Vivaldi na perkusję, gwizdek...

Niezwykle urokliwy i ciekawy jest nowy spektakl dla dzieci w wieku 1-5 lat w szczecińskiej Operze na Zamku pt. "Cztery pory roku" wedtug pomysłu i w reżyserii Agnieszki Czekierdy. Premiera przedstawienia odbyła się w minioną niedzielę w hali tej instytucji.

Całość oparta jest na motywach cyklu koncertów skrzypcowych Antonia Vivaldiego. Ale w spektaklu muzyka wykonywana jest nie na instrumentach smyczkowych, lecz... perkusyjnych, np. ksylofonie. Instrumentalistka Dominika Sobkowiak (wielkie brawa!) wykorzystuje tu też różne przedmioty, z których można wydobyć dźwięk, np. gwizdek.

Niezwykle prosta, ale ciekawa scenografia (autorstwa A. Czekierdy oraz Joanny Gawrońskiej) odkrywa przed małymi widzami kolejne pory roku. Miniopowieści tworzy z kolei za pomocą tańca, ale też np. mimiki, tancerka zespołu baletowego opery - Christina Janusz. Z kolei niejako w tle dzieci słyszą muzykę A. Vivaldiego wykonywaną przez wspomnianą D. Sobkowiak. Tu należy podkreślić, iż obie panie - tancerka oraz instrumentalistka - tworzą zgrany tandem, co jest niezwykle istotne w tej opowieści. Muzyka bowiem podkreśla to, co maluszki widzą na scenie. Zresztą, dobrym pomysłem byto obsadzenie Ch. Janusz w głównej roli, bowiem doskonale sprawdza się ona w kontakcie z małym widzem.

Sam spektakl jest bardzo ciekawy, wysmakowany, staje się też interesującą muzyczną podróżą po świecie dźwięków. Zdaje się, że "Pleciudze", która ostatnio wyspecjalizowała się w przedstawieniach dla tzw. najnajów, urosła spora konkurencja...

Dodajmy, że spektakl trwa niespełna pół godziny, a kolejny kwadrans przeznaczony jest na zabawę dla dzieci. Tu mała dygresja. Otóż wydaje mi się, że opera powinna zadbać o postawienie np. stolików, przy których maluszki mogłyby pograć na różnych małych instrumentach, oczywiście po przedstawieniu. Po premierowej inscenizacji mali widzowie byli bowiem tak bardzo zainteresowani tym wszystkim, na czym grała Dominika Sobkowiak, że w pewnym momencie trudno już było opanować małe rączki, które uderzały we wszystko i brały kolejne przedmioty.



Monika Gapińska
Kurier Szczeciński
17 października 2013