W interesie Hindełe

Usłyszałam w kuluarach Teatru im. Osterwy Głos, że za mało mówi się w przedstawieniu "Hindełe, siostra sztukmistrza" o pisarskiej twórczości bohaterki spektaklu, nieznanej siostrze utytułowanych braci Singerów. Podobną kwestię wygłasza w spektaklu Bibliofil: "W Sztukmistrzu z Lublina najbardziej mnie rozczarowuje brak Lublina. Nawet jednej uliczki, nawet jednego adresu. Jakby ten Lublin wcale nie był ważny!".

Biograficzna opowieść, skonstruowana przez Patrycję Dołowy na zasadzie kolażu, może się poszczycić lepszą statystyką, pojawiają się tu - obok przemowy noblowskiej Izaaka Bashevisa Singera i "Śmierci Ofelii" Stanisława Wyspiańskiego - cytaty z "Tańca demonów", beletryzowanej autobiografii Ester Singer Kreitman, Hindełe, jak ją nazywał we wspomnieniach syn, Maurice Carr.

Przedstawienie zrobiło na mnie duże wrażenie, uważam je za szlachetne i potrzebne, jednak po namyśle przyznałam Głosowi rację. Sięgnęłam więc po "Rodowód" (2016), który mógłby być doskonałym suplementem do spektaklu. Pierwsza wydana w Polsce książka Ester Kreitman to zbiór opowiadań. Ze sztetla i z Londynu. Determinacja, z jaką tłumaczka Natalia Moskal doprowadziła do ich publikacji, to dla mnie najlepsza postać twórczego zapału i odwagi. Pozwoliła Polakom poznać prozę autorki urodzonej w Polsce i o Polsce piszącej. Czyta się je bardzo dobrze. Szczególnie autobiograficzny "Nowy świat", którego fragmenty też są obecne w spektaklu Pawła Passiniego. Opowiadanie opisuje moment narodzin i pierwsze gorzkie łzy Hinde Ester, dziewczynki na którą świat nie czekał.

Można powiedzieć, że scenografia Mirka Kaczmarka jest "podręcznikowa", składa się bowiem z samych podręczników ludzkich przeżyć, czyli z książek. Zawieszone na suficie, budujące ściany, przytwierdzone na proscenium, wypełniają scenę, tak jak wypełniały życie Singerów. Pojawiają się na nich świetnie dobrane projekcje multimedialne Marii Porzyc, między innymi najbardziej znany portret Hindełe. Tylna ściana sceny jest też ścianką wspinaczkową: ku literackiej sławie, ku wolności, ku nowym literackim inspiracjom.

Ester Kreitman pisała jako pierwsza w rodzinie (wcześniej, niż Isaac Bashevis oraz Israel Joszua), a jednak sława nie była jej przeznaczeniem. "Żydowska kobieta [] zajmuje się domem i dziećmi. Tak jest najlepiej dla wszystkich" - zdanie z opowiadania "Atłasowa kapota" jest z pewnością nieprzypadkowe. Hindełe mogła tylko marzyć o edukacji i małżeństwie z miłości. Dwudziestoletnia stara panna myślała o narzeczonym z nienawiścią, a o seksie z odrazą, jednak miała nadzieję, że Awram Kreitman, szlifierz diamentów z Antwerpii, będzie dla niej przepustką do lepszego życia. Myliła się. Obdarzył ją jednak synem, Mosze, który był jej ogromną miłością i także miał talent pisarski.

Podwójna rola Hindełe jest naprawdę udana. Bohaterkę w młodości gra Paweł Janyst, zaś komentującą dla nas sceniczne wydarzenia jej dojrzałą wersję - Nina Skołuba-Uryga. Choć niespecjalnie lubię podmiany płci, Janyst był w jakiś sposób podobny do kobiet z obrazów niderlandzkich mistrzów. Miał w sobie miękkość i surowość zarazem, szybko zapomniałam o swoich początkowych uprzedzeniach. Z kolei Skołuba-Uryga pokazała aktorstwo pełne wewnętrznego skupienia i frasunku nad losem kobiety żydowskiej w pierwszej połowie dwudziestego wieku.

"Ależ to było smutne" - oto kolejny Głos, z kolejki do szatni. To prawda. Życie dziewczyny odrzuconej przez matkę i braci, niedocenionej literacko i przerażonej własnymi demonami było smutne. Ale jej język był żywy i lotny. Język jidysz, którego młodzi ludzie coraz częściej uczą się na kursach i uniwersytetach, przestaje był martwy. Jeszcze przyjdzie czas, w którym utwory Ester Kreitman nie będą tłumaczone z angielskiego. Stracą także rację bytu wątpliwości, które Patrycja Dołowy wpisała do swojego tekstu: "Jak opowiadać o Hindełe? [] Że była siostrą pisarza? Tyle, że wtedy to by było o nim. Wystarczy, że tytuł jest o nim. A musiał być, bo kto by się inaczej zainteresował jakąś Hindełe?". Jest nas już kilkoro.



Kamila Łapicka
e-teatr.pl
26 maja 2018
Portrety
Paweł Passini