W dżungli spostrzeżeń

"Słoń i kwiat" to pierwszy spektakl dla dzieci Grupy Coincidentia, zrealizowany w koprodukcji z Białostockim Teatrem Lalek. Pierwszy, ale mam nadzieję, nie ostatni

Dżungla zdarzeń

Wyreżyserowana przez Roberta Jarosza fabuła spektaklu, inspirowana opowiadaniami Briana Pattena w przekładzie Piotra Sommera, nie jest dziecinnie prosta. W wielkiej dżungli ni stąd ni zowąd na małym listku (w spektaklu: w wielkim papierowym liście) pojawia się maleńki, bo około pięciocentymetrowy słoń (około studziewięćdziesięciocentymetrowy Paweł Chomczyk). Mało tego - słoń poznaje jedyny w swoim rodzaju, bo biegający kwiat. Słoń i kwiat (Michał Jarmoszuk) jeszcze nie wiedzą, że będzie to początek prawdziwej, choć trochę szalonej przyjaźni. W dżungli słoń, choć malutki, ogromnie dziwi się światu - poznaje hienę (w tej i w wielu innych rolach Dagmara Sowa), która nie grzeszy znośnym poczuciem humoru, pełnego pytań motyla, zagubioną świnię, która nie zna się na kolorach czy piękną lilię wodną, marzącą o podróżach z nurtem rzeki. Pełno tu ruchu, dźwięków (wykonywanych na żywo przez Roberta Jurčo), szybkich zwrotów akcji.

Dżungla relacji

Mały słoń spotyka mało zabawną hienę, która poza tym, że jest dokuczliwa i z niewyparzonym językiem, to czuje się zagubiona i za pomocą głupich żartów szuka uznania otoczenia. Trochę przy tym robi zamieszania, ale taki już urok hieny. Świnia nie zna się na standardowych kolorach zupełnie, ale jest bardzo kreatywną świnią i potrafi wymienić paletę barw niestandardowych i wyjątkowo świńskich. Słoń jako jedyny dostrzega, że to, co powszechnie akceptowane (znajomość ustandaryzowanych kolorów) nie musi być wyznacznikiem jakości świni, która jako niezła outsiderka myśli nieszablonowo i obserwuje świat z innej kolorystycznie perspektywy. I to jest jej wartość, niech więc świnia na siłę nie próbuje zaznajomić się ze standardowymi kolorami po to tylko, by dogadać się z kwiatem i motylem. Dogadają się, gdy - tak jak słoń - kwiat i motyl zrozumieją, że świnia nie musi widzieć świata w kwiecistych i motylich kolorach, że bez tej umiejętności świnia może być całkiem fajnym mieszkańcem dżungli. A słoń i kwiat? Pokłócą się - na scenie raz, na obrzeżach prawdziwej dżungli (jeśli kiedykolwiek pojawi się tam stado słoni) pewnie nie raz słoń nadepnie kwiatu na odcisk. Pokłócą i pogodzą, takie są prawa przyjaźni - ci, którym najbardziej na sobie zależy, jeśli już się kłócą, to mocno, ale też długo nie chowają urazy i zawsze się godzą.

Dżungla teatralnych środków

W spektaklu "Słoń i kwiat" obserwujemy prawdziwy gąszcz środków teatralnych: od wspomnianej muzyki na żywo (Robert Jurčo), wygrywanej na różnych grzechotkach, bębenku, akordeonie, przez połączenie gry aktorskiej w żywym planie z animacją przedmiotu, po różnorakie środki plastyczne: multimedia (Krzysztof Kiziewicz), nietypowe - raz idące w większą (kwiat), raz w mniejszą dosłowność (słoń) kostiumy, miszmasz papierowych lalek i rekwizytów (Pavel Hubička). Papier gra w spektaklu znaczącą rolę, jego prostota zostaje wykorzystana w niekonwencjonalny sposób - z papieru są świetne figury-lalki zwierząt (świnie, małpy, żyrafa, pająk), papier napędza też dramaturgię spektaklu (rozrywany, szeleszczący, ukrywający inne obrazy).

Dżungla mrugnięć okiem

"Słoń i kwiat" to spektakl pełen aluzji do naszego życia: do naszych marzeń (słoń chciałby być większy), do naszej wewnętrznej stagnacji i niewiary w to, że możemy i damy radę (dżdżownice uwielbiają teatr, ale nie wierzą, że są w stanie same go tworzyć), do naszego zagubienia w świecie (pojawiające się pytanie: "Jak wygląda koniec świata?"), do potrzeby akceptacji (świnia poszukująca wspólnego języka z motylem i kwiatem). Spektakl jest wreszcie aluzją do naszego niedostrzegania wielkości tych najmniejszych - w gruncie rzeczy to malutki słoń jest tu największym bohaterem, który stara się dostrzegać i akceptować innych, zauważać ich problemy i ich wartość. To niejako podkreślenie znaczenia inicjatyw pojedynczych, niewielkich, czasem oddolnych, które nie uwodzą środkami i bywają niewidoczne, ale ich skutki - niejednokrotnie - zaskakują. Potencjał jednego małego słonia (albo małego człowieka) może być ogromny.

Ostatecznie nasz maleńki bohater rośnie i zyskuje kilka centymetrów - zupełnie nieważne, czy rośnie rzeczywiście czy metaforycznie poprzez uznanie w oczach nowo poznanych mieszkańców dżungli. Słoń rośnie i staje się dorosłym słoniem, któremu zaczyna przeszkadzać bałagan panujący w dżungli! Czy nie jest nam to bliskie? Czy ktoś z nas pamięta jeszcze chaos dziecięcej wyobraźni przenoszony do dziecięcego pokoju podczas zabawy? A czy ktoś z dorosłych widzów pamięta ten moment, kiedy ten chaos zaczął mu przeszkadzać, więc z dziecięcej dżungli wyruszył szukać innego świata, żegnany dźwiękami muzyki (kompozycja: Piotr Klimek, wykonanie: aktorzy) ze swojego dzieciństwa?

Taka jest kolej rzeczy i kiedyś każdy słoń musi dorosnąć. Dlatego "Rośnij słoniu. I niech bogowie dżungli zatroszczą się o ciebie."



Weronika Idzikowska
Teatr dla Was
23 kwietnia 2013
Spektakle
Słoń i kwiat