W duchu tryumfu i artystycznej kulminacji

27. edycja festiwalu przeszła do historii w klimacie artystycznego - i moralnego - zwycięstwa. Na ostatniej prostej udało się załatać budżet, a sobotni koncert Laibach w Parku Wieniawskiego był jednym z najbardziej wymownych wydarzeń roku w Poznaniu.

Radość i wyraźna ulga towarzyszyły szefowi Malty, Michałowi Merczyńskiemu, kiedy w sobotę wieczorem zapowiadał koncert Laibach w Parku Wieniawskiego, wieńczący tegoroczny festiwal. Udało się bowiem dotrzymać obietnicy, że mimo niewypłacenia dotacji przez ministra kultury, impreza odbędzie się w zaplanowanym kształcie.

To w dużej mierze zasługa samych uczestników, którzy prócz tego, że kupili bilety na wydarzenia, wpłacili również pieniądze w kampanii crowdfundingowej, mającej zasypać dziurę w budżecie, będącą rezultatem finansowego szantażu ministra Piotra Glińskiego. Ostatecznie udało się zebrać kwotę przekraczającą 300 tys. zł, na które opiewała umowa dotacji.

- Wszyscy jesteście ministrami kultury - mówił ze sceny Merczyński.

Kicz, przemoc i elementarz propagandy

Końcowy weekend był prawdziwą kulminacją Malty. W piątek i sobotę, w Auli Artis wystawiono "Turbofolk" Olivera Frljicia. Spektakl odnoszący się do popularnego w okresie wojny domowej w Jugosławii gatunku muzycznego można uznać za studium postaw, z których specyfika turbofolku wyrastała, jak również postaw, które promowała. Kiczowate i siermiężne kompozycje dobrze dopasowano do postaci dramatu: temperamentnych, niestroniących od przemocy i skrywających życiowe porażki. Teksty z jednej strony naiwnie sławiące bałkańskie pola i słońce, a z drugiej pełne erotycznych podtekstów współgrały z charakterami bohaterów bezmyślnie hołdujących narodowym mitom, a przy tym pełnych niskich pobudek.

Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że specyfika bałkańskiego nacjonalizmu została potraktowana przez Frljicia nieco powierzchownie, hasłowo. Warto potraktować to jako zachętę do zgłębienia tematu.

Sobotni show Laibach [na zdjęciu] z Orkiestrą l'Autunno pod batutą Simona Dvoršaka, pełen symboli i niedopowiedzeń pokazał problem w szerszym kontekście. Żonglując powszechnymi dziś sloganami o rozpadającej się Europie, barbarzyńcach i podlewając to wszystko patosem "Olafa Trygvasona" E. Griega, Słoweńcy przeprowadzili efektowną wiwisekcję współczesnego populizmu, wymownie pozostawiając interpretację publiczności.



Cyprian Łakomy
Polska Głos Wielkopolski
26 czerwca 2017