero przed sobą. Imprezie towarzyszy festiwalowe operowe forum młodych. W tym roku jubileuszowe, dziesiąte i to w międzynarodowej obsadzie. Przedstawienia odbywać się będą w sali kameralnej im. Felicji Krysiewiczowej.

A już za rok 25 edycja festiwalu. Znając dyrektora Figasa, już w myślach układa jego program...



Anna Stasiewicz
Gazeta Pomorska
29 kwietnia 2017
Spektakle
Wesele Figara