W każdym z nas jest coś z Fausta

Teatr Wierszalin przyzwyczaił nas do przedstawień, które stawiają fundamentalne pytania: czym jest zło i dobro, kim jest człowiek i jakie jest jego przeznaczenie? I czy w świecie pełnym niesprawiedliwości jest miejsce na wiarę w Boga i pewność, że za każdą przelaną łzą ukryty jest jakiś sens? Kwintesencją wierszalinowskich poszukiwań jest spektakl „Faust. Nowa historia" w reżyserii Piotra Tomaszuka.

W poszukiwaniu wiedzy totalnej

Idąc do „Wierszalina" zawsze mieliśmy pewność, że to, co obejrzymy, zmieni nas na lepsze. Tak też się dzieje w przypadku „Fausta. Nowej historii". Spektakl supraskiego teatru zbudowany został w oparciu o rozwiązania jednoznacznie kojarzące się z teatrem antropologicznym, w którym aktor staje na scenie sam na sam z tekstem, bez skomplikowanej scenografii i rozwiązań fabularnych. Doktor Johann Georg Faust (w tej roli Rafał Gąsowski) pojawia się w łachmanach, zgarbiony, zagubiony, ogarnięty spalającą go potrzebą zdobycia wiedzy prawdziwej, totalnej. Nie przypomina znanego nam z ikonografii, sławnego w całej Europie mistrza Fausta, który zaprzedał duszę diabłu, by stać się człowiekiem młodym, bogatym i wszechwiedzącym. W tę konwencję wpisują się inne postacie spektaklu: Wagner (Adam Milewski) – ubrany w zgrzebną koszulę młody uczeń Fausta, Mefistofeles (Dariusz Matys) – wysłannik szatana, który podsuwa alchemikowi cyrograf, by po dwudziestu pięciu latach służby móc porwać jego duszę. Jest i Lilith (Katarzyna Wolak) – diabelska kusicielka, upiorzyca, ubrana w czarną bieliznę, jakiej nie powstydziłyby się aktorki z paryskiego variété. Jest i Małgorzata (Monika Kwiatkowska) – młoda dziewczyna skrzywdzona kiedyś przez Fausta, ogarnięta szaleństwem popełnionych zbrodni. Całość spina postać szatana, złego ducha (Piotr Tomaszuk), autora przewrotnego planu zniszczenia duszy Fausta.

Faust-Konrad

Wszystko jest tu spójne, przemyślane, inspirujące do rozmyślań o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy. Wierszalinowski Faust staje się postacią bliską nam, bo widzimy jego tragizm, kiedy stawia wyzwanie Stwórcy, szukając sposobu na naprawienie świata. Jest w nim skrajny indywidualizm Mickiewiczowskiego Konrada, kiedy ten w Wielkiej Improwizacji chce przejąć władzę nad ludzkimi duszami po to, by stać się ich wybawieniem (związek Konrada z Faustem jest nieprzypadkowy: w sierpniu 1829 roku Mickiewicz jeszcze przed napisaniem III części „Dziadów" widział „Fausta" Goethego na deskach teatru w Weimarze). Wiemy, co czeka kogoś, kto próbuje wadzić się z Bogiem, ale przewrotnie chcemy, by Faust-Konrad zrobił coś, co odbierze śmierci władzę i usunie ze świata niesprawiedliwość. Ale Faust – marząc o byciu nadczłowiekiem – sam staje się źródłem zła. Na tym bowiem polegał przewrotny plan złego ducha – wybitnego znawcy ludzkiej natury.

Opowieść o pysze i naiwności

„Faust. Nowa historia" to przedstawienie, które narodziło się z uważnej lektury dramatów poświęconych postaci słynnego lekarza, astrologa i alchemika. Ich autorami byli Christopher Marlowe, August E. F. Klingemann i Johann Wolfgang von Goethe. Ich śladami poszedł Piotr Tomaszuk, proponując nam piękną literacką opowieść o zagubionym, naiwnym człowieku, który w swojej pysze uwierzył, że może stać się równy Bogu. Dodajmy do tego doskonałą grę aktorską, sięgającą do tradycji teatru Jerzego Grotowskiego, wykorzystującego ciało aktora jako narzędzie ekspresji. Dlatego „Faust. Nowa historia" Piotr Tomaszuka wywołuje ciarki na plecach. Tu wielka zasługa Rafała Gąsowskiego i Dariusza Matysa. Ci tak różni od siebie aktorzy tworzą genialny sceniczny duet. Dzięki nim „Faust" przeraża, bawi, irytuje, zasmuca, nie pozostawiając nas obojętnymi wobec tego, co dzieje się na scenie. Gąsowski w roli Fausta niczym mantrę powtarza słowo „pustość", niewidzącym wzrokiem wodząc po scenie, a Matys – arcymistrzowskie wcielenie upadłego anioła – lubieżnym głosem krzyczy: „Lilith, gdzie jesteś, ty franco?", porównując pierwszą żonę biblijnego Adama do prostytutki. Stylistyczna migotliwość „Fausta" Piotra Tomaszuka przyprawia o zawrót głowy.

Porwać się na niemożliwe

„Faust. Nowa historia" to sedno egzystencjalnych refleksji myślącego człowieka. Może w otaczającej nas rzeczywistości doszło do pęknięcia, wewnętrznego rozpadu, więc trzeba zrobić wszystko, by to pęknięcie naprawić, nawet za cenę zbawienia własnej duszy? Doktor Faust postawił przed sobą takie wyzwanie i... poległ. Oto opowieść o Nadczłowieku, który tak bardzo uwierzył w siebie, że porwał się na niemożliwe. To prawda, Faust jest grzesznikiem, lecz jeśli ktoś z nas jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w Fausta kamieniem.



Dominik Sołowiej
Dziennik Teatralny Białystok
11 marca 2019
Portrety
Piotr Tomaszuk