W Domku z Piernika

Bajkopisarz vs Baba Jaga. Musicalowe melodie, plastyczne i literackie symbole odwołujące się do wyobraźni widzów. A także i ciekawa interakcja aktorów z dziećmi. Ogień huczący w kominku, półmrok w teatralnym foyer, a do tego zamknięte drzwi szafy wkomponowane w wejście na widownię. W tak stworzonym klimacie oczekiwania i niepewności dzieci rozglądają się dokoła. Nagle drzwi się otwierają i pojawia się Bajkopisarz, zapraszając wszystkich do środka.

 

Próg teatralnej magii zostaje przekroczony.

A za nim, w niezwykle wysublimowanej i stylizowanej plastycznie na czasy braci Grimm scenerii, autorstwa mistrza Pavla Hubicki, rozgrywa się bardzo urozmaicona i ciekawie prowadzona rozmowa postaci scenicznych z dziećmi na widowni, w tym głównie przez Bajkopisarza, rewelacyjnie i przekonująco granego przez Mariusz Wójtowicza oraz Baby Jagi kreowanej przez Grażynę Rutkowską-Kusą. A że spektakl jest musicalem, więc warto się na niego wybrać, choćby tylko dlatego, by podziwiać jej kunszt wokalno-aktorski. Głos Grażyny Rutkowskiej-Kusej staje się narratorem akcji, w partiach lirycznych brzmi delikatnie, a w dynamicznych zachwyca swym mocnym brzmieniem. A do tego postać Baby Jagi wykreowana ciekawymi środkami. A i niesamowicie zagrane poczucie humoru oraz naturalny uśmiech rzucają urok nie tylko na Jasia, ale i na widownię. Bo Baba Jaga nie tak do końca uosabia tylko samo Zło.

Wraz z jej pojawieniem się rozpoczyna się prawdziwa walka o duszę Jasia z zabłąkanym i uwięzionym w szafie Bajkopisarzem oraz rozpaczającą i smutną Małgosią. To przede wszystkim walka Dobra ze Złem, z których to drugie przybiera wiele postaci, a głównie kojarzy się z pełnym blasku i ułudy życiem współczesnych celebrytów. Zwłaszcza, że Babie Jadze towarzyszą dwie pełne wdzięku i urody czarne kocice, fantastycznie zagrane przez Edytę Łukasiewicz-Lisowską oraz Edytę Soboczyńską. Krzysztof Parda w roli Jasia ciekawie oddaje najpierw zachwyt chłopca nad „słodkościami życia", jakie daje mu Baba Jaga, zwana też Ciocią Jadzią, a potem rozczarowanie, gdy dowiaduje się, że jako zdobycz i tak trafi do pieca. Małgosia z niezwykle różnorodnymi środkami wykreowana przez Dominikę Miękus w fantastyczny sposób oddaje stany emocjonalne przeżywane przez zagubioną w lesie dziewczynkę i szukającą wszędzie pomocy w uratowaniu Jasia. Warto dodać, że wiele uczuć i przeżyć wewnętrznych wyraża barwą głosu. Ale wśród baśniowych postaci jest i Czerwony Kapturek grany bardzo żywiołowo przez Martę Parfimiuk-Białowicz. Kapturek „przekrada się" do bajki o Jasiu i Małgosi i jest dowodem na to, że wyobraźnia dzieci nie ma granic, zwłaszcza kiedy chodzi o świat bajek.

Akcja sceniczna, wraz z pojawieniem się Baby Jagi toczy się bardzo dynamicznie. Wzmacniają ją pytania kierowane do dzieci i ich spontaniczne reakcje. Dzieci podpowiadają, odradzają, kierują postępowaniem Jasia Małgosi, wchodzą w dialog z Babą Jagą (z widowni pada nawet podejrzenie, że jest żoną Bajkopisarza), wspierają Małgosię w poszukiwaniach i w działaniach przerastających siły fizyczne i psychiczne dziewczynki. To ona uwalnia z szafy Bajkopisarza, a kiedy wszyscy zostają porwani i zakręceni przez silny wiatr, ma się wrażenie, patrząc na imitujące go ruchy aktorów, że wieje rzeczywiście. Brawa dla choreografa, Jacka Gębury.

Ten wir wciągający postaci sceniczne, jest także widomym znakiem graficznym wkomponowanym w kształt lizaka na plakacie zaprojektowanym przez Kornelię Gawryś. Lizak to znak słodyczy, a jego różowy kolor jakże przyjemny jest dla oczu dzieci. No i które dziecko odmówiłoby jego przyjęcia. Lizak to także znak dzieciństwa i zaufania wobec dorosłych.

Akcja toczy się w planie żywym i lalkowym. Plan lalkowy to teatr w teatrze, rzucający czar na dzieci, bowiem rozgrywa się w scenerii starej biblioteki, o jakiej marzy wielu z nas. Drewniane półki sięgające po sufit, stare tomy, wygodny fotel, stolik i lampka, obrazy na ścianach. A do tego gra światła stwarzająca ciepły klimat. Tutaj rozgrywają się, podpowiadane przez wyobraźnię i przywoływane przez pamięć, fragmenty baśni braci Grimm. Lalki animowane z niezwykłą precyzją, ubrane w idealnie uszyte kostiumy to prawdziwa aktorsko-krawiecka wirtuozeria. Zarówno kostiumy aktorów, jak i scenografia, zaprojektowane z fantazją przez Pavla Hubickę, są utrzymane w jednej kolorystycznej tonacji.

Jako że reżyser, a zarazem autor tekstu, Zbigniew Lisowski, umieścił akcję nie tylko we foyer, ale także i na całej widowni, wrażenia reżysersko-scenograficzne otaczają widzów z każdej strony. Co więcej, czują się oni jak w centrum akcji. Pada nawet stwierdzenie, że wszyscy jesteśmy w Domku z Piernika Baby Jagi. I dosłownie i przenośni, bo ono przede wszystkim stanowi puentę spektaklu. Zbigniew Lisowski prowadzi spektakl bardzo dynamicznie, a łańcuch zdarzeń scenicznych posiada wyraźne akcenty rozwijające i podające akcję do przodu. Na przykład pojawienie się w chacie Biedy wywołuje łańcuch konsekwencji dla całej rodziny drwala. Do tego warto dodać bogactwo symboliki. Las staje się miejscem zagubienia, osamotnienia, lęku i przerażenia. Licznie rozmieszczone szafki, kredensy, pomocniki oraz inne meble w białym kolorze, poustawiane wzdłuż ścian na całej widowni, w momencie największego strachu Małgosi, otwierają swe drzwiczki, ukazując we wnętrzach, suche łodygi drzew i inne, charakterystyczne dla leśnej głuszy, elementy, jakie pojawiają się w wyobraźni przerażonego dziecka.

A te przeżycia potęguje i odzwierciedla muzyka Piotra Klimka, tworząc w spektaklu ciekawy brzmieniowo „muzyczny pejzaż". Muzyka oddaje stany psychiczne bohaterów, zapowiada zdarzenia. Ale to nie wszystko. „Jaś i Małgosia" zawiera w sobie elementy musicalowe. Partie wokalne świetnie wykonywane przez aktorów, wzmocnione są grą solo na żywo na pianinie przez Krzysztofa Zarembę, kierownika muzycznego teatru, występującego w roli Wujka Mietka.

I zakończenie bajki. Reżyser Zbigniew Lisowski pokazuje każdemu dziecku, a i dorosłym także, że mamy wpływ na rozwój wydarzeń. Bo oto w decydującym momencie, kiedy Jaś "wydzierany" jest ze świata Baby Jagi, Bajkopisarz i Małgosia tworzą łańcuch rąk, by zwiększyć swą siłę. Ale jej nie wystarcza, więc Małgosia zwraca się o pomoc do dzieci, które natychmiast wspierają ją i ciągną do przodu. Jaś zostaje uratowany! W ten sposób interakcja aktorów z dziećmi doprowadziła do szczęśliwego końca. W przeciwieństwie do filmu, w którym losy bohatera są zaplanowane i utrwalone na taśmie, a dzieci przychodząc do kina, nie mają żadnego wpływu na to, żeby zmienić bieg wydarzeń.

Jury w składzie: dr Krzysztof Skrzypczyk (przewodniczący), Zbigniew Lisowski (dyrektor Teatru ,,Baj Pomorski"), Szymon Spichalski (kierownik literacki Teatru ,,Baj Pomorski"), prof. Witold Michorzewski, dr hab. Joanna Frydrychowicz-Janiak, dr hab. Nikodem Pręgowski i dr Piotr Florianowicz w pierwszym etapie wyłoniło 6 plakatów w drodze głosowania.

W drugim etapie konkursu zdecydowano o podziale nagród i wyróżnień. I tak, I nagrodę przyznano Kornelii Gawryś, której plakat stał się emblematem spektaklu. Wyróżnienia otrzymała Karolina Berdych, Paweł Siczek oraz Władysław Jurewicz. Wielkie brawa dla autorów plakatów za oryginalne ujęcie baśniowego tematu.

 



Ilona Słojewska
Dziennik Teatralny Toruń
17 marca 2018
Spektakle
Jaś i Małgosia