Urok porno-łobuza

Georges Brassens, hołubiony przez Francuzów "poeta brzydkich słów", staje na scenie Teatru Małego w Łodzi za sprawą "Piosenek z pianką".

Jego teksty w przedstawieniu Piotra Bogusława Jędrzejczaka to kawiarniane opowieści mężczyzn, snute między łykiem piwa a pyknięciem fajki. Cały Brassens w swej obsceniczności bardzo taktowny i pełen zawadiackiego uroku. 

Oczywiście mówienie o aktualności aluzji politycznych piosenek pisanych przed półwieczem przez tego eks-anarchistę byłoby zwykłym błędem w sztuce. Prawdą jest jednak, iż w przedstawieniu nacisk położono na te frywolne. Tyle że ludyczność to nigdy nie jest jedyny ich walor. W "Dzielnej Margot" z radosnych słów chóralnego refrenu przebija niemal rzewne wspomnienie dorastania i inicjacji. W puronsensowym "Gorylu" nie zapomniano całkiem poważnie potraktować bezsensowności śmierci. 

Najważniejsze iż "Piosenkom z pianką" brak tego, co niekiedy przebijało z wcześniejszych wykonań tekstów francuskiego "porno-łobuza" - przy poprawnej czy przebojowej aranżacji całkiem niefrapujących i bezpłciowych. Na scenie natomiast zasadniczo udało się uniknąć jałowej krzątaniny, choć nie obyło się bez smętnego wystawania pod filarem i wycia do księżyca.



Łukasz Kaczyński
Polska Dziennik Łodzki
23 lipca 2009
Spektakle
Piosenki z pianką