W każdym z nas drzemie bóg mordu

rozmowa z Markiem Gierszałem.

Czy drzemie w Panu bóg mordu? 

- Chyba w każdym z nas. Ja staję się nim zwykle przed premierą. Przekonać się mogą o tym aktorzy, którzy ze mną współpracują. (śmiech).

Co, Pana zdaniem, sprawiło, że sztuka Yasminy Rezy cieszy się takim powodzeniem na światowych scenach teatralnych? Teraz nawet Roman Polański zamierza nakręcić na jej podstawie film?

- Jest po prostu genialna. Mówi o człowieku prawdy głębokie i straszne. Opowiada o tym, że nie zawsze umiemy poukładać swoje klocki w życiu i kiedy wszystkie się nam wysypują, to stajemy się gadami. I to wszystko autorka opisuje z humorem. Mnie zachwyciła od pierwszego czytania.

Ale temat jest banalny - spotkanie dwóch małżeństw z powodu bójki ich dzieci.

- To spotkanie odbywa się w saloniku z pięknymi tulipanami i stopniowo staje się przyczyną istnej rzezi. To sztuka dowcipna, inteligentna, głęboka. Nikt mi nie powie, że to jest historia banalna. Wystarczy zwrócić uwagę na jej drugie dno.

Ponoć autorka sama wybiera sobie teatry, gdzie wystawiane będą jej sztuki...

- Reza jest dość dziwnym człowiekiem. W momencie kiedy krakowski teatr się tym tekstem zainteresował, prawa do niego wykupił już Berliner Ensemble, gdzie spektakl został zrealizowany jako prapremiera światowa. Moje korespondencje listowne z autorką trwały prawie trzy lata. Dopiero kiedy dokładnie dowiedziała się jak wygląda scena w Teatrze im. J. Słowackiego, wyraziła zgodę.

A kim jest tytułowy "Bóg mordu"?

- Nazwałbym go nie tyle "Bogiem mordu", ile "Bogiem rzezi". Chyba taki tytuł byłby dla tej sztuki lepszy. Niektóre fragmenty tego tekstu są nawet mocniejsze niż rzeź, tak że chciałoby się po prostu wziąć kawał mięsa iw kogoś nim rzucić. Widać, że autorka jest socjologiem, który idealnie obserwuje społeczeństwo. Zdaje sobie ona sprawę z tego, jak można doprowadzić człowieka do takiego stanu, w którym wychodzi z niego istna bestia.



Joanna Weryńska
Polska Gazeta Krakowska
18 marca 2010
Spektakle
Bóg mordu